Siła sióstr

kosmosdladziewczynek.pl 1 rok temu

Kiedy idą gdzieś razem i rozmawiają, bezwiednie łapią się za ręce i nimi machają. Mają swoją grupę na WhatsAppie i wspólny język. Jedna coś rzuci – druga zaczyna się śmiać. Mają swój własny świat. Mają też wspólny pokój i tych samych rodziców.

M&M

Dzielą je dwa lata i dwa miesiące, a także temperamenty i zainteresowania. Marcelina(13 lat) śpiewa, dużo czyta i rysuje. Jest zrównoważona. Lubi ciszę i spokój. Ma wąskie grono przyjaciół. Potrafi na pół dnia zniknąć pod kołderką z książką i „kakałkiem”. Bardzo pilnuje swoich granic i czasu dla siebie. Młodsza od niej Maja (11 lat) tego nie rozumie. Wszędzie jej pełno. Stale potrzebuje mówić, grać, bawić się i wygłupiać. Jest „fizyczna” — trenuje akrobatykę i break dance.
Każda z nich ma swoje środowisko, w którym świetnie funkcjonuje. Kiedy Marcela jest z przyjaciółkami, nie ma opcji, żeby Maja do nich dołączyła. Ale jeżeli są we dwie – to na 100% będą spędzać czas razem. Na obóz czy do dziadków – wszędzie jeżdżą obie.

Kiedy słucham o siostrzeństwie Marceliny i Mai, czuję lekkie ukłucie zazdrości. Moje córki są w podobnym wieku, ich więź też jest bardzo silna, a jednak o wiele trudniejsza. Często między nimi iskrzy.

Jaki jest wzór na siostrzeństwo przypieczętowane więzami krwi? Czy jest coś takiego, jak siła sióstr i jeżeli tak, to jak możemy wspierać nasze córki w jej budowaniu i rozwijaniu?

Rosłam z dwiema młodszymi siostrami i jestem matką sióstr. Za mną wiele lat doświadczeń i obserwacji. Rozszerzam tę perspektywę, spotykając się z kobietami, które – podobnie jak ja – mają siostry i są matkami sióstr. Trudno o lepsze ekspertki w tym temacie.

Mama Marceliny i Mai, Kinga, jest w bardzo bliskiej relacji ze swoją starszą o 2,5 roku siostrą. Często się spotykają i we dwie, i wraz ze swoimi rodzinami. Mają wspólne wyjścia, wyjazdy, tematy. Kinga chce, by ich relacja była dla Marceliny i Mai wzorem.

Kinga pomaga budować między swoimi córkami to, co łączy ją z siostrą. Jedną z takich rzeczy jest wspólny front przeciw rodzicom – możliwość wygadania się siostrze w przypadku konfliktu z dorosłymi w domu. Bo kto lepiej zrozumie, kiedy wkurza cię matka lub ojciec? „Z wielką satysfakcją przyjęłam, jak po jakiejś kłótni z jedną z nich usłyszałam, jak druga ją pociesza. I nawzajem się na mnie nakręcały. Pomyślałam wtedy: dobrze, udało mi się” – opowiada Kinga.

Od początku też pilnuje, żeby nie być koleżanką swoich córek. Pchnęła je do tego, żeby sprawy dziecięce, siostrzane załatwiały między sobą albo z koleżankami. „Ja jestem twoją mamą i ze mną się załatwia mamine sprawy” – powtarza. Co to znaczy? Na przykład teraz, kiedy córki są nastolatkami, Kinga nie zamierza w rozmowach z nimi używać młodzieżowego slangu ani ekscytować się muzyką, jakiej słuchają. Nie wypytuje o chłopaków ani sprawy dotyczące przyjaciółek. Celowo wchodzi w rolę matki-kwoki, żeby właśnie nie wskoczyć w buty „mamy psiapsióły”, bo tak robiła jej własna mama. Kinga nie miała postawionych żadnych granic, przez co nie zawsze wiedziała, co jest adekwatne, a co nie. Mogła przy swojej mamie robić, co tylko chciała. Dla niej to pomieszanie porządków. Rodzice są od stawiania granic. Ich rolą jest w pewnych przypadkach powiedzieć „takich rzeczy się nie robi” albo „to jest dla ciebie nieodpowiednie”. choćby jeżeli wiedzą, iż dzieci będą te granice przekraczać.

