„Nie. Postanowiliśmy, iż lepiej nie przywozić żony i dziecka do tego mieszkania”

newskey24.com 2 godzin temu

Dzień dobry,
dzisiaj w moim notesie zapisuję, co przydarzyło się w ostatnich tygodniach ciągły bieg od jednego problemu do drugiego, a w tle sztywna gra słów między rodziną a sąsiadami.

Nie. Postanowiliśmy, iż lepiej nie przywozić żony i dziecka do tego mieszkania. Nie wytrzymamy dłużej niedogodności i w końcu poprosimy was o wyprowadzkę powiedział ojciec, rozmawiając z Michałem.
A twoja żona później będzie opowiadać wszystkim, iż wyrzuciliśmy was z małym dzieckiem na ulicę dodał, podnosząc głos, aby podkreślić swój gniew.

Sąsiadka z pokoju przy pierwszej ścianie od razu zauważyła, iż Jadwiga wróciła po rozmowie z mężem przygnębiona. Obie stały się mamami zaledwie trzy dni temu i były wypisane ze szpitala po przedwczorajszym porodzie. Radosny moment, a jednak w powietrzu unosiła się ciemna chmura.

Jadwiga, nie masz w twarzy uśmiechu. Co się stało? zapytała sąsiadka.
Michał powiedział, iż właścicielka mieszkania kazała nam wyprowadzić się natychmiast. Mówi, iż wynajmuje kwaterę parze bez dzieci, a my mamy przywieźć noworodka. Będzie płakał w nocy, sąsiedzi będą narzekać, a ona nie chce kłopotów odpowiedziała Jadwiga.
I co, nie macie gdzie się podziać? dopytała.
U taty Michała jest trzypokojowe mieszkanie, ale tam mieszka jego młodsza siostra. Moi rodzice mieszkają w wiosce pod Krakowem, dwadzieścia kilometrów od miasta odparła Jadwiga.

No to połóżcie się na tydzień lub dwa u teściów, dopóki nie znajdziecie nowego lokum zasugerowała sąsiadka.
Michał już szukał, ale właściciele od razu odrzucają, kiedy usłyszą o małym dziecku westchnął.
Tak, to kłopot. Ale nic, mamy jeszcze dwa dni przywitał się optymizmem twój mąż coś wymyśli.

Michał jednak nic nie wymyślił. Dzwonił do kilku agencji, a po kolejnych odmowach po prostu przetransportował nasze rzeczy z wynajmowanego mieszkania do domu jego rodziców. Rodzice oraz młodsza siostra nie byli zachwyceni, iż w ich czterech kątach ma się zamieszkać rodzina z małym, płaczącym noworodkiem.

Synu, pamiętasz, iż przed ślubem obiecaliśmy, iż nie będziesz mieszkał z żoną w naszym domu? przypomniała matka. Masz prawo przebywać w swoim pokoju, ale nie chcemy obcych ludzi w naszym mieszkaniu.
A twoja Jadwiga to obca. Dla ciebie to żona, a dla nas nieznajoma. Ty ją wybrałeś, my jej nie wybieraliśmy dodała.
Mamo, to tylko tymczasowe, dopóki nie znajdziemy czegoś stałego błagał Michał.
Wiesz, iż nie ma nic trwalszego niż tymczasowość. Najpierw przyjedziecie na tydzień, tydzień zamieni się w miesiąc, a miesiąc w nieskończoność odparła.

Nie. Poza tym pracujemy z ojcem, twoja siostra studiuje. Chcemy mieć spokojny wypoczynek. Z małym dzieckiem w mieszkaniu to niemożliwe: nie gadaj głośno, nie oglądaj telewizji, a w nocy bądź gotowy wstać na każde płaczące krzyki stwierdziła matka.
Postaram się szybciej znaleźć coś dla nas obiecał syn.

Z tymi wieściami Michał poszedł do szpitala po spotkanie z Jadwigą.

Posłuchaj, Jadwigo, może najpierw zamieszkacie u twoich rodziców? zaproponował.
Czy twoja mama nie chciałaby zobaczyć wnuka? zdziwiła się Jadwiga.
Nie wiem, mama powiedziała, żebyśmy nie przyjeżdżali odparł Michał.

Wtedy pojawiły się kolejne pomysły: inna rodzina przyjmie nas z dzieckiem w domu, a my będziemy jedynie gośćmi; ale my, bezdomni i bezbronni, nie mieliśmy już odwagi pokazać się innym. Jadwiga poczuła się zraniona, gdy rodzice odmówili.

Wieczorem zadzwoniła do swoich rodziców. Tego samego dnia, po wypisaniu z szpitala, przyjechał do niej ojciec Jadwigi.

Zbieraj się, córeczko, wnuku, jedźmy do domu. A ty, Michału zwrócił się do teścia przywieź wszystkie rzeczy Jadwigi i to, co kupiliśmy dla malucha.

