Katarzyna stała przy oknie i patrzyła z góry, jak jej mąż prowadzi za rękę dziewczynkę Ich córkę. Ich byłą córkę Za chwilę zatrzasną się drzwi samochodu, auto ruszy i zabierze ich oboje tam, skąd mąż wróci już sam. Po policzkach Kasi spływały gorzkie łzy, kapając na główkę rocznej córeczki, która niezadowolona marudziła, próbując wyrwać się z matczynych rąk Kasia przycisnęła maleństwo mocniej do piersi, a jej serce ściskało się z bólu, wstydu i żalu
Długo starali się o dziecko, ale bezskutecznie, dlatego decyzja o adopcji z domu dziecka zapadła niemal bez namysłu. Trudne było tylko jej wykonanie. Kasia pamiętała ich wspólną wizytę z mężem w placówce, czujne, dorosłe spojrzenia na dziecięcych twarzach, pełne nadziei i lęku.
Jagoda od razu jej się spodobała, choć mąż marzył o synu. Jasne warkoczyki, ogromne niebieskie oczy jedenastoletnia Jagoda była uderzająco podobna do zmarłej matki Kasi, i serce kobiety zadrżało. Dziewczynka także od razu przywiązała się do rodziny, cieszyła się każdą ich wizytą.
Szok przeżyli, gdy dyrektorka domu dziecka powiedziała, iż Jagoda uważana jest za wiecznego wychowanka. Dziewczynkę adoptowano już czterokrotnie, za każdym razem oddając ją z powrotem. Kasia nie zagłębiała się w szczegóły, dlaczego tak się działo. Jej dobre serce po prostu ściskało się z żalu nad nieszczęśliwym dzieckiem, tyle razy zdradzonym przez tych, których już nazywała rodzicami.
Małżonkowie czekali na zatwierdzenie dokumentów, coraz częściej zabierali Jagodę do siebie. W ich dwupokojowym mieszkaniu dziewczynka miała już swój pokój, co bardzo ją ucieszyło. Dzieci z domów dziecka tęsknią nie tyle za rzeczami, co za uwagą i miłością, brakuje im też własnej przestrzeni. Teraz Jagoda miała swój kąt, a miłości od przyszłych rodziców dostawała w nadmiarze
A potem zdarzył się cud Kasia nagle odkryła, iż jest w ciąży. Tak często bywa z tymi, którzy adoptują dziecko przychodzi cud i oprócz przybranego pojawia się jeszcze własne. Małżonkowie cieszyli się na narodziny malucha, ale nie zamierzali rezygnować z adopcji naprawdę przywykli do Jagody i pokochali ją.
* * *
Mijał czas, opieka społeczna zatwierdziła adopcję i Jagódka opuściła dom dziecka, jak się wtedy wydawało, na zawsze Jedenastolatek to wiek świadomy, dlatego psycholog pomagający dziecku w adaptacji zalecił, by rodzice powiedzieli Jadzi, iż niedługo będzie miała siostrzyczkę lub braciszka.
Tak też zrobili. Rozmowa, a adekwatnie monolog, odbyła się. Gdy Kasia z mężem na przemian tłumaczyli Jadzi sytuację, ta, rozszerzając swoje ogromne szare oczy, słuchała uważnie, poważnie spoglądając to na jednego, to na drugiego Oczywiście zapewnili ją, iż będą kochać ją tak samo po narodzinach dziecka, iż nikt nigdy jej nie zastąpi. Ale gdy musieli wyjaśnić, iż niedługo będzie musiała dzielić pokój z maluszkiem, spojrzenie dziewczynki na moment stwardniało. Odwied
