Dogadajmy się!

Czytaj także

Dogadajmy się!

Czytaj także

W budowaniu więzi między dziewczynami pomogła mała różnica wieku. „Od zawsze” były dla siebie towarzyszkami zabaw. Marcelina nie pamięta czasów bez Mai. Do pogłębienia bliskości przyczynił się też czas pandemii. Zamknięte w domu siostry nawzajem trzymały się w równowadze psychicznej, bo były dla siebie wszystkim. Razem bawiły się, uczyły, wygłupiały, oglądały filmy. Bardzo je to do siebie zbliżyło.

W naszej rozmowie mocno wybrzmiewa, iż Kinga pomaga im się nawzajem zrozumieć. Każdej z nich tłumaczy perspektywę siostry. Ostatnio – z racji trudnego wieku dojrzewania — Marcelina bywa wobec Mai opryskliwa. Potrafi powiedzieć: „zostaw mnie” albo „mamo, już mam jej dosyć”. Czasem Maję to zaboli. Kinga bierze wówczas starszą córkę na bok i mówi: „Słuchaj, ona teraz bardzo ciebie potrzebuje. Rozumiem, iż ty nie. Ona to przeżywa. Wiem, iż ty widzisz, kiedy jest jej źle, więc zrób tak, żebyś miała swoje, ale żeby jej przy tym nie robić przykrości”. I to wystarczy. Majce z kolei tłumaczy, iż Marcelina potrzebuje mieć swój odrębny świat, do którego siostry nie zaprasza i iż bardzo pilnuje swoich potrzeb oraz granic.

Jak mówi Kinga – siostrzeństwo bez problemów i skazy można mieć z przyjaciółką, bo jest z wyboru. Daje większe poczucie sprawczości, elastyczności i bezwarunkowego wsparcia.

Siostra jest „nadana” i trudno mieć z nią tak równe relacje, jak z przyjaciółką. Siostra może dotknąć cię do żywego albo będzie nielojalna. Macie zaszłości z dzieciństwa, które wpływają na teraźniejszość.

U Kingi jest to odwieczny status „młodszej siostry”, nierzadko upupianej, traktowanej trochę z góry, czasem bagatelizowanej, często mającej poczucie, iż Judyta „wie lepiej”. Relacja z siostrą nie jest poklepywaniem się po ramieniu. To bardzo ciężka praca; ambiwalentna bliskość. Trzeba się z tym konfrontować i trzeba umieć to komunikować – jak w związku. Z tą różnicą, iż związek można zakończyć, a siostrę masz do końca.
Z drugiej strony – jak Kinga jedzie z Judytą na ich tradycyjną już wyprawę do Irlandii, nie ma żadnych niesnasek między nimi. Jest mnóstwo śmiechu, wygłupów, relaksu. Są przeszczęśliwe we dwie i pilnują, żeby bardzo dużo być ze sobą.

Nie wiadomo, jak będzie wyglądała relacja Marceliny i Mai w przyszłości. Dziś łączy je wyjątkowa więź. I to Maja pierwsza dowiedziała się, iż Marcelina zaczęła miesiączkować. A na pytanie nauczyciela o to, czego utrata byłaby dla niej najgorsza, Marcelina odpowiedziała: „Najgorzej by było, gdyby zabrali mi siostrę.”

Wyzwanie na 5

Mama Małgorzaty miała trzech braci i czasem skarżyła się na na brak sióstr, z którymi mogłaby porozmawiać o „typowo kobiecych” sprawach. I choć Małgorzata tę siostrę ma, nie czuje, żeby cokolwiek jej to dawało. W wieku piętnastu lat zdecydowała się na liceum w innym mieście i wyprowadziła się z domu. Oznaczało to ochłodzenie relacji – i fizycznych, i emocjonalnych – z młodszą o 5 lat Kamilą. Kiedy jeszcze razem mieszkały, kilka je łączyło. Dziś różni je wszystko: sytuacja życiowa, poglądy, zainteresowania.

Małgorzata wyraźnie oddziela więzy krwi od siostrzeństwa. Siostry nie zabrałaby na krąg kobiet. Nie wierzy też w żadną siłę sióstr wynikająca z samego faktu, iż dwie dziewczyny razem się wychowują. Zbyt wiele zmiennych wpływa na to, jak potoczą się relacje w rodzeństwie.

