Nieoczekiwane dziecko, nieprzygotowane życie: jak nieoczekiwane zmiany mnie przerosły

polregion.pl 1 tydzień temu

No słuchaj, jak mi podrzucili to dziecko, to mi się całe życie zawaliło – nie byłam gotowa na taki zwrot akcji.

Jak tylko w naszym życiu pojawił się adoptowany chłopiec, wszystko się zmieniło, i niestety, nie na lepsze.

Ewa i jej mąż Krzysztof wychowywali ośmioletnią córkę Zosię. Choć ich rodzina wydawała się pełna, czuli, iż mogą dać miłość jeszcze jednemu dziecku. Postanowili adoptować chłopca z domu dziecka, mimo ostrzeżeń rodziny.

— Rodzice nie poparli naszego pomysłu — wspomina Ewa. — Mama mówiła: „Po co wam obce dziecko? Kto wie, jakie ma geny i choroby?” Ale my z Krzysztofem byliśmy pewni swojej decyzji i nie słuchaliśmy innych.

Po długich formalnościach i papierach w ich domu zamieszkał pięcioletni Tomek. Był cichy i nieśmiały, ale wierzyli, iż otoczą go ciepłem.

Od początku Ewa i Krzysztof postanowili nie mówić Tomkowi, iż jest adoptowany. Mieli nadzieję, iż z czasem zapomni o przeszłości i poczuje się prawdziwym członkiem rodziny.

Ale po kilku miesiącach zaczęły się niepokojące rzeczy. Pewnego dnia Ewa znalazła ulubioną lalkę Zosi pociętą nożyczkami.

— Byłam w szoku — opowiada. — Tomek stał obok i tylko patrzył. Spytałam, po co to zrobił, a on tylko wzruszył ramionami.

Ewa poszła z nim do psychologa. Specjalista wyjaśnił, iż takie zachowanie może wynikać z traumy z domu dziecka i radził więcej cierpliwości.

Starali się, ale sytuacja się pogarszała. W przedszkolu Tomek zaczął mówić, iż rodzice go nie karmią i biją. niedługo do domu Ewy i Krzysztofa przyszli pracownicy opieki społecznej.

— To było upokarzające — mówi Ewa. — Dawaliśmy dzieciom wszystko, co najlepsze, a tu oskarżają nas o okrucieństwo.

Kontrola nic nie wykazała, ale pozostał niesmak. Krzysztof zaczął nalegać, żeby oddać Tomka z powrotem.

— Nie wyrabiam już tak — mówił żonie. — On niszczy naszą rodzinę. Zosia się go boi, a ja czuję się bezradny.

Ewa była rozdarta między miłością do męża a odpowiedzialnością za Tomka. Miała nadzieję, iż się poprawi, ale było tylko gorzej. Chłopiec stał się agresywny, groził rodzicom i siostrze.

W końcu Krzysztof podał na rozwód. Dał ultimatum: albo Tomek wraca do domu dziecka, albo on odchodzi.

— To była najtrudniejsza decyzja w moim życiu — przyznaje Ewa. — Kochałam męża, ale nie mogłam zdradzić Tomka.

Po rozwodzie Ewa została sama z dwójką dzieci. Starała się dawać im uwagę, ale czuła, iż nie daje rady. Stres i napięcie doprowadziły ją do załamania.

— Zrozumiałam, iż tak dalej być nie może — mówi. — Nie byłam w stanie zapewnić Tomkowi opieki, której potrzebował.

Z ciężkim sercem Ewa oddała go z powrotem. To bolało, ale wiedziała, iż tak będzie lepiej dla wszystkich.

— Mam nadzieję, iż znajdzie rodzinę, która da mu to, czego ja nie mogłam — mówi ze łzami.

Teraz skupia się na Zosi i na odzyskaniu równowagi.

Idź do oryginalnego materiału