Pierwsza miłość w szkole: romantyczna historia dziesiątej klasy.

polregion.pl 2 godzin temu

Pierwsza miłość w szkole: historia dziesiątej klasy.

Zosia zakochała się jeszcze w szkole, w dziesiątej klasie. Jej kolega z klasy, który zawsze jej się podobał, po wakacjach zmienił się nie do poznania wyglądał jak książę z bajki. We wrześniu, gdy usiadł obok niej w ławce, Zosia poczuła się, jakby unosiła się w siódmym niebie.

Ona też się zmieniła. Z dziewczynki stała się młodą kobietą o smukłej talii i zgrabnych nogach. Włosy spięte w kok odsłaniały jej wysmukłą szyję.

Krzysiek przyglądał się Zosi z oceniającym spojrzeniem i uznał, iż nie będzie mu wstyd z nią siedzieć. No i uczyła się dobrze zawsze można było od niej ściągnąć. Zosia była dobra i wrażliwa.

Ale szkolna przyjaźń gwałtownie przerodziła się w miłość pierwszą, gorącą, ogarniającą całe serce, która przyszła w najmniej odpowiednim momencie…

Trzeba było przygotowywać się do matury, wkuwać materiał, czytać podręczniki. A Krzyś i Zosia po lekcjach spacerowali, całowali się na parkowej ławce, zimą często chodzili na łyżwy.

Rodzice Krzyśka nie byli zadowoleni. Syn miał zdawać do wojskowej akademii, a przez znajomość z Zosią poświęcał nauce za mało uwagi. Wczesna miłość nie wróżyła nic dobrego. Krzyś musiał się uczyć, a Zosia pochodziła z niezbyt dobrej rodziny…

Tak przekonywał syna jego ojciec. Matka, współczując chłopakowi, tylko wzdychała.

Zosia mieszkała z babcią. Mama zmarła, gdy dziewczynka miała pięć lat. Zginęła tragicznie. W akcie urodzenia, w rubryce „ojciec”, czerniała gruba kreska…

I w co ty się tak zakochałaś? zastanawiała się zirytowana babcia. Ach, no tak… W matkę.

Gdy rozmowa schodziła na mamę Zosi, milkła natychmiast. Babcia, zaciskając usta, milkła, jakby patrzyła w głąb siebie, w swoją przeszłość, i tylko cicho wzdychała.

A Zosia pędziła na kolejne spotkanie z Krzyśkiem. Rzadko kiedy nie widywali się po szkole. Nauka zaczęła „lecieć na łeb”, nauczyciele niepokojili się, rodzice Krzyśka coraz częściej krzyczeli na syna i postawili ultimatum nie widywać się z dziewczyną aż do lepszych czasów, przynajmniej do pełnoletności.

Krzyś uśmiechnął się gorzko. Nie chciał zrywać z Zosią. Po raz pierwszy oboje byli sobie tak bliscy. To nowe uczucie zawładnęło też jego sercem. Ale o poważnych związkach choćby nie chciał myśleć. Co powiedzą rodzice było jasne.

Gdy Zosia po trzech miesiącach ich bliskości zorientowała się, iż jest w ciąży, ogarnęła ją rozpacz. Matura była coraz bliżej, za oknem śpiewały ptaki, szemrały strumyki. A Zosia nocami płakała w poduszkę, by nie obudzić babci. Ale babcia, zauważywszy zmianę w zachowaniu wnuczki, kobiecą intuicją domyśliła się, co się stało.

Krzyśka Zosia teraz widywała tylko w szkole. Zdeterminowany ojciec chłopaka całkowicie odciął syna od kontaktów z Zosią. Gdyby tylko wiedzieli…

Babcia pewnego wieczoru podeszła do łóżka wnuczki i spokojnie zapytała:

Myślisz o urodzeniu dziecka? Tylko nie kłam. Przeżyłam to już raz z twoją matką. Kobieta usiadła na skraju łóżka i rozpłakała się, a Zosia przytuliła się do niej, winna, wtulając się w szczupłe ramię najbliższej osoby.

Co mam robić, babciu? szepnęła. Jego rodzice są całkowicie przeciw. A oni nic nie wiedzą.

A on? On wie? spytała babcia.

Nie. Boję się mu powiedzieć, boję się, iż od razu… Zosia po raz pierwszy wypowiedziała to, czego choćby bała się pomyśleć.

adekwatnie już cię zostawił potwierdziła obawy babcia. Ale i tak musisz mu powiedzieć. To twój obowiązek. jeżeli ucieknie, to znaczy, iż nie jest wart takiemu facetowi. Wtedy choćby nie żałuj. I nie pokazuj, iż kochasz. Miej dumę. Dasz radę. Ja pójdę do pracy.

Co ty, babciu… Pracować. Przecież jesteś na emeryturze.

Sprzątaczka, w naszym zarządzie. No i co? Póki żyję, trzymałam się mopa, pomogę. Jak inaczej… Moja dziewczynko.

Zosia już płakała na cały głos, babcia też. Ale niedługo kobieta się pozbierała.

Dość płaczu. Teraz nie wolno. Śpij. Babcia wstała i powiedziała stanowczo: Tylko przyrzeknij mi, iż skończysz szkołę. Koniecznie. Cokolwiek się stanie.

Zosia uspokoiła się. Postanowiła powiedzieć Krzyśkowi o dziecku przy pierwszej okazji. Wiedziała, iż chłopak raczej nie będzie szczęśliwy, ale była gotowa na wszystko. W jej wnętrzu był już mały dzidziuś, którego już kochała. Co dla niej znaczyła odmowa Krzyśka? niedługo zostanie mamą, a to największe szczęście…

Krzyś siedział już przy innej ławce. W klasie szeptano o ich rozstaniu, jedni obwiniali Zosię, drudzy Krzyśka, ale wszyscy zgadzali się, iż najpierw trzeba skończyć szkołę, potem zdobyć zawód, a dopiero potem myśleć o rodzinie. Ale nikt nie mówił o miłości. Nikt nie domyślał się, co czuła Zosia. Nie przeżyjesz nie zrozumiesz.

Zosia powiedziała Krzyśkowi o ciąży następnego dnia po rozmowie z babcią. Stali w alejce za szkołą. Chłopak zbladł, zatrząsł się jak osikowy liść i, nie mogąc wydusić słowa, odwrócił się i poszedł do domu. Zosia została w alejce, myśląc, iż zaraz się odwróci, wróci do niej, przytuli jak dawniej…

Ale Krzyś oddalał się, nie oglądając się, jakby uciekał przed koszmarem, chcąc gdzieś się schować i zapomnieć…

Zosia skończyła szkołę. Od razu zatrudniła się w stołówce, gdzie wcześniej pracowała babcia. Stamtąd poszła na urlop macierzyński jesienią. Mimo młodego wieku i delikatnej postury urodziła zdrowego synka.

Babcia pracowała jako sprzątaczka, dostawała niewielką emeryturę. Zosia, gdy synek trochę podrósł, oddała go do przedszkola i wróciła do pracy w stołówce. Trzeba było z czegoś żyć. „Samotna matka”. Tak mówili za jej plecami na podwórku, w ich bloku. Ale w pracy lubili ją za dobry charakter, życzliwość, pracowito

Idź do oryginalnego materiału