A jeżeli tych córek jest pięć?

Ania (14 lat), Helena (12,5 lat), Marysia (9 lat), Iza (4,5 lat) i Julia (2,5 roku) – każda z nich ma odmienny temperament, jest w innym momencie życiowym i ma różne od pozostałych potrzeby. Piątka córek to olbrzymie wyzwanie: finansowe, logistyczne, emocjonalne, energetyczne… Zarządzanie tym wszystkim przez dwoje rodziców, mających przecież także własne wzloty i upadki, to prawdziwy maraton. Jak rozkładać siły?

Po pierwsze, odpuszczanie. Dwie najstarsze córki nie chodziły do przedszkola, a szkołę zaczęły w edukacji domowej. Małgorzata zrezygnowała z pracy na etacie i wożąc Marysię w wózku, organizowała jej starszym siostrom zajęcia. gwałtownie się okazało, iż jest bardzo wymagające: była umęczona, nie miała dla siebie czasu. Po dwóch latach córki trafiły do rejonówki – było to łatwiejsze logistycznie i pod wieloma względami prostsze.

Wspólne posiłki czy wyjścia z domu należą do rzadkości. Nie da się pogodzić potrzeb wszystkich domowników. O wiele prościej podzielić się dziećmi: mama pogra w planszówki ze starszymi, a tata weźmie młodsze na plac zabaw. Choć nastolatki coraz częściej same organizują sobie czas. Wakacje też w tym roku spędzają w różnych konfiguracjach, zamiast na jednym rodzinnym wyjeździe.

Po drugie, zadbanie o czas tylko we dwie – Małgorzata bardzo ceni te chwile, kiedy całą swoją uwagę może oddać jednej z córek; kiedy nikt i nic nie przeszkadza im w rozmowie.

Po trzecie – i ten punkt jest na liście Małgorzaty i jej męża najważniejszy – ładowanie baterii. Zwykłe wyjście z domu na spacer czy jogging to szansa na pobycie ze swoimi myślami, oderwanie się od domowego rozgardiaszu. Wychodzą na zmianę – drugi rodzic zostaje wówczas z dziećmi. Dużo pracy wkładają też w rozwijanie swojej relacji – są przekonani, iż dzięki pracy nad sobą i nad relacją będą lepszymi rodzicami.

A co z córkami? Ania, Hela i Marysia mieszkają w jednym pokoju; Iza i Julka w drugim, z rodzicami. Anię i Helę łączy mała różnica wieku, wspólne doświadczenia wczesnoszkolne i „nastoletnie” tematy medialno-tiktokowo-telefonowe. Wspierają się, kiedy trzeba i na pewno mają jakieś tajemnice przed rodzicami. Ostatnio Hela wypaliła: „Wiesz mamo, ja myślę, iż Ania będzie paliła papierosy”. Łączy je też dość jednoznaczny stosunek do młodszych sióstr. Marysię traktują z góry i trochę się z niej śmieją. A najmłodsze siostry – choć często urocze ‑są według nich „balastem” dla całej rodziny. To z „ich powodu” pogorszyła się sytuacja ekonomiczna rodziny, siedem osób gnieździ się w dwóch pokojach, a mama ma mniej czasu. Bywają też czasem wkurzające. Szczególnie, kiedy trzeba chować przed nimi swoje rzeczy albo kiedy Iza awanturuje się o coś, stawiając do pionu całą rodzinę.

Jednak relacja Ani i Heli mimo wszystko nie jest zbyt zażyła. Powodem są skrajnie różne temperamenty dziewczyn. Nie mają wspólnych wyjść ani znajomych. I choćby nie wiadomo, czy z natury skryta Ania opowiada Heli o swoich sprawach czy o chłopaku.

Julka i Iza – z racji wieku – trzymają się i bawią razem. Oczywiście ciągnie je do starszych sióstr; są dla nich interesujące i inspirujące. Te z kolei lubią czasem się z nimi bawić i wygłupiać.

