Nie wiedziałem o jej istnieniu aż do dzisiaj. Nie mogłem przecież oddać jej do domu dziecka. To moja córka – powiedział mąż.
Kasia przygotowywała kolację i nuciła pod nosem. Wreszcie uraduje Szymona. Razem byli już dziesięć lat. Początkowo nie śpieszyli się z dzieckiem, dobrze im było we dwoje. Kasia chciała najpierw popracować, zdobyć doświadczenie.
Marzyła o posie w prestiżowej firmie i obiecała, iż w najbliższym czasie nie planuje dzieci. Praca była dobra, z perspektywą awansu. Kasia świetnie się sprawdziła, miała przed sobą podwyżkę. Zarabiała nieźle, a urlop macierzyński też byłby godny. Teraz mogli pomyśleć o dziecku. Ale nie tak łatwo. Badania wykazały, iż wszystko w porządku – i u niej, i u Szymona.
– Proszę uzbroić się w cierpliwość – powiedziała doktor. – To się zdarza. Osiągnęła pani wiele w pracy, poświęciła siły i nerwy. Niech pani się odpręży, nie skupiać się tylko na dziecku. Po prostu żyć, więcej odpoczywać – wszystko będzie dobrze – uśmiechnęła się lekarka i przepisała Kasi witaminy.
W końcu zaszła w ciążę. Na początku nie wierzyła, myślała, iż to pomyłka. Kupiła jeszcze dwa różne testy, ale na obu pojawiły się dwie kreski. Czekała jeszcze tydzień, nie mogła dłużej wytrzymać, poszła do szpitala na badania. Będzie dziecko! Teraz uraduje Szymona, urządzą małe święto.
Kasia smażyła mięso i nasłuchiwała własnego ciała. Wiedziała, iż to za wcześnie, żeby cokolwiek czuć, ale wydawało jej się, iż wyczuwa, jak w niej rośnie nowe życie. Kilkakrotnie podchodziła do lustra, podnosiła bluzkę i wpatrywała się w swój brzuch. Ale, ku jej rozczarowaniu, pozostawał płaski.
Gaz pod patelnią dawno już wyłączyła, woda w czajniku ostygła, a Szymona wciąż nie było. Nie odbierał telefonów. Wreszcie zaskrzypiał zamek w drzwiach. Po odgłosie kroków Kasia zrozumiała, iż mąż nie wrócił sam. Zrobiło jej się smutno – trzeba będzie odłożyć niespodziankę. Wiadomość o ciąży to sprawa tylko ich dwojga.
Kasia westchnęła i wyszła do przedpokoju. Jakież było jej zdziwienie, gdy zobaczyła około dziesięcioletnią dziewczynkę z upartym i podejrzliwym spojrzeniem. Kasia spojrzała na męża stojącego za jej plecami.
– Przepraszam, iż się spóźniłem – wstąpiłem po Julkę – powiedział mąż, spuszczając wzrok na kark dziewczynki.
– Kto to jest? Dlaczego ją przyprowadziłeś? Dlaczego nie zadzwoniłeś? – pytania same cisnęły się Kasi na usta.
– Chodźmy do pokoju. Wszystko wyjaśnię – odparł Szymon i popchnął dziewczynkę lekko w plecy.
Kasia stała jeszcze chwilę, patrząc na ich plecy. Gdy weszła do pokoju, siedzieli już obok siebie na kanapie. Usiadła na krześle, by widzieć ich twarze. Dziewczynka obojnie na nią spojrzała i odwróciła się do okna.
– To Julka, moja córka – powiedział Szymon.
Mąż wyglądał na zmieszanego, winnego i jednocześnie zdeterminowanego.
– Twoja córka? Nic nie rozumiem.
– Sam dopiero dzisiaj się o niej dowiedziałem. Zadzwoniła jej babcia i poprosiła, żebym ją zabrał. Idzie do szpitala – wyjaśnił.
– A skąd wiesz, iż to twoje dziecko? – spytała Kasia nieufaKasia spojrzała na Julkę, potem na Szymona, i w głębi serca poczuła, iż choć droga do zgody będzie trudna, jednak warto spróbować, bo rodzina to nie tylko więzy krwi, ale także codzienne wybory pełne wyrozumiałości i ciepła.