Na urlop niech jedzie Igor, a ty wracaj do pracy” – powiedziała teściowa

newskey24.com 2 dni temu

Dawno temu, w pewnym polskim miasteczku, żyła młoda kobieta o imieniu Kinga. Pewnego dnia, gdy siedziała w kuchni ich skromnego mieszkania w Krakowie, usłyszała charakterystyczny stukot obcasów w korytarzu. Serce zamarło jej w piersi. Poznałaby ten dźwięk wszędzie to była teściowa, Bronisława Nowak, kobieta, której obecności Kinga bała się bardziej niż porodowych bólów.

Drzwi otwarły się z impetem, a do środka wpadł huragan krytyki w osobie Bronisławy.

Co to ma być! krzyknęła zamiast powitania. Dlaczego moja synowa wygląda jak chmura gradowa?

Kinga, w ósmym miesiącu ciąży, ledwo mogła się poruszać. Marzyła tylko o chwili odpoczynku, ale teraz musiała stawić czoła ostatniej osobie, na którą miała ochotę.

Witaj, Bronisławo wyszeptała, ustępując jej miejsca.

A gdzie mój Witold? zapytała teściowa, rozglądając się po mieszkaniu.

Pracuje odpowiedziała Kinga cicho. Zarabia dla naszej rodziny i dla dziecka.

I sama sobie radzić nie potrafisz? Bronisława postawiła ciężką torbę i przeszła dalej, omal nie przewracając Kingi. Dorosła kobieta, niedługo matka, a zachowujesz się jak dziecko!

Gdy tylko znalazła się w środku, zaczęła lustrować każdy kąt, jakby przeprowadzała inspekcję. Kinga poczuła niepokój.

Przyjechała pani w jakiejś sprawie? zapytała ostrożnie.

A co? Bronisława odwróciła się z udawanym zdziwieniem. Będę tu mieszkać.

Kinga poczuła, jak uginają się pod nią kolana.

Jak to? wyjąkała.

Znudził mi się ten gbur, u którego wynajmowałam pokój odparła teściowa z irytacją. Dość mam jego chamstwa. Mam prawo do mieszkania po mężu, ale póki co u was zamieszkam.

Kinga nie miała siły protestować. Dom był wprawdzie przestronny, ale czy to dawało Bronisławie prawo do wtargnięcia i żądania miejsca?

Gdy wrócił Witold, próbował bronić żony, ale i on miał słabość do matki. Mimo jej trudnego charakteru, była przecież ta, która go wychowała.

Niestety, nadzieje Kingi na pomoc gwałtownie się rozwiały. Bronisława przejęła kontrolę nad domem, a ponieważ Witold całe dni spędzał w pracy, Kinga musiała znosić jej ciągłe pretensje.

Nie umyłaś podłogi? krzyczała teściowa. Zostawiasz okruchy? Jedna brudna filiżanka, a już lenistwo!

Bronisławo Kinga próbowała tłumaczyć. Jestem w ciąży, ledwo się ruszam, bolą mnie plecy

Plecy? Bronisława założyła ręce na piersi. Kobieta musi być silna! Dziecko to nic nadzwyczajnego! Dom musi być czysty!

Pewnego dnia, gdy skończyły się zapasy, Kinga poprosiła teściową o pomoc w zakupach.

No dobrze, pójdę z tobą zgodziła się Bronisława z wyższością. Żebyś czegoś nie pokręciła.

Na targu wszystko szło gładko, choć teściowa wciąż marudziła. Gdy wracali, Bronisława nagle rzuciła:

No, zabieraj te torby i chodźmy.

Pomogłaby mi pani? spytała Kinga z lękiem. Nie powinnam dźwigać

Ach, przesadzasz! odparła teściowa. Dasz radę!

Kinga wzięła ciężkie torby, ale po kilku krokach zrobiło jej się słabo.

Coś mi nie dobrze jęknęła.

Znowu wymyślasz? Bronisława choćby nie drgnęła.

Kobieto! jakiś mężczyzna podbiegł i złapał osłabłą Kingę. Wszystko w porządku?

Już lepiej odparła słabo.

Dziś to baby delikatne mruknęła teściowa.

Na szczęście Kinga gwałtownie doszła do siebie, a Bronisława, choć niechętnie, wzięła część zakupów.

Gdy Witold dowiedział się, co się stało, wpadł w furię.

Dlaczego sama poszłaś? pytał, głaszcząc dłoń żony. Poczekałabyś na mnie!

Chciałam ci ulżyć szepnęła Kinga.

Czemu nie poprosiłaś matki?

Kinga westchnęła.

To ona kazała mi nieść ciężkie torby Gdy zemdlałam, choćby nie zareagowała.

Witold zaniemówił. Wstał i poszedł do pokoju matki. Rozmowa była głośna i pełna gniewu. Kinga modliła się tylko, by teściowa wreszcie dała jej spokój.

Nadszedł wreszcie dzień narodzin małej Oli. Witold płakał ze szczęścia, przytulając córeczkę. Kinga myślała, iż teraz wszystko się zmieni.

Ale Bronisława wciąż krytykowała.

Ty to choćby matką być nie umiesz! krzyczała, gdy dziecko płakało.

Pewnego wieczoru Witold wrócił z pracy blady.

Zwolnili mnie powiedział sucho.

Kinga poczuła, jak ziemia usuwa się jej spod nóg. W tym momencie Ola zapłakała. Musiała iść do dziecka, choć świat walił się wokół niej.

Następnego dnia rozmawiali, jak wyjść z trudnej sytuacji. Nagle wtrąciła się Bronisława.

Słyszę, jak planujecie rzuciła z ironią. Czemu mój syn ma harować? A ty nie pomyślałaś o pracy?

Kinga oniemiała.

O czym pani mówi?

Co tu tłumaczyć? Bronisława założyła ręce. Niech Witold zostanie w domu, a ty idź do roboty!

Kinga poczuła, jak łzy napływają jej do oczu. Ale Witold nie wytrzymał.

Matko, jak możesz?! warknął. Kinga ledwo staje na nogi, opiekuje się naszym dzieckiem, a ty mówisz takie rzeczy?!

Bronisz jej? zdziwiła się Bronisława. Siedzi ci na karku, nic nie robi!

Ona wychowuje moją córkę! krzyknął Witold. A ty? Tylko krytykujesz i dokuczasz!

Zrobił głęboki wdech.

Wiesz co? Znajdź sobie mieszkanie i wyprowadź się.

Bronisława otworzyła usta, ale po chwili warknęła:

Dobrze! I tak nie wytrzymałabym z wami dłużej!

Tym lepiej odparł Witold.

Przez następne dni Bronisława szukała mieszkania, ale wciąż dokuczała Kindze. Witold jednak już jej nie puścił do żony.

Nie mogę z wami wytrzymać! krzyknęła w końcu Bronisława. Wracam do tego chama, u którego mieszkałam!

Nikt cię nie trzyma odparł Witold

Idź do oryginalnego materiału