Najbardziej samotna w tym siostrzeńskim układzie jest Marysia: za mała dla starszych sióstr i za duża dla młodszych. Korzysta z własnej wysokiej inteligencji emocjonalnej, otwartości i ugodowości, by znaleźć swoje miejsce – a dzięki starszym siostrom uczy się asertywności. Ostatnio Ania odbija w stronę swoich znajomych, więc Helena spontanicznie zaczęła z Marysią chodzić na rolki.

Ten tekst nawiązuje do 31. numeru magazynu „Kosmos dla dziewczynek”

NR 31 / KOLEŻANKUJMY SIĘ

Dowiedz się więcej

Ten tekst nawiązuje do 31. numeru magazynu „Kosmos dla dziewczynek”

NR 30 / W CO TY GRASZ?

Dowiedz się więcej

Małgorzata uważa że, na razie za wcześnie, żeby powiedzieć, co dobrego daje dziewczynom życie w rodzinie pełnej sióstr. Na pewno mają towarzystwo, a dzięki temu, iż są tej samej płci, jest nieco łatwiej – znajdują wspólny punkt zaczepienia w postaci zabaw.

Może kilka lat temu Małgorzata miała marzenie, żeby jej córki przyjaźniły się, kiedy dorosną. Dziś nie ma takich oczekiwań. Zdała sobie sprawę, iż czasem większe wsparcie można dostać od ludzi, z którymi nie łączą nas więzy krwi. Nie koncentruje się zatem na pomocy w osiąganiu siostrzeństwa między córkami, a na budowaniu zdrowej rodziny – z dbałością o siebie, związek i indywidualne potrzeby dzieci.

Chce, żeby jej córki wyfrunęły z domu z poczuciem pewności siebie i własnej wartości. Dopiero wówczas będą mogły tworzyć zdrową współzależność. I wcale nie muszą tego robić z siostrami.

Trudna (?) miłość

Zaglądam do Zuzanny. W jej opowieści bardziej wybrzmiewa wątek rodzeństwa niż siostrzeństwa. Wychowywała się z braćmi i siostrą. Sama ma dwie córki: Helę (13 lat), Ninę (8,5 roku) i syna Adama (6,5 roku). Hela ma jeszcze jedną siostrę, u taty – trzyletnią Basię.

Kiedy Hela miała 4 lata, jej życie wywróciło się do góry nogami. W krótkim czasie pojawił się Andrzej (partner Zuzanny), przeprowadzka i młodsza siostra. Dorośli bardzo dbali o to, by Heli całą tę sytuację ułatwić. Spotykali się z psycholożką, żeby dowiedzieć się, jak wesprzeć ją w adaptacji do tak dużej zmiany. Było czytanie książeczek o rodzeństwie, a w nowym mieszkaniu Hela dostała swój pokój, który mogła urządzić „po swojemu”. Długo też spała z Zuzą i Andrzejem, czekając na swoje łóżko w nowym pokoju. Zuza pilnowała wspólnych rytuałów z córką. Wieczorne czytanie książek było świętością. W pokoju obok Andrzej siedział z Niną. I choćby jeżeli Nina się darła, bo była głodna, Zuza nie przerywała czytania, dopóki Hela nie zasnęła. Dopiero wówczas szła nakarmić piersią młodszą córkę. Oboje pilnowali też, by nie obciążać Heli obowiązkami względem rodzeństwa, prośbami typu: „chodź, pobaw się z siostrą, bo muszę coś zrobić”.

Nina z Helą są bardzo różne. W dodatku teraz Hela jest w takim wieku, w którym młodsza siostra to obciach. Zatem o przyjaźni z Helą Nina może tylko pomarzyć. Często spotykają się na korytarzu w szkole i młodszej jest przykro, kiedy starsza ją ignoruje. Pewnego dnia wróciła do domu zaaferowana: „Wiesz, mamo, co się stało?! Hela mnie przytuliła w szkole!”

Bo Hela na pewno nie jest siostrą kwoką. Nie wsiądzie sama z młodszą siostrą do autobusu, bo to wstyd. Dwa lata temu podczas wspólnego pobytu na obozie Ninie było trudno – nie miała koleżanek. Mama próbowała zachęcić Helę, żeby się siostrą zainteresowała, jakoś ją wsparła, może przytuliła. „Eeee…. Ja się nie znam na takich sprawach”- skwitowała Hela.

