Podręczniki do nauki przedmiotów w szkołach, by dzieci mogły się z nich uczyć, muszą być zatwierdzone przez MEiN.
W jednym z podręczników do nauki języka polskiego, z którego uczą się w tej chwili nasze dzieci, występuje słowo "Murzyn".
Mimo tego, iż kilka lat temu Rada Języka Polskiego zajęła oficjalne stanowisko i uznała słowo "Murzyn" za obraźliwe i archaiczne, znalazło się ono w podręczniku szkolnym. RJP odradza używanie tego słowa w szkołach, mediach i administracji.
Słowa kiedyś neutralne teraz są obraźliwe
Wiele jest kwestii, które kiedyś były codzienne, normalne i naturalne, a o których dyskutuje się obecnie, czy są poprawne polityczne, obraźliwe lub wulgarne. To wynika z uwarunkowań społecznych, m.in. tego, iż społeczeństwa się rozwijają. Dotyczy to również słów, jakich używamy w naszej codziennej mowie.
Często jest też tak, iż kiedyś jakieś słowa były w normalnym użyciu, traktowano je neutralnie, a teraz po latach, gdy mamy w społeczeństwie większą świadomość, jesteśmy bardziej otwarci, tolerancyjni i poprawni politycznie. M.in. dlatego też już ponad rok temu Rada Języka Polskiego zajęła oficjalne stanowisko w stosunku do słowa "Murzyn", odradzając jego używanie w mediach, administracji i szkole.
Błędy w podręczniku do polskiego
Tymczasem okazuje się, iż słowo, mimo iż od ponad 2 lat uznawane za obraźliwe, znajduje się w podręczniku języka polskiego do klasy 7. szkoły podstawowej. Dzięki uprzejmości p. Ewy Siek, której dziecko uczy się z podręcznika wydawnictwa Operon, mamy oryginalne zdjęcia jednej ze stron podręcznika. W tekście przesłanym nam przez czytelniczkę możemy przeczytać, że: "Martin Luther King (1929-1968) – amerykański duchowny protestancki, bojownik o prawa Murzynów (...)".
Rozumiemy, iż "Murzyn" zostało w kontekście Kinga użyte dlatego, iż ten człowiek działał ponad 60 lat temu i wtedy słowo "Nigger", nie było nacechowane negatywnie. Warto jednak wspomnieć, iż tekst zawarty w podręczniku jest współczesny, napisany przez osoby wykształcone, które mają za zadanie napisać materiały do nauki dla dzieci, które są zgodne z najnowszymi wytycznymi.
Mają także nikogo nie obrażać i używać oficjalnego języka, pozbawionego błędów i nadużyć. Rozumiemy, iż być może podręcznik jest wydany kilka lat temu, ale używanie słowa "Murzyn" już od wielu lat jest uważane za ryzykowne. To nie jest słowo, które powinno znaleźć się w szkolnym podręczniku w takiej formie. A jeżeli już, to powinien zostać wyjaśniony do niego kontekst – iż słowo jest pejoratywne, uznane w tej chwili za obraźliwe, choć w czasach Kinga było neutralne i używane przez samego zainteresowanego.
Na stronie wydawnictwa możemy znaleźć informację, iż podręcznik został dopuszczony w 2017 roku. Czy od tego czasu jego treści nie podlegają żadnej kontroli? Wiemy już również, iż MEiN dopuszcza do użytku w szkołach treści, które nie zawsze są neutralne czy nacechowane politycznie – tak jak było w przypadku sławnego już podręcznika do HIT-u.
Według ekspertów "Murzyn" jest nacechowany negatywnie
Oficjalnie Rada Języka Polskiego jest zdania, iż takie określenie, choć popularne, powinno być unikane. Odradzają używania go w mediach, administracji i szkole ze względu na jego w tej chwili obraźliwy charakter, ale również to, iż słowo jest po prostu przestarzałe. W wielkim słowniku języka polskiego PAN napisane jest jednoznacznie: "Współcześnie wyraz uważany za obraźliwy".
Dr hab. Marek Łaziński, prof. UW, który jest członkiem Rady Języka Polskiego, w artykule dotyczącym słów "Murzyn" i "Murzynka" napisał na stronie Polskiej Akademii Nauk w ten sposób: "(...) słowo Murzyn było niegdyś neutralne, a w każdym razie najlepsze z możliwych, można znaleźć bez trudu neutralne i pozytywne konteksty tego rzeczownika, a osoby, które używały go w latach osiemdziesiątych czy dziewięćdziesiątych, nie mają w żadnym razie powodu do wyrzutów sumienia. Jednak słowa zmieniają skojarzenia i wydźwięk w toku naturalnych zmian świadomości społecznej. Dziś słowo Murzyn jest nie tylko obarczone złymi skojarzeniami, jest już archaiczne. (...) w wielu kontekstach słowo Murzyn było i jest używane niepotrzebnie. Określa nie narodowość ani pochodzenie geograficzne, tylko kolor skóry, a ta cecha podobnie jak kolor włosów, wzrost, typ figury nie musi być istotna w opisie człowieka".
Czy nie uważacie, iż jeżeli Rada Języka Polskiego zajęła oficjalne stanowisko, iż to słowo jest negatywnie nacechowane i nie powinno się go oficjalnie używać, to takie "kwiatki" nie powinny zdarzyć się w szkolnym podręczniku? A szczególnie w podręczniku do nauki języka polskiego, który powinien być napisany przez specjalistów z dziedziny polonistyki z uwzględnieniem wytycznych Rady?