– Nie. Zdecydowaliśmy, iż lepiej będzie, jeżeli nie sprowadzisz żony i dziecka do tego mieszkania. Nie będziemy w stanie długo znosić niedogodności i ostatecznie poprosimy was o wyprowadzkę. – A twoja żona będzie później wszystkim opowiadać, iż wyrzuciliśmy was z małym dzieckiem na ulicę.

newsempire24.com 1 dzień temu

Dzisiaj znów myślałam o tej trudnej sytuacji. “Nie. Zdecydowaliśmy, iż lepiej, żebyś nie przywoził żony i dziecka do tego mieszkania. Nie wytrzymamy długo w takich niedogodnościach i w końcu poprosimy was, żebyście się wyprowadzili. A twoja żona będzie potem wszystkim opowiadać, iż wyrzuciliśmy was z małym dzieckiem na ulicę.”

“Kasia, wyglądasz, jakbyś widziała ducha. Co się stało?” zapytała sąsiadka.

“Marek powiedział, iż właścicielka kazała nam się wyprowadzić. Natychmiast. Podobno wynajmowała mieszkanie parze bez dzieci, a wy chcecie wprowadzić niemowlę. Będzie płakało w nocy, sąsiedzi będą narzekać, a ona nie chce problemów.”

“I co nie macie gdzie się podziać?”

“Rodzice Marka mają trzypokojowe mieszkanie. Ale mieszka tam jeszcze jego młodsza siostra. A moi rodzice są w małej miejscowości dwadzieścia kilometrów od miasta” odpowiedziała Kasia.

“No to może tydzień czy dwa pomieszkacie u teściów, aż znajdziecie nowe mieszkanie” poradziła kobieta.

“Marek już szukał. Ale jak tylko właściciele usłyszą o małym dziecku, od razu odmawiają.”

“Rzeczywiście, problem. Ale jeszcze są dwa dni twój mąż coś wymyśli.”

Jednak Marek niczego nie wymyślił. Zadzwonił do kilku ogłoszeń, a po odmowach po prostu przewiózł ich rzeczy z wynajmowanego mieszkania do swoich rodziców.

Ale rodzice i młodsza siostra nie byli zachwyceni, iż w mieszkaniu zamieszka rodzina Marka, i to z tak niespokojnym lokatorem.

“Synku, pamiętaj, jeszcze przed waszym ślubem ustaliliśmy, iż nie będziecie z żoną mieszkać u nas” powiedziała matka. “Ty oczywiście możesz przebywać w swoim pokoju, ale obcych ludzi w naszym mieszkaniu nie chcemy widzieć.”

“A twoja Kasia jest obca. Dla ciebie to żona, a dla nas ktoś obcy. Ty ją wybrałeś, my nie.”

“Mamo, ale to tylko tymczasowo, aż znajdziemy coś odpowiedniego” próbował się dogadać Marek.

“Wiesz, iż nic nie jest bardziej stałe niż tymczasowe rozwiązania. Najpierw wjedziecie na tydzień, tydzień zamieni się w miesiąc, a miesiąc w wieczność.”

“Nie. Poza tym ja i twój ojciec pracujemy, twoja siostra się uczy. Wszyscy chcemy normalnie odpoczywać. A z małym dzieckiem w mieszkaniu to niemożliwe: nie można głośno mówić, oglądać telewizji, a w nocy budzić się od płaczu.”

“Postaramy się znaleźć coś szybciej” obiecał syn.

“Nie. Zdecydowaliśmy, iż lepiej, żebyś nie przywoził żony i dziecka. Nie wytrzymamy długo w takich niedogodnościach i w końcu poprosimy was o wyprowadzkę.”

“A twoja żona będzie potem wszystkim opowiadać, iż wyrzuciliśmy was z małym dzieckiem na ulicę. To zrujnuje naszą reputację, a nie chcę, żeby źle o nas mówili. Więc choćby nie próbuj przywozić tu Kasi i dziecka. Rozwiąż sprawę inaczej.”

Z tymi nowinami Marek przyjechał do szpitala.

“Posłuchaj, Kasiu, może na razie zamieszkasz u swoich rodziców z dzieckiem?” zapytał.

“Twoja matka naprawdę nie chce zobaczyć wnuka?” zdziwiła się Katarzyna.

“Nie wiem, mama powiedziała, żebyśmy nie przyjeżdżali” odparł Marek.

“No świetnie! Inne kobiety z dziećmi witają krewni kwiaty, prezenty, radość. A my jak bezdomni i bez rodziny. choćby nas widzieć nie chcą” obraziła się Kasia.

Wieczorem zadzwoniła do swoich rodziców, i w dniu wypisu, oprócz Marka, przyjechał po nią ojciec.

“Zbieraj się, córko, zabieraj wnuka, jedziemy do domu. A ty” zwrócił się teść do Marka “przywieź wszystkie rzeczy Kasi i to, co kupiliście dla malucha.”

Do miasteczka dojechali gwałtownie w jakieś pół godziny. Tam wszystko było już przygotowane dla dziecka: w małym pokoju stało łóżeczko z pościelą w misie i zajączki, obok komoda z ubrankami i wygodny fotel do karmienia.

A w salonie czekał na nich stół nakryty odświętnie. Nikogo obcego nie było, tylko rodzice, babcia Kasi i jej młodsza siostra Agnieszka.

O rodzinie Marka przy obiedzie nie wspomniano, za to żywo dyskutowano, jak nazwać chłopca. Wybrano imię Jakub.

Marek zaraz po obiedzie pojechał do miasta, obiecując przywieźć rzeczy Kasi następnego dnia.

A gdy wrócił, czekały na niego dobre wieści.

“Kasia, Marku” powiedział ojciec, gdy cała rodzina zebrała się przy stole. “Z matką się naradziliśmy i postanowiliśmy sprzedać dom babci, a pieniądze oddamy wam.”

“Oficjalnie jako darowiznę od naszej rodziny dla Kasi. Ale jest jeden warunek: dom, w którym teraz mieszkamy, przejdzie na Agnieszkę. Kasia, zgadzasz się?”

“Oczywiście.”

“W takim razie jutro dam ogłoszenie o sprzedaży” powiedział ojciec.

Dom udało się sprzedać dopiero po trzech miesiącach. Przez ten czas Kasia z Jakubem mieszkali w miasteczku, a Marek w mieście, u swoich rodziców, ale w weekendy zawsze przyjeżdżał do żony i syna.

Potem kolejne półtora miesiąca zajęło znalezienie mieszkania, wzięcie kredytu i remont.

I wreszcie nadszedł dzień, gdy Kasia, Marek i mały Jakub wprowadzili się do własnego mieszkania. Prawie miesiąc się urządzali, a potem, gdy wszystko znalazło swoje miejsce, urządzili nowe mieszkanie.

Zaprosili rodziców Kasi, jej przyjaciółki i kolegów Marka. Rodzice Marka nie przyszli. Dowiedzieli się o mieszkaniu przypadkiem.

Gdy syn zabierał swoje rzeczy, matka myślała, iż po prostu przenoszą się do kolejnego wynajmowanego lokum.

“Czemu, synku, zaprosiłeś na nowe mieszkanie wiejską rodzinę, a nam choćby nie powiedziałeś, iż masz własne? Mogłeś nas zaprosić!”

“W końcu choćby wnuka nie widzieliśmy. To nie po rodzinnemu, synu” wyrzucała matka przez telefon.

“A nie wpuścić mojej żony z noworodkiem to po rodzinnemu?” zapytał.

“Przecież wszystko ci wyjaśniłam jesteśmy w podeszłym wieku, potrzebujemy spokoju” odparła matka. “Ale teraz możemy was odwiedzić?”

“Po co?”

“Jak to po co? Przecież Jakub to nasz wnuk.”

“Mamo, nasz syn ma już prawie pół roku, a ty nagle zapragnęłaś go zobaczyć. Dziwne, prawda?”

“Nic dziwnego. Gdy był malutki, nie było na

Idź do oryginalnego materiału