"Córka właśnie poszła do 5 klasy szkoły podstawowej i do tej pory nie negowałam żadnych składek, bez względu czy to była rada rodziców, wycieczka czy jakaś inna dodatkowa zbiórka – zawsze zakładałam, iż wychowawczyni, dyrekcja czy inni rodzice działają dla dobra dzieci.
Zebrane pieniądze są potem wykorzystane także przez moje dziecko. Taki budżet może wpłynąć znacząco na to, jak nasze dzieci spędzają czas. Bale przebierańców, warsztaty, wycieczki, upominki, nagrody, atrakcje na korytarzach – to wszystko sprawia, iż szkoła dla uczniów to nie tylko obowiązek.
Dobrowolnie, czyli nie trzeba
Niby składka na radę rodziców jest dobrowolna. Ale gdzieś tam zawsze była sugestia, iż płacić trzeba, np. na zebraniu było powiedziane także, iż jeżeli ktoś nie może w danym miesiącu zrobić przelewu, niech da znać, iż jest w trudnej sytuacji, zostanie zachowana dyskrecja. Wydawało mi się, iż wszystkim rodzicom jednak zależy, by budżet był jak największy, ale chyba byłam w błędzie.
Nie wnikałam nigdy w szczegółowe sprawozdania, ale jakoś tak zaczęłam ostatnio przeliczać, iż gdyby wszyscy płacili, to ta kwota do rozdysponowania byłaby olbrzymia. A niestety nie jest. Analizując tabelki, można dostrzec, iż wielu rodziców po prostu nie płaci. Usłyszałam choćby niedawno od jednej z mam, iż płacą tylko idioci, iż rodzic woli kupić coś tylko swojemu dziecku. Tyle iż to oznacza, iż do tej pory to ja sponsorowałam atrakcje dla jej dziecka.
Za mało pieniędzy
Na pierwszym zebraniu w tym roku szkolnym padła odważna teza, iż ze względu na rosnące ceny wszystkiego, także i składka na RR w tym roku powinna być większa. Powiedziałam jednak, iż nie jest to potrzebne. Wystarczy, iż wszyscy zaczną sumiennie płacić. Usłyszałam, iż przecież wszyscy płacą, bo chodzi o dobro dzieci. Tyle iż jestem niemalże pewna, iż ci, co najgłośniej krzyczą i się mądrzą w temacie, to właśnie ci, którzy nie płacą.
Ja nie będę waliła głową w mur, ale nowej kwoty nie zapłacę! Wolę dziecku wykupić jakiś kurs angielskiego lub inne zajęcia, z których skorzysta tylko ono. Kończę ze sponsorowaniem innych dzieciaków, choćby jeżeli miałoby to oznaczać, iż wychodzimy na sknery lub biedaków".