Dom z ogrodem, spełnienie marzeń
"Od roku mieszkamy w nowym domu jednorodzinnym, który dla naszej 4-osobowej rodziny jest duże wygodniejszym rozwiązaniem niż mieszkanie w bloku. To było nasze spełnienie marzeń, bo dzięki temu mamy ogród, w którym dzieci (w wieku 5 i 7 lat) mogą spokojnie bawić się, mieć piaskownicę i huśtawkę tylko dla siebie. Problem jednak narodził się dość szybko, bo okazało się, iż mamy uciążliwego sąsiada" - rozpoczyna swój list Marzena, nasza czytelniczka i mama dwójki dzieci.
"Pan koło 60-tki posiada dużego przyjaznego psa, który bardzo polubił się z naszymi dziećmi. Kundelek jest średniej wielkości, pocieszny i przyjacielski wobec wszystkich sąsiadów. Problem w tym, iż czasem jest zbyt pozytywnie nastawiony i są dni, iż – puszczony przez sąsiada samopas – spędza w naszym ogródku całe dnie. Znalazł sobie dziurę pod płotem, którą jakoś się przeciska (nawet kiedy ją z mężem łatamy) i nie ma możliwości wygonienia go na swoje podwórko".
Miły piesek, który lubi dzieci
Kobieta jest zirytowana obecnością psa, bo zwierzak ma bardzo zły nawyk: "Nawet aż tak bardzo by mi nie przeszkadzał, bo jest naprawdę pocieszny i dzieci lubią się z nim bawić, ale ma okropny nawyk – załatwia się tylko i wyłącznie w naszej piaskownicy. Dosłownie sika i robi kupę w piasek, jak tylko wejdzie na nasze podwórko.
Przez to boję się m.in. pasożytów i zabraniam dzieciom zabawy w piachu. Wielokrotnie upominaliśmy sąsiada, by lepiej pilnował psa, chodził z nim na spacery, żeby uniknąć załatwiania się do piaskownicy. Zarówno pies, jak i jego właściciel nic sobie z tego chyba nie robią.
O ile psa w jakimś stopniu rozumiem, o tyle zachowanie jego właściciela każdego dnia doprowadza mnie do szału. Próbowaliśmy choćby przykrywania piaskownicy plandeką, kiedy dzieci się w niej nie bawiły, ale kundelek jakimś magicznym sposobem i tak się dostawał do środka".
Prośby i groźby nie działają
Marzena nie wie już, jak reagować na obojętność sąsiada: "Nie mam już siły prosić i tłumaczyć i od pewnego czasu dzieci po prostu mają zakaz zabawy w piachu. Jednak teraz latem, kiedy spędzają dużo czasu w ogrodzie, robi się to naprawdę uciążliwe – niby piaskownica i piach są, ale dzieci nie mogą z nich korzystać. Poza tym nie uśmiecha mi się ciągłe sprzątanie zanieczyszczeń po nie swoim psie i wymienianie piasku na czysty.
Postanowiłam, iż w ostateczności zadzwonię po straż miejską albo jakiegoś hycla i zgłoszę, iż obcy pies wchodzi na moją posesję. Może takie zdecydowane środki coś zmienią w zachowaniu sąsiada? Przyznaję jednak, iż to już ostateczność, bo nie chcę psuć naszej sąsiedzkiej relacji. Może inni czytelnicy mają jakiś pomysł, jak to rozwiązać?" - pyta zrezygnowana czytelniczka.