Barbara Smolińska, to polska artystka, której praca została zauważona i doceniona na arenie międzynarodowej. W 2021 r. BBC umieściło ją w rankingu 100 najbardziej wpływowych i inspirujących kobiet świata. Czym się zajmuje? Tworzy tzw. lalki reborn, które do złudzenia przypominają niemowlęta. Są tak łudząco podobne do dzieci, iż nazwano je "żywymi" lalkami. Są robione na specjalne zamówienia, głównie po to, aby uporać się z traumą po śmierci dziecka. Czasem jednak artystka jest zmuszona odmówić swoim zleceniodawcom. Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
REKLAMA
Zobacz wideo
To właśnie te osoby wspierały Magdę Stępień w żałobie. "Mówili, iż wyjdzie jeszcze słońce. Nie pozwolili mi się załamać"
To nie są lalki do zabawy. Mają inne zadanie
Lalki reborn, które tworzy Barbara Smolińska, do złudzenia przypominają żywe noworodki i niemowlęta. I chociaż w naszym kraju to przez cały czas produkt niszowy, na zachodzie i w Stanach Zjednoczonych cieszą się one dużą popularnością. Jednak co istotne, nie są one zamawiane jako prezent dla dzieci do zabawy. Ich przeznaczenie jest zupełnie inne.
Powodów "produkcji" specjalnej lalki jest kilka. Najczęściej są one tworzone dla kobiet, które w straciły dziecko. Są one pewnego rodzaju terapią, która pomaga uporać się z żalem i smutkiem po śmierci malucha. "Zamówienie złożyła u mnie kobieta, która zaszła w ciąże nie mają praktycznie na to żadnych szans z medycznego punktu widzenia. Dziecko niestety miesiąc po porodzie zmarło, był to wcześniak. Kobieta nie mogła wyjść z żałoby, nie mogła tego przepracować, małżeństwo zaczęło się sypać, bo nie umieli z mężem o tym rozmawiać. W pewnym momencie trafiła w internecie na moje lalki, jedna z nich bardzo przypominała jej wizualnie zmarłego synka. Bardzo się wahała czy ją kupić, ale czuła wewnętrznie, iż ta lalka jej pomoże. Wahała się do tego stopnia, iż zadzwoniła do mnie w momencie, kiedy niosłam ją już zapakowaną na pocztę, gotową do wysyłki - mówiąc, iż jednak nie, iż ona się boi, nie wie, jaka będzie jej reakcja. Ostatecznie lalka dotarła do tej klientki, która nagrała moment otwierania przesyłki i wstawiła na naszą grupę. Było to bardzo wzruszające. Po paru latach dzięki m.in. tej lali zaczęła znów rozmawiać z mężem, ich relacje się poprawiły i adoptowali dwójkę dzieci. Dzięki tej lalce mogła przepracować swoją żałobę" - opowiada Smolińska w rozmowie z onet.pl.
Lelki trafiają również do osób, które z różnych przyczyn nie mogą posiadać własnego potomstwa. Okazuje się, iż wśród klientek Smolińskiej, istnieje też grupa klientek, które są już babciami i takie bobasy są tworzone z tęsknoty za tymi prawdziwymi wnukami, które są daleko. "Klientki, które kupują lalki w celach terapeutycznych, doświadczają niesamowitych pozytywnych zmian w swoim życiu" - mówi pani Barbara w rozmowie z portalem onet.pl.
Jednak to nie jedyne powody. Poza funkcją terapeutyczną lalki zamawiane są również do celów pokazowych - jako modele w położnictwie, czy ratownictwie. Doskonale sprawdzają się na zajęciach w szkołach rodzenia, ale także np. na kursach pierwszej pomocy dla świeżo upieczonych rodziców. Branża filmowa i reklamowa również z nich korzysta.
Czasem jednak twórczyni "żywych" lalek musi odmówić przyjęcia zlecenia. Ma to miejsce zwykle w momencie kiedy ma przypuszczenia, iż jej praca nie będzie miała żadnej funkcji terapeutycznej, a ma to być jedynie pewien rodzaj zamiennika utraconego dziecka. "Zdarzają się sytuacje, gdzie rzeczywistości pewnym osobą się zaciera i oczekują, iż w przesyłce znajdą prawdziwe dziecko. Wtedy odmawia wykonania lalki, nie chcąc wyrządzić nią komuś krzywdy" - podaje onet.pl.