Przyjaciele dowiedzieli się, iż z żoną wynajmujemy mieszkanie i teraz chcą się do nas wprowadzić. Jak im wytłumaczyć, iż nie chcemy wynajmować znajomym? Zawsze trudniej się odmawia, gdy chodzi o bliskich.
Po ślubie wszystko między mną a Kasią układało się idealnie. Pobraliśmy się z zamiarem mieszkania u jej rodziców. Wtedy moi rodzice przeprowadzili się do Gdańska, a ich stare mieszkanie w Warszawie sprzedali, dzieląc pieniądze między mnie i moją siostrę. Dzięki tym oszczędnościom i pomocy teścia kupiliśmy duże kawalerki, w której postawiliśmy ściankę, tworząc dwa pokoje. Myśleliśmy, iż jedno pomieszczenie będzie dla dziecka, ale jakoś nie wyszło.
Najpierw po prostu nie chcieliśmy, potem praca nas pochłonęła i nie było czasu. W końcu Kasia odmówiła wizyty u lekarza, a ja też nie nalegałem. Żyliśmy szczęśliwie we dwoje i nie martwiliśmy się, kto poda nam szklankę herbaty na starość. Do tego nasi znajomi, którzy już mieli dzieci, ciągle narzekali na długi i brak wolnego czasu. Uznaliśmy, iż może i lepiej bez tego szczęścia, skoro życie samo tak się potoczy.
Gdy oboje skończyliśmy trzydzieści trzy lata, zainwestowaliśmy w nowy apartamentowiec w Poznaniu. Nie wydaliśmy fortuny, ale ryzyko było wielu nas odradzało. Mimo to, w wieku trzydziestu siedmiu lat mieliśmy gotowe mieszkanie. Zrobiliśmy tylko drobny remont, by wyglądało idealnie. Kasia nazwała to polisą na przyszłość jeżeli nie będzie dzieci, przekażemy je siostrzeńcom.
Na razie postanowiliśmy je wynająć, bez pośredników. Dla lepszego efektu powiedzieliśmy znajomym, licząc na podpowiedzi, gdzie jeszcze dać ogłoszenie. I wtedy padło to niezręczne pytanie czy oni, z trójką dzieci i psem, mogą się tam wprowadzić. Od lat mieszkają w zniszczonym wynajmowanym mieszkaniu, a tu nowy budynek, świeży remont, no i przyjacielska cena.
To był błąd, iż im powiedzieliśmy. Nie spodziewaliśmy się, iż od razu zaczną nalegać.
To tylko jeden pokój, a wasza rodzina jest za duża próbowała tłumaczyć Kasia.
No i co? My teraz też mamy jeden pokój. A na zdjęciach widać, iż u was będzie więcej miejsca.
Ale to nowe mieszkanie, a wy macie dzieci i psa
Myślicie, iż jesteśmy brudasy i wszystko zniszczymy?
Powiedzieliśmy, iż się zastanowimy, choć ja od razu wiedziałem, iż to nie dla nich. Byłem u nich bałagan jak w składzie węgla. W końcu Kasia zrzuciła na mnie obowiązek odmowy. Zadzwoniłem, wymyślając głupie wytłumaczenie.
Odpowiedź była taka:
Macie drugie mieszkanie, wasi rodzice wam coś zostawią, a wam wciąż mało! Będziecie siedzieć w tych pustych ścianach, bez dzieci, bez przyjaciół, i uschniecie z samotności!
Czy to sprawiedliwe? To nie nasza wina, iż oni nie mają własnego mieszkania, iż rodzice im nie pomogli. Każdy żyje, jak chce. Dlaczego my mamy wynajmować znajomym za pół darmo, zamiast komuś obcemu, za normalne pieniądze?