Po krótkiej, trzydziestominutowej jeździe do wsi wszystko było gotowe: w małym pokoju stało łóżeczko z pościelą w kształcie misiów i króliczków, obok komoda na ubranka i wygodne krzesełko do karmienia. W salonie czekał pięknie nakryty stół na uroczysty obiad. Nie było obcych tylko rodzice, babcia Jadwigi i jej młodsza siostra Irena.

Rozmowy nie dotyczyły rodziny Michała, ale gorąco debatowano, jak nazwać chłopca. Ostatecznie wybrano imię Ilya.

Michał po obiedzie pojechał do miasta, obiecując, iż jutro przywiezie resztę rzeczy Jadwigi. Kiedy wrócił, czekały dobre wiadomości.

Jadwigo, Michału powiedział ojciec przy zebraniu przy stole porozmawialiśmy z matką i postanowiliśmy sprzedać dom babci, a pieniądze z tej transakcji przekażemy wam.

Zrobimy to jako prezent od naszej rodziny dla Jadwigi, ale pod jednym warunkiem: dom, w którym teraz mieszkamy, po testamentzie trafi do Irny. Czy się zgadzasz, Jadwigo? dopytał.
Oczywiście, zgadzam się potwierdziła.

Ojciec ogłosił sprzedaż domu. Transakcja zakończyła się po trzech miesiącach. W tym czasie Jadwiga i Ilya mieszkały we wsi, a Michał w mieszkaniu rodziców w Warszawie, choć w weekendy zawsze przyjeżdżał do żony i synka.

Kolejne półtora miesiąca zajął poszukiwanie własnego mieszkania, formalności kredytowe i remont. W końcu nadszedł dzień, kiedy wreszcie zamieszkaliśmy w naszej własnej kawalerce. Po miesiącu układania wszystkiego, zorganizowaliśmy przyjęcie na nowy dom.

Zaprosiliśmy rodziców Jadwigi, jej przyjaciółki oraz znajomych Michała. Nie przyszli rodzice Michała dowiedzieli się o zakupie dopiero przypadkiem, kiedy syn wrócił po rzeczach z przechowywania. Jego matka uznała, iż po prostu przeprowadzamy się do kolejnego wynajmowanego mieszkania.

Co to za wstyd, synku, iż zaprosiłeś wiejską rodzinę na nowosiedle, a nam nie powiedziano o własnym mieszkaniu? Mógłbyś nas zaprosić w gościnę! skrytykowała telefonicznie matka Michała.
Czy to naprawdę rodzinna gościnność, iż nie pozwalacie mojej żonie i dziecku zamieszkać u was? zapytał.
Mówiłam już, iż potrzebujemy spokoju, bo jesteśmy ludźmi starszymi, ale może przyjść wizyta? odparła.

Po co? Ilya to nasz wnuk. odpowiedział Michał.
Nasz syn ma już prawie pół roku, a ty dopiero teraz chcesz go zobaczyć. Dziwne, co nie? przyznała matka.
Nie ma w tym nic dziwnego. Kiedy był mały, nie było co oglądać wszystkie dzieci są podobne twierdziła.
Chyba głównym powodem jest to, iż baliście się, iż przywiozę rodzinę do waszego mieszkania i zamkniemy wasze mury jak twierdzę podsumował Michał.

Kiedy Jadwiga mieszkała z Ilyą u rodziców, nie chcieliście się z nim zapoznać. Teraz, kiedy mamy własne cztery kąty, możemy przyjść w gościnę. Przepraszam, ale nie jesteśmy jeszcze gotowi na was przyjąć powiedział Michał.
Czyli się obrażacie? zapytała matka. Ja chciałam zaprosić twoją żonę i dziecko na nasz domek nad jeziorem na całe lato.

Skąd to wzięło się nagle? zdziwił się syn.
Dziecko potrzebuje świeżego powietrza. W mieście już w maju jest gorąco, a latem będzie duszno i pełno kurzu wyjaśniła.
Twoja żona mogłaby mieszkać w domku przez cały sezon, a my przyjeżdżalibyśmy tylko w weekendy dodała.
Mam w październiku urlop, ojciec w listopadzie. Nie weźmiemy od was pieniędzy, wystarczy, iż Jadwiga będzie pielić ogród i zebrać ogórki podsumowała matka.
Rozumiem, mamo! Potrzebujecie pomocnika na lato. Nie, dajcie radę sami. A jeżeli chcemy zabrać Ilyę na powietrze, Jadwiga pojeździ do rodziców odpowiedział Michał.

Po raz pierwszy matka i siostra Michała zobaczyły Ilyę, gdy miał już dwa i pół roku przypadkowo spotkali się w centrum handlowym. Spojrzeli z daleka, ale nie podeszli bliżej. Takie są babcie i mamy w naszej rodzinie pełne sprzeczności, ale i nieustannej walki o miejsce przy stole.

Idź do oryginalnego materiału