Nie bez powodu w literaturze psychologicznej istnieje termin nazywany „kryzysem siedmiu lat”. To właśnie wtedy, po siedmiu latach małżeństwa rozstaje się szczególnie dużo par. Jak można zapobiec temu, mając świadomość czynników ryzyka, które się w tym okresie pojawiają? Koniecznie przeczytaj!
Najczęściej rozpadają się małżeństwa po 7 do 11 latach…Budowanie związku jest trudne
Budowanie związku co do zasady jest trudne. Zwłaszcza jeżeli nie mamy dobrych wzorców z domu rodzinnego… Niestety jednak o tym za mało się mówi. Tak, jak o tym, iż wzór miłości romantycznej to chyba jedna z największych i najbardziej szkodliwych ściem naszych czasów.
Wiele osób wychodzi z założenia, iż miłość „spada” na nich, przychodzi z zewnątrz, jest swego rodzaju darem, prezentem od losu, wygraną na loterii. Niektórzy myślą, iż wystarczy mieć obok siebie kogoś adekwatnego, a wszystko się samo ułoży, bez większego wysiłku. jeżeli za dużo musimy się starać i mocować z rzeczywistością, to oznacza, iż coś jest nie tak. Tymczasem prawda jest inna. Nad relacją trzeba pracować. Od początku i nieustannie, nic nie robi się samo. choćby jeżeli mamy doskonałego kandydata, dobrze wybranego, to choćby w tej sytuacji nic nie stanie się samo. Wymaga to sporo wysiłku i zaangażowania. Miłość się buduje: uwagą, zaangażowaniem i staraniami. Ona jest tworzona dzień po dniu, przez dwie zaangażowane osoby.
Niestety dzisiaj z różnych powodów, przede wszystkim ze zmęczenia i z dużego tempa życia, nie chcemy kolejnego „problemu do rozwiązywania”. Szukamy lekkich związków, takich, w których nic nie zgrzyta, wierząc w bujdę, iż takie istnieją i to one są wzorem, do którego należy dążyć…. Tymczasem nie ma idealnych relacji. I im szybciej to zrozumiemy, tym lepiej. Wbrew doskonałym obrazkom online, w mediach społecznościowych, czy w telewizji.
Odpowiedni partner
Problem z budowaniem związków jest już niestety na samym początku.
Nie umiemy dobierać się w pary. Zamiast dobrze pewne kwestie przemyśleć, zdajemy się na ślepy los.
Za bardzo wierzymy hormonom, emocjom, a za mało zastanawiamy się, na ile druga osoba jest do nas podobna. Trzeba bowiem szukać kogoś zbliżonego do nas, o podobnych priorytetach, planach, systemie wartości.
Chodzi o to, żeby osoby tworzące parę były najbardziej do siebie podobne. Tu w grę wchodzą zarówno proste codzienne kwestie, jak i też te bardziej złożone.
Można to pokazać na prostych przykładach. Na dłuższą metę osoba lubiąca spędzać czas pasywnie, oglądając seriale, nie dogada się z kimś, kto uwielbia podróże i wspinaczki górskie. Ktoś, kto stawia na pierwszym miejscu rodzinę, będzie miał problem w relacji z kimś, kto wybiera karierę i przede wszystkim zarabianie pieniędzy. Początkowo osoba na diecie ketogenicznej może co prawda z uśmiechem podchodzić do weganina, ale z czasem te różnice w codziennym menu będą najprawdopodobniej zbyt irytujące. Oczywiście wszystko da się przepracować, ale…im więcej pojawi się czynników zapalnych, tym z czasem zwykle mniejsza siła do ich pokonania.
Kluczem do długoletniej relacji jest poznanie siebie oraz też poznanie drugiej osoby. Zrozumienie, co naprawdę jest dla nas ważne (niekoniecznie to, co mówi świat), ale to, czego my naprawdę pragniemy. Nie ma innej drogi do dobrych relacji niż pełne poznanie siebie.
Trzeba mieć świadomość, iż wymaga to pracy
Gdy już mamy kogoś, z kim jesteśmy do siebie podobni, to następny krok to nastawienie się na…ustawiczną pracę. Chodzi o postawę, w której nie oczekujemy doskonałego związku, ale prawdziwego.
Prawdziwy związek to taki, w którym naturalne są pewne problemy, kłótnie i nieporozumienia. To zrozumienie, iż unikanie sprzeczek nie jest rozwiązaniem, chodzi o to, żeby nauczyć się rozmawiać o wszystkim i robić to z szacunkiem i spokojem.
W związku ciągle się zmieniamy. Dlatego jest to proces nieustanny. Wpływają na nas wydarzenia, codzienność, inni ludzie, proces dojrzewania, nieustannie poddawani jesteśmy różnym próbom i…pokusom. jeżeli zrozumiemy, iż tak po prostu jest i zamiast z tym na siłę walczyć, zaczniemy temu zapobiegać, jesteśmy na wygranej pozycji. Tylko to wymaga dużej siły i uważności.
I zapobiegania problemom
Być może nie byłoby tylu rozwodów, gdyby ludzie nie traktowali ślubów na zasadzie zaklepania kogoś…Gdyby wiedzieli, iż relacja jest jednym z tych obszarów, o który trzeba naprawdę dbać.
Już świadomość tego, iż para jest szczególnie narażona na rozstanie po urodzeniu dziecka, a zwłaszcza po narodzinach drugiego dziecka, mogłaby mocno pomóc. Skoro wiemy, to może coś z tą wiedzą zrobimy? Być może gdybyśmy mieli o tym pojęcie, to zadbalibyśmy o to, żeby mimo codziennego biegu i wielu obowiązków, znaleźć dla siebie czas, wyjść na spacer, kolację, pobyć razem jako para, a nie jako mama i tata. Może mielibyśmy wystarczająco dużo determinacji, aby pracować nad relacją? Wiedzielibyśmy również, iż wszelkie idealne obrazki z życia innych to tylko inscenizacja, pewien obraz, który jest wyrywkiem rzeczywistości, dalekim od faktów.
Gdybyśmy wiedzieli, iż bardzo trudno budować relację, gdy wtrącają się osoby trzecie, być może podjęlibyśmy decyzję o wynajęciu małego mieszkania niż zamieszkiwania w wygodnym domu z rodzicami? Znając fakty i liczby, mielibyśmy przewagę. Moglibyśmy uniknąć wielu błędów, w tym umielibyśmy postawić jasną granicę na samym początku.
Czy w związku lepiej stawiać na kompromis czy na własne granice?
Ułożenie sobie pewnych faktów w głowie na pewno pomaga. Podobnie jak kolejny aspekt, o których poniżej.
Potrzeba pracy nad sobą…i wsparcia
To, iż pary rozstają się po siedmiu – jedenastu latach nie jest przypadkowe. To właśnie wtedy najczęściej w życiu sporo się dzieje, w tym często dochodzi do wypalenia..
Oprócz wielu obowiązków, występują problemy z dziećmi, niekiedy tak duże, iż przerastają niemal wszystkich. Gdy do tego dodamy zmęczenie codziennością, brak pielęgnowania związku a także brak mądrego wsparcia od innych (w tym od rodziców), to robi się niestety nieciekawie. Czasami dochodzą też problemu zdrowotne, choroby i totalne wyczerpanie, niedające szansy na pracę nad sobą. Kolejne kryzysy zamiast wzmacniać parę pogłębiają problemy… Ludzie zwyczajnie przez lata przeciążeni przegrywają z tym, co przynosi im codzienność.
Być może gdyby relacje były silniejsze, wsparcie z zewnątrz większe, pary mogły liczyć na pomoc rodziny w opiekę nad dziećmi, a pogoń za pieniędzmi nie byłaby taka duża, można by było zatrzymać serię niekorzystnych zmian…Być może gdyby poczucie bezpieczeństwa było wysokie, wszystko wyglądałoby inaczej?












