Po co mieć dzieci, jeżeli nie ma się dla nich czasu? Nie zamierzam opiekować się wnukami kosztem własnego życia.

newsempire24.com 1 tydzień temu

„Po co w ogóle mieli dzieci, skoro teraz nie mają dla nich czasu?” — Nie zamierzam spędzać życia na opiece nad wnukami i poświęcać się dla innych.

Mam już dość milczenia. Dość udawania, iż wszystko gra. Że jestem tą miłą, cierpliwą babcią, która tylko czeka, by gotować rosołek i bawić się z wnukami. Ale prawda jest taka, iż nie mogę tak dłużej. Mam sześćdziesiąt lat. Tak, jestem na emeryturze. Czy to znaczy, iż moje życie ma się teraz kręcić wyłącznie wokół cudzych dzieci?

Słowo „cudzych” mówię nie bez powodu. Bo wnuki to nie moje dzieci. Już raz przeszłam tę drogę. Wychowałam dwóch synów — Jacka i Piotra. Dałam im wszystko: siły, nerwy, zdrowie, pieniądze. Pilnowałam, gdy chorowali, gdy marudzili, gdy w nocy budzili się z gorączką. I nigdy choćby nie przyszło mi do głowy, żeby oddać ich do babci albo sąsiadki — sama dźwigałam ten ciężar. Bo tak było trzeba. Bo to był *mój* wybór — urodzić, wychować, włożyć serce.

Teraz moi chłopcy są dorośli. Każdy ma swoją rodzinę, pracę, swoje sprawy. I uważają za oczywiste, iż mam być zawsze pod ręką. Pilnować dzieci, gdy im się zachce na manicure. Odbierać z przedszkola, bo spontanicznie postanowili iść do kina. Zabierać do lekarza, gdy mają ważne spotkanie w pracy. A czasem po prostu — bo są zmęczeni. A ja?

Też się męczę. Też mam swoje życie. Przyjaciółki, zwyczaje, pasje, spotkania, wyjazdy. Po przejściu na emeryturę w końcu robię to, na co wcześniej nie miałam czasu. Zapisałam się na taniec, chodzę do teatru, piekę szarlotkę i oglądam włoskie komedie. *Żyję*. Chcę żyć.

Ale moi synowie, zwłaszcza Jacek, jakby tego nie widzieli. Ostatnio po prostu przyprowadził mi wnuka i choćby nie zapytał, czy mogę — zostawił go jak walizkę na przechowanie.

— Mamo, i tak siedzisz w domu. Zajmij się nim te dwie godziny.

A ja właśnie szykowałam się do koleżanki — nie widziałyśmy się od pół roku. Stałam z kubkiem kawy w ręce i patrzyłam, jak syn zapina kurtkę i ucieka na „pilne sprawy”. choćby nie przeprosił. choćby nie spytał, czy mam wolne.

Nie mówię, iż nie kocham wnuków. Są słodkie, śmieszne, pachną piernikami i tym szamponem dla dzieci. Ale nie muszę się nimi zajmować za każdym razem, gdy komuś przyjdzie ochota. Nie muszę odwoływać swoich planów. Nie muszę im oddawać całego swojego czasu.

Tego dnia, gdy grzebałam w lodówce, zastanawiając się, co ugotować Kubie, zadzwonił Piotr. Oznajmił, iż będzie miał dziecko. Płakałam ze szczęścia, ale od razu zrobiło mi się ciężko na sercu. Czyli teraz będą mnie ciągnąć z dwóch stron? Jeden z jednym wnukiem, drugi z drugim? I co wtedy? Rozpiska: poniedziałek, środa, piątek — Jacek, wtorek, czwartek — Piotr?

Po rozmowie usiadłam na kanapie i pomyślałam: czy to naprawdę ma być mój los? Emerytura to nie koniec, tylko nowy rozdział. Dlaczego mam się zamienić w darmową nianię tylko dlatego, iż moim dzieciom tak pasuje?

Powiedziałam Jackowi, iż tym razem pomogę, ale następnym razem — tylko po wcześniejszym uzgodnieniu. Że nie jestem opiekunką do wynajęcia. Że też mam swoje plany. Oburzył się. Nazwał mnie egoistką. Ale czy egoizm to pragnienie życia po swojemu?

Dwadzieścia pięć lat harowałam bez urlopu. Wychowywałam chłopaków, spłacałam kredyt, odmawiałam sobie butów, żeby kupić im podręczniki. Nie żałuję, ale teraz chcę odetchnąć. Chcę witać świt z kawą i książką, a nie z owsianką i pieluchami. Chcę być babcią, a nie służącą.

Świat się zmienił. Kobiety nauczyły się mówić „nie”. Mam prawo do odpoczynku, swoich marzeń, swojej przestrzeni. Nie mam nic przeciwko pomaganiu, ale pomoc to nie to samo co „rób wszystko za nas”. To bycie tam, gdy *chcę*, a nie gdy ktoś uzna to za mój obowiązek.

Jeśli nie dajesz rady z dzieckiem — może warto było się zastanowić, zanim je miałaś. Nie urodziłam sobie zastępstwa. Urodziłam ludzi, którzy powinni umieć brać odpowiedzialność za swoje wybory.

Więc tak, będę babcią. Ale w weekendy, gdy *ja* będę miała czas. Gdy sama zaoferuję pomoc. I na pewno nie kosztem siebie.

I wiesz co? Nie czuję się winna. Czuję, iż pierwszy raz od dawna — żyję tak, jak powinnam.

Idź do oryginalnego materiału