Tajemnica ukryta na strychu: opowieść o kobiecie, która odważyła się poznać prawdę

twojacena.pl 5 dni temu

Sekret ukryty na strychu: historia kobiety, która odważyła się poznać prawdę

Jadwiga nigdy by nie pomyślała, iż wizyta w domku letniskowym teściowej stanie się momentem, który przewróci jej życie do góry nogami. Anna Kowalska, matka jej męża, poprosiła ją o pomoc w sprzątaniu starego domu przed sprzedażą. Wydawało się to zwykłą prośbą, ale stało się punktem zwrotnym, po którym nie było już odwrotu.

— Jadwisia, idź na strych, tam jest pełno rupieci. Ja tu sobie porządkami zajmę — rozkazała teściowa, jakby dowodziła armią w bitwie o czystość.

— Dobrze — odparła Jadwiga i wspięła się po drewnianych schodach, zaczynając przeglądać stare pudła.

Zdjęcia męża z dzieciństwa, szkolne dyplomy, rysunki jego siostry… Kurz wspomnień i nostalgii. Nagle jej wzrok przykuła gruba teczka z dokumentami medycznymi. Serce zamarło jej w piersi. Po chwili wahania otworzyła ją.

W oczy rzuciła się notatka: u Wojtka, jej męża, w wieku młodzieńczym zdiagnozowano chorobę, która często prowadzi do bezpłodności. To nie były domysły — czarno na białym, z podpisami lekarzy.

Jadwiga zdrętwiała. Ta teczka burzyła dwadzieścia lat jej życia. Dwadzieścia lat małżeństwa, podczas których teściowa obwiniała ją za brak dzieci, rzucając złośliwe uwagi i poniżając ją pod płaszczykiem „babcinych praw”. A Wojtek? choćby nie chciał się przebadać, mimo iż ona sama przeszła wszystkie badania.

Poznali się na studiach. On — dusza towarzystwa, grający na gitarze, zawsze gotów do żartów. To on pierwszy podszedł, gdy marzła podczas praktyk, i poczęstował ją herbatą. Potem były wspólne kino, spacery, miłość. Wszystko jak w bajce… aż do spotkania z Anną Kowalską.

Teściowa od początku nie kryła niechęci.

— Jesteś prawie o głowę wyższa od Wojtka! Panna młoda powinna być drobna — prychnęła podczas pierwszej wspólnej kolacji.

Jadwiga starała się nie brać tego do siebie, ale każde słowo wbijało się jak nóż. Zwłaszcza po ślubie, gdy Anna wręczyła jej garnek i dziecięcą czapeczkę: „Żebyś już rodziła!”.

A Jadwiga pragnęła dziecka. Tylko nie mogła. Lekarze mówili, iż jest zdrowa. Tylko mąż odmawiał badań. Co gorsza, rzucał aluzje — może to przez nią? Może to jej wina?

Wybaczyła mu choćby te słowa. Ale gorycz została.

I teraz, na zakurzonym strychu, trzymała w rękach odpowiedź na wszystkie pytania.

Wojtek wiedział. Anna też. A jednak przez lata trzymali ją w niewiedzy, pozwalając, by cierpiała. Jadwiga schowała dokumenty do torby. Wracając do miasta, od razu poszła do przyjaciółki Bożeny, lekarki.

— No jasne — westchnęła Bożena, przeglądając papiery. — W tym tkwi przyczyna. A ty, biedactwo, tyle lat się zadręczałaś…

Jadwiga milczała. Łzy napływały jej do oczu.

— Rozwód, Jadziu. Jeszcze możesz zostać matką. Z nim? choćby ci prawdy nie powiedział. To nie jest małżeństwo.

Okazja nadarzyła się miesiąc później. Rodzinne święto. Anna, jak zwykle, błyszczała, chwaląc się wnukami od córki Ewy — choć to ona je adekwatnie wychowywała. A Jadwigę próbowała upokorzyć przy wszystkich.

Tym razem wszystko potoczyło się inaczej.

— No cóż, Jadwigo, nie dane ci być matką — zaśmiała się Anna. — Za to Ewa dała nam trójkę wnucząt.

Jadwiga wstała od stołu, podeszła na środek i położyła przed wszystkimi teczkę z dokumentami.

— A kiedy pani zamierzała wyjawić, iż to pani syn nie może mieć dzieci?

Teściowa zbladła. W pokoju zapadła cisza.

— To kłamstwo! — syknęła. — Wymysły!

— Prawda? Niech reszta rodziny przeczyta — głos Jadwigi drżał z wściekłości.

— Przecież wiedziała! — nagle wykrzyknął jeden ze starszych krewnych. — Mówiła mi wtedy, martwiła się. Aż zapomniałem…

— I ty wiedziałeś, Wojtek? — Jadwiga spojrzała na męża. — I pozwalałeś, żeby matka mnie prześladowała?

— Myślałem… — jąkał się. — Że jakoś to będzie…

— Nie — odcięła. — Rozwodzę się.

Wojtek próbował odzyskać żonę. Szkoda mu było mieszkania, które Jadwiga dostała po babci. Ale była nieugięta. Majątku nie musieli dzielić.

Minęło pół roku. Jadwiga niemal pogodziła się z myślą, iż nigdy nie zostanie matką. Aż niespodziewanie — nowe spotkanie. Nowy mężczyzna. Nowy sens, nowe życie.

Trzy miesiące później — