Matka, czy to emerytka, czy jeszcze młoda i pełna sił, zawsze będzie troszczyć się o swoje dziecko. Gdy dzieci dorastają, rodzice spodziewają się od nich wielkich rzeczy, bo poświęcili swoją młodość, by zapewnić im jak najlepsze życie.
Matczyna troska
Pani Helena wychowywała syna sama. Gdy dowiedziała się o ciąży, ojciec dziecka zniknął bez słowa. Została sama z niemowlęciem i mieszkaniem u swojej matki w Toruniu. Zamiast szukać nowej miłości, skupiła się na dziecku i pracy.
– Przy mojej niskiej pensji starałam się jak mogłam – wspomina. – Często rezygnowałam z własnych potrzeb, by mój Michał miał co jeść i w co się ubrać. Na szczęście mama pomagała nam przetworami i owocami z działki.
Michał wyrósł na zdolnego chłopca, dobrze się uczył, bo wiedział, iż nie stać nas na płatne studia. Na szczęście dostał się na studia dzienne i znalazł pracę dorywczą.
Wkrótce zakochał się w Ani, miłej i pracowitej dziewczynie. Po pół roku wzięli ślub. Choć Helena uważała, iż to trochę za szybko, zaakceptowała ich decyzję. Młodzi zamieszkali razem i zaczęli budować swoje życie.
Coś, co zabolało
Z czasem zauważyła, iż Ania rzadko ją odwiedza. Michał tłumaczył, iż żona jest zapracowana i angażuje się w wolontariat. Z początku Helenę to raniło, ale potem przywykła.
– Po osiągnięciu wieku emerytalnego postanowiłam przez cały czas pracować, żeby nie być ciężarem dla dzieci – mówi Helena. – Uważam, iż młode małżeństwo powinno budować swoje życie bez zbytniego wsparcia finansowego od rodziców. Co nam, starszym, tak naprawdę potrzeba?
Pewnego dnia wpadła na herbatę do Michała i Ani. Gdy była w kuchni, usłyszała rozmowę synowej z matką:
– Mamo, przeleję ci pieniądze na rachunki. Wiesz, iż zawsze ci pomagam – mówiła Ania do telefonu.
Helena poczuła ukłucie żalu. Matka Ani, także emerytka, otrzymywała pomoc od córki, a ona – choć w podobnej sytuacji – nie dostaje nic. choćby na urodziny dostała od syna jedynie filiżanki, a teściowa Ani – nową pralkę.
Trudne decyzje
– Kiedyś myślałam, iż oddam mój dom dzieciom – mówi Helena. – Ale teraz mam wątpliwości. jeżeli go przepiszę, sprzedadzą go i pieniądze znów trafią nie tam, gdzie trzeba. A kto mi pomoże na starość?
Redakcyjna rada
Czasem rodzice porównują swoje dzieci do innych i nie rozumieją, dlaczego ich relacje nie są takie same. Ale każdy związek jest inny. Często milczymy, bo nie chcemy prosić o pomoc, uważamy to za wstyd. A może wystarczy szczerze porozmawiać?
Helena powinna zastanowić się, czego naprawdę chce. jeżeli potrzebuje wsparcia, warto o tym otwarcie powiedzieć. Bliscy są po to, by sobie pomagać – ale muszą wiedzieć, iż są potrzebni.