Porzucił rodzinę dla młodszej ukochanej

newsempire24.com 4 dni temu

Mam na imię Zofia Nowak i mieszkam w Płocku, gdzie Mazowsze przytula się do brzegów Wisły. Często słyszę, jak mężczyźni obsypują nas, kobiety, oskarżeniami: iż wykorzystujemy, zdradzamy, jesteśmy takie czy owakie. A czemu sami nie spojrzą w lustro? Kim są ci żałośni, bezwartościowi ludzie? Dlatego piszę – by wyrzucić z siebie ten żar, który pali moje serce jak rozżarzony węgiel.

Z moim Andrzejem przeżyliśmy 27 szczęśliwych lat. Razem budowaliśmy dom, wychowaliśmy dwóch synów – Krzysztofa i Marka, dziś mamy wnuki. Zawsze się rozumieliśmy, szanowaliśmy, dzieliliśmy euforii i troski. Gdy skończył 53 lata, jakby go podmieniono. Zaczynał zostawać po pracy, godzinami przeglądał się w lustrze, weekendami znikał. niedługo wyszło na jaw: oszalał dla młodej kochanki. Byłam gotowa wybaczyć, gdyby tylko okazał skruchę. ale on rzucił mi w twarz, iż zestarzałam się, iż go nie rozumiem. Twierdził, iż kocha jej młodość, namiętność. A ona? Czego chce od jego pomarszczonej skóry, wiotkich mięśni? Ma w nosie jego samego – liczą się tylko złotówki. Gdy je wyciągnie, wyrzuci go jak śmieć.

Nasi synowie próbowali przemówić ojcu do rozsądku. Powiedzieli wprost, iż hańbi rodzinę, iż wstydzą się go przed ludźmi. Ale on patrzył na nich obcym wzrokiem, pustym. Dotarłam do ściany – zagroziłam rozwodem, myśląc, iż otrzeźwieje. A on tylko skinął głową, jakby na to czekał. Na starość rozstaliśmy się. Teraz mieszka z tą dziewczyną, karmi jej dziecko zamiast bawić się z naszymi wnukami. Ja zostałam w domu, gdzie każdy kąt przypomina przeszłość, on zaś żyje w iluzji nowego życia.

Nie winie jej, tej Weroniki Kowalskiej. Splotła sidła, by przeżyć, wyrwać lepszy kąsek. A mój były mąż? Po prostu głupiec oślepiony kryzysem wieku. Czy naprawdę wierzy, iż w jego latach zbuduje nową rodzinę? Że ta lalka urodzi mu dzieci, będzie o niego dbać? Niech się łudzi! Ja nie szukam już mężczyzny – dość mam ich kłamstw i zdrad. Nie potrzebuję łez ani rad obcych. Przeszłam piekło: rozpacz paliła mnie żywcem, złość dusiła jak stryczek. Zniszczył moje życie, gdy najmniej się spodziewałam ciosu. Ale przetrwałam.

Mam dzieci i wnuki – moje światło i podpora. A on? Niedługo zrozumie swój błąd. Ta dziewczyna nie zapyta, czy wziął leki na ciśnienie, nie uprasuje mu skarpet, nie ugotuje rosołu. On jest dla niej tylko chodzącym portfelem. Gdy zapuka z powrotem do moich drzwi – a wiem, iż to nastąpi – spotka go zimne przyjęcie. Ani ja, ani synowie nie przebaczymy zdrady. Porzucił nas dla przelotnego zauroczenia, a my zostaliśmy rodziną – bez niego. Niech idzie do diabła ze swoją miłosnicą!

W snach widzę go młodego, z uśmiechem, który ogrzewał mi serce. Budzę się i przypominam sobie, kim się stał: egoistą, który wymienił bliskich na złudzenie. Jest mi gorzko, ale nie złamałam się. Patrząc na wnuki, wiem: dla nich warto żyć. A on? Zbierze plony głupoty – samotność, pustkę, pogardę tych, którzy go kochali. Myślał, iż młodość można kupić, ale prawdziwej miłości nie sprzedasz. Gdy ona wyssie go do ostatniego grosza, zostanie z niczym – zgrzybiały starzec, którego nikt nie chce. My zaś będziemy iść dalej – bez niego, ale razem. To moja zemsta: nie nienawiść, ale siła, której nie zdołał mi odebrać.

Idź do oryginalnego materiału