Nie mogę go zapomnieć od dziesięciu lat. Jak dalej żyć?

newsempire24.com 1 dzień temu

Nie mogę zapomnieć o nim już dziesięć lat. Jak mam żyć dalej?

Miałam tylko 23 lata, kiedy wyjechałam studiować do Stanów Zjednoczonych. Młoda, naiwna, pełna nadziei i marzeń — wtedy jeszcze nie zdawałam sobie sprawy, jak jedno spotkanie może zmienić całe moje życie i pozostawić w nim ślad, który wciąż nie zniknął.

Już pierwszego dnia na uczelni los zetknął mnie z Mateuszem. Był starszy ode mnie o dziesięć lat, Polak, opanowany, spokojny — zupełnie nie taki typ mężczyzny, do których zwykle mnie ciągnęło. Ale kiedy nasze oczy się spotkały, jakby przestałam słyszeć i widzieć cały świat. Przy stole siedziało dwadzieścia osób, ale widziałam tylko jego. Coś wewnątrz mnie drgnęło. Jakby to był ktoś, kogo od zawsze szukałam.

Spotykaliśmy się coraz częściej — okazało się, iż mamy wspólnych znajomych. Stopniowo zbliżyliśmy się, a niedługo rozpoczęła się nasza historia. On zaczął uczyć się polskiego, ja włoskiego. To była prawdziwa euforia. W jego ramionach czułam się sobą, w jego głosie słyszałam delikatność, której wcześniej znałam tylko z filmów. Byłam szczęśliwa. Aż do momentu, gdy odkryłam, iż jest żonaty. Miał żonę i dziecko we Włoszech.

Świat runął w jednej chwili. Chciałam odejść, zerwać wszystko, zapomnieć, ale nie mogłam. On wyjaśnił, iż zamierza się rozwieść — żona go zdradziła, ich małżeństwo od dawna było zrujnowane, czekał tylko na odpowiedni moment. Cierpiałam, miotałam się, i w końcu wróciłam do Polski. Ale wróciłam zrozpaczona.

Przez trzy miesiące nie wychodziłam z domu. Jedyną osobą, z którą rozmawiałam, był Mateusz. Każdego dnia — godzinami — rozmawialiśmy przez Skype. Nie zostawił mnie samej w tym piekle. Gdy zdecydowałam się wrócić do Stanów, przywitał mnie na lotnisku z kwiatami i ciepłym jedzeniem, które sam przygotował. Zawsze troszczył się o mnie, zawsze pytał, czy mam pieniądze, czy nie jest mi zimno, czy jadłam. Był jak starszy brat, a jednocześnie — moja miłość.

Lecz niedługo wszystko znowu zaczęło się sypać. Żona Mateusza postanowiła się nie rozwodzić — ze względu na dziecko. Nie mógł jej zostawić, nie mógł porzucić syna. Uczciwie powiedział mi, iż nie mamy przyszłości. Znowu zostałam sama. Po raz drugi złamał mi serce.

Minął rok. Wciąż nie mogłam o nim zapomnieć. Wtedy w moim życiu pojawił się Stefan — też Polak, z tego samego miasta co Mateusz. Zaczęliśmy się spotykać, potem zaszłam w ciążę i urodziłam dziecko. Nie byliśmy małżeństwem, ale żyliśmy jak rodzina. Z Mateuszem przez cały ten czas przez cały czas się kontaktowałam. Pytał o mnie naszych wspólnych przyjaciół, interesował się, jak sobie radzę, jak dziecko. Nie zniknął z mojego życia, choć był gdzieś w tle.

I oto pewnego dnia — 19 stycznia — mieliśmy z Stefanem wziąć ślub. Ale z jakiegoś powodu przesunęliśmy ceremonię na lato. Zaledwie dwa dni później, 21 stycznia, Mateusz znalazł mnie i powiedział, iż w końcu się rozwiódł. Był wolny. I zrozumiałam, iż nie mogę wyjść za Stefana. Nie mogę oszukiwać ani jego, ani siebie.

Opowiedziałam Stefanowi całą prawdę. Że przez te lata kochałam kogoś innego. Że nie mogłam zapomnieć. Że walczyłam z tym uczuciem, ale było ono silniejsze ode mnie. Mateusz także przyznał, iż nigdy o mnie nie zapomniał, iż przez cały ten czas myślał o mnie.

Przedstawiłam Mateusza swojemu dziecku. Zaproponował nam wspólne życie. I choć serce rozdzierało mi się z powodu Stefana, wiedziałam, iż nie mam wyboru. Zbyt długo żyłam przeszłością. Przez dziesięć lat próbowałam wymazać z pamięci Mateusza, ale on był we mnie obecny każdą sekundę.

Nie chcę zabierać dziecka Stefanowi. Nie chcę go ranić. Jest dobrym człowiekiem i wspaniałym ojcem. Ale miłość się nie wybiera. Albo jest, albo jej nie ma.

Teraz stoję na rozdrożu. Moje serce bije w rytmie bólu i nadziei. Patrzę w oczy swojego dziecka i nie wiem, jak mu wyjaśnić, iż czasem, aby być szczęśliwą, trzeba zrobić krok w nieznane. Patrzę w oczy Mateusza — i widzę w nich ten sam błysk, który ujrzałam w dniu naszego pierwszego spotkania.

Dziesięć lat temu nie wiedziałam, co to prawdziwa miłość. Teraz wiem. Ale ta miłość przyniosła tyle łez, tyle strat, iż nie jestem pewna, czy potrafię być szczęśliwa do końca. A mimo to… wybieram ją. Bo nigdy w życiu nie czułam niczego silniejszego.

Idź do oryginalnego materiału