Zupełnie inaczej było w dzieciństwie Zuzy. Starsza o 8 lat Karolina opiekowała się siostrą: pomagała odrabiać lekcje, uczyła jeździć na wrotkach. Zuza cały czas siedziała u niej w pokoju. Jak chciała się przytulać – Karolina zawsze się zgadzała.

Nina i Adam trzymają się razem: są w podobnym wieku i dobrze się rozumieją. Mają choćby wspólny pokój. Ludzie często reagują zdziwieniem: ale jak to? przecież to chłopiec i dziewczynka. Zuza nie widzi w tym problemu – zresztą, sama też miała wspólny pokój z bratem.

Co interesujące – Hela też lepiej się dogaduje z dwa razy od niej młodszym Adamem. Oboje uwielbiają Star Wars, mają podobne poczucie humoru, czasem choćby siedzą w takiej samej pozycji.

O Ninę Hela jest zazdrosna: iż taka chuda (każda z nich ma figurę po swoim tacie), iż łatwiej jej przychodzi nauka (choć nikt w domu nie komentuje ocen); wkurza ją też, jak Nina coś po niej papuguje.

W domu Helena broni swojej niezależności; częściej spędza czas sama niż z młodszym rodzeństwem. Jednak kiedy są w obcym miejscu, często zaczynają się zachowywać jak drużyna – spontanicznie dbają o siebie. Dla Zuzy to ważne, żeby jako rodzeństwo mieli w sobie oparcie; nie muszą się ze sobą przyjaźnić. Jak u niej samej: może liczyć na swoich braci i siostrę, ale nie przesiaduje z nimi do rana na rozmowach o problemach egzystencjalnych.

I Zuza czuje, iż dość chłodna na razie relacja między Niną i Helą będzie się polepszała. Kobiety mają pewne sprawy wspólne: zmieniające się ciało, miesiączka. Bywa, iż dostają w tych obszarach wsparcie od mamy, bywa, iż od siostry. I może między dziewczynami będzie tak, jak między Zuzą i jej starszą siostrą – iż w niektórych kwestiach będą liczyć właśnie głównie na siebie nawzajem? Bo kiedy Zuza w wieku szesnastu lat pomyślała o antykoncepcji, to właśnie Karolina – nie mama – zaprowadziła ją do lekarza.

Bo siostra może przecierać ci pewne szlaki, może być wzorcem; a kiedy jest od ciebie inna, pokazuje ci, jak różne można mieć talenty, podejście; jak różne można podejmować decyzje.

Back to school w kosmicznym stylu!

KOSMOWOREK

Przejdź do sklepu

Back to school w kosmicznym stylu!

KOSMOWOREK

Przejdź do sklepu

Czy istnieje przepis na dobre siostrzeństwo?

Z perspektywy dorosłej kobiety patrzę na moje relacje z siostrami. Jednej z nich szczerze nienawidziłam w dzieciństwie. Byłam o nią piekielnie zazdrosna, denerwowała mnie, uważałam, iż jest ode mnie głupsza. Nie miała ze mną lekko – często jej dokuczałam. Dziś jesteśmy sobie bardzo bliskie. Możemy na siebie liczyć i czujemy, iż łączy nas szczególny rodzaj bezinteresownej przyjaźni. A piosenka Kochana Renaty Przemyk i Kasi Nosowskiej jest właśnie o nas.

Potrzebowałyśmy dorosnąć, żeby się nawzajem odnaleźć. I na szczęście kiepskie relacje w dzieciństwie nam w tym nie przeszkodziły. Na pewno łączy nas wspólne doświadczenie rodzinne i to, iż jesteśmy w podobnym wieku, więc w kolejne etapy życiowe wchodzimy niemal razem.

Z drugą siostrą miałam bardzo silną więź, zanim dorosłyśmy. Dziś daleko nam do siebie. Żyjemy w różnych światach, które trudno nam zrozumieć.

Patrzę na moje córki. Ile je łączy i jak wiele dzieli. To ciasto ciągle się wyrabia. Nieraz jeszcze będzie wyrastało i nieraz będzie zagniatane. Jeszcze za wcześnie, żeby zgadywać, jaki z tego wyjdzie chleb.

Imiona niektórych bohaterek na prośbę rozmówczyń zostały zmienione.

Idź do oryginalnego materiału