„Naprawdę zamierzasz być darmozjadem?” — jak teściowa doprowadziła synową do łez

twojacena.pl 10 godzin temu

— Ty co, na zawsze postanowiłaś zostać darmozjadem? — jak teściowa doprowadziła synową do łez

Czasem cudza prawda bywa najostrzejszym nożem, który wbija się w plecy właśnie wtedy, gdy jesteś już o krok od upragnionego spokoju. Tak właśnie stało się z moją przyjaciółką Kingą, która odważyła się odejść znienawidzonej pracy, marząc choć o chwili wytchnienia. Zamiast wsparcia od rodziny męża — dostała tylko krytykę, pretensje i łatkę lenia, przylepioną jak plastrem.

Kinga pracowała w przychodni rejonowej jako rejestratorka. Niskie zarobki, ciągłe krzyki pacjentów, brak powietrza i słońca — wracała do domu wyczerpana, jakby ktoś ją walcem przejechał. Mąż — Krzysztof — od dawna mówił, iż nie chce widzieć żony w takim stanie. Sam zajmował niezłą posadę w firmie logistycznej w Krakowie, utrzymywał dom, spłacał kredyty i opłacał wakacje.

Gdy Kinga w końcu zrezygnowała z pracy, Krzysztof tylko przytulił ją i powiedział: „Potrzebuję cię żywej i szczęśliwej, a nie wiecznie na skraju wyczerpania”. Umówili się, iż teraz odpocznie, przemyśli, co chce robić dalej, i może znajdzie coś dla siebie. Nikt nie planował latami wylegiwać się w szlafroku przed telewizorem. Po prostu chciała złapać oddech.

Ale tę sielankę brutalnie przerwała teściowa. Halina Nowak, kobieta o donośnym głosie i uwielbieniu dla „sprawiedliwości”, gdy tylko usłyszała, iż synowa „siedzi w domu”, wpadła jak burza.

— Ty co, królową chcesz zostać przez kanapę? — rzuciła kąśliwie już na progu. — Mój syn cię utrzymuje, wszystko masz, a ty choćby do przedszkola jako opiekunka iść nie potrafisz? Albo chociaż na kasę? Marzysz, żeby do końca życia być ciężarem?

Tamtego wieczoru Kinga nie wytrzymała — rozpłakała się na głos. Mąż próbował ją uspokoić, głaskał po włosach, zapewniał, iż wszystko w porządku. Ale… swojej matki nie uciszył. Nie stanął w obronie żony. A ona tak bardzo tego oczekiwała, iż to milczenie bolało ją bardziej niż najgorsze słowa.

Halina nie odpuszczała. Kilka dni później zadzwoniła do znajomej w markecie i próbowała załatwić Kingę na kasę — bez jej wiedzy. Potem wysłała adres i termin rozmowy kwalifikacyjnej. A kiedy Kinga zapytała, skąd ta nagła inicjatywa, tylko sapnęła: „Dość leżenia. Dom to nie praca.”

Kinga tłumaczyła, iż nie próżnuje — sprząta, gotuje, przegląda ofert— Ale teściowa nie słuchała, bo dla niej kobieta bez pensji to zawsze będzie zwykłym darmozjadem.

Idź do oryginalnego materiału