Moja rodzina przyjechała do mnie przed Bożym Narodzeniem. Postanowili odwiedzić mnie na święta i przy okazji zobaczyć jezioro Bajkał. Brat przyjechał ze swoją żoną i córką.
Wieczorem wszyscy usiedliśmy do stołu, żeby porozmawiać. Siostrzenica również dołączyła do nas. Byłam pod wrażeniem jej zachowania – pomagała mamie we wszystkim, była bardzo poukładana i spokojna.
Postanowiłam zapytać siostrzenicę, jakie ma plany na przyszłość i gdzie zamierza się dalej uczyć. U młodego pokolenia cenię to, iż często wcześnie zaczynają myśleć o swojej przyszłości, planują, kim chcą zostać i gdzie zdobędą wykształcenie. Wydaje mi się, iż dzisiejsza młodzież często szybciej określa swoje cele w życiu i planuje przyszłość bardziej konkretnie niż nasze pokolenie.
Siostrzenica chętnie podzieliła się swoimi pomysłami na przyszłość:
— Po szkole pójdę na filologię, u nas w mieście. Potem wyjdę za mąż. Już zdecydowałam, iż ślub można zrobić na czwartym roku studiów, rok pożyć dla siebie, pojeździć po świecie, a potem pomyśleć o dzieciach. Jak skończę uniwersytet, wtedy można będzie rodzić, a pracować z domu – tak jest wygodniej. Szkoda tylko, iż nie bardzo jest od kogo rodzić. Moi rówieśnicy to egoiści, myślą tylko o sobie.
— Kiedy słyszę opowieści o waszej młodości, zazdroszczę wam. Mieliście aktywne życie, pełne przygód i ruchu. A u nas każdy tylko wpatrzony w telefon i na tym się kończy. Już na pierwszy rzut oka widać, kto pójdzie dalej na studia, a kto nie. Z tymi, którzy po szkole pójdą do pracy, nie mam o czym rozmawiać, a ci, którzy dobrze się uczą, wydają mi się nudni.
— Chłopcy teraz myślą tylko o sobie, dlatego i do dziewczyn podchodzą bez szacunku. Często to zauważam. Już postanowiłam, iż męża będę szukać starszego, około 40 lat. Z dojrzałym człowiekiem będzie mi ciekawiej. Nie chodzi tylko o pieniądze, chociaż to też ma znaczenie. Wydaje mi się, iż po 40-tce mężczyźni są lepszymi ojcami.
Jej rozważania sprawiły, iż zrobiło mi się smutno. Każde pokolenie ma swoje wartości, ale wydaje mi się, iż w wielu kwestiach siostrzenica wyciąga przedwczesne wnioski. Wśród jej rówieśników na pewno są chłopcy, którym zależy nie tylko na sobie i którzy mogliby być świetnym wsparciem dla rodziny. Ona po prostu jeszcze tego nie zauważyła.
Z drugiej strony, może jest w jej słowach trochę prawdy: po co odkładać życie, czekając, aż twój rówieśnik dorośnie? Niech dojrzewa, a jak stuknie mu 40 lat i zapragnie stabilizacji, znajdzie sobie młodszą dziewczynę.