W przeciwieństwie do wielu innych, nie chciałabym wracać do swojego dzieciństwa. Zawsze, gdy o nim myślę, pojawia się jakiś cień smutku. I tylko dzięki mojemu mężowi mogę dziś powiedzieć, iż jestem szczęśliwa. Z dzieciństwa pamiętam głównie wielu obcych ludzi. Mama mówiła, iż „przyszli goście”, ale ci „goście” byli niemal codziennie.
Zazwyczaj rodzice starają się być dla dzieci wzorem. Niestety moi pokazali mi raczej, jak nie należy postępować. Ojciec często odchodził od mamy. Ona była bardzo cicha, zamknięta w sobie i wszystko mu wybaczała, milcząc. Aż w końcu odszedł na dobre — do innej kobiety.
Mama wtedy kompletnie się załamała. Bardzo mi jej było żal. Od najmłodszych lat staram się być dla niej oparciem, na tyle, na ile potrafię. Pomagałam jej i przez cały czas pomagam — zarówno finansowo, jak i emocjonalnie. Wszystko po to, by częściej się uśmiechała i mogła poczuć się szczęśliwa.
Tak, to było dla mnie trudne doświadczenie. Ale też ważna lekcja. Zrozumiałam, iż trzeba być silną kobietą, kochać i szanować swojego mężczyznę, ale jednocześnie nie zatracać siebie jako osoby. Dziś jestem żoną od dziesięciu lat. Zdarzają się spięcia, czasem nie umiemy się dogadać, ale ogólnie jesteśmy dla siebie wsparciem i spędzamy razem dużo czasu.
Dzięki moim rodzicom wiem jedno: w związku musi być wzajemny szacunek. I nigdy nie wolno tracić wiary w siebie.