Musimy oddać go do domu dziecka, on nam nie jest potrzebny!” – oświadczył mi mąż po porodzie

twojacena.pl 2 dni temu

Musimy go oddać do domu dziecka, on nam nie jest potrzebny! oświadczył mi mąż po porodzie.
To nasz syn! Anna drgnęła, jakby rażona prądem. Jesteś ślepy? Nie widzisz, co z nim? Jan odskoczył od łóżeczka, jak od jadowitej żmii.
Pachnąca sterylnością i mlecznymi mieszankami sala nagle skurczyła się do rozmiarów trumny. Malec, dla którego znosiła dziewięć miesięcy mdłości i lęków, spał z anielskim spokojem. Mała dłoń o nietypowych proporcjach wyglądała spod kocyka jak niemą wyrzut losu.
Anna przykryła wadliwą rączkę swoją. Ciepło dziecięcej skóry stało się przysięgą nigdy nie zdradzić, nie ustąpić.
Kaleka nam nie jest potrzebny Jan rzucał słowa, nie patrząc na syna. Oddech z posmakiem alkoholu mieszał się z zapachem środków dezynfekujących. Oddamy do domu dziecka. Urodzimy nowego…
W środku coś pękło ostatni odłamek wiary w żyli długo i szczęśliwie.
Mówisz o swojej krwi jej głos brzmiał lodowatą przejrzystością.
Nie moja! warknął, wzruszając ramionami, jakby zrzucał ciężar. Ja takiego potwora nie mogłem spłodzić!
Deszcz tłukł w szyby Warszawy, gdy wracali do domu. Krople wybijały marsz po dachu żałobny marsz po marzeniach. Ojciec milcząco ściskał kierownicę, matka tuliła do piersi kołyskę z bezcennym ładunkiem.
Pokój gotowy Halina przerwała ciszę. Pieluszki wyprasowane. Łóżeczko obok twojego.
Anna nie odrywała wzroku od pulchnych policzków. Idealny nosek. Doskonałe rzęsy. Jej osobisty cud.
Nazwę go Bartosz. Na cześć dziadka oznajmiła, łapiąc w lusterku tylnym łzę ojca.
Wieś powitała ich nawałnicą. Ojciec rozwinął parasol, twor

Idź do oryginalnego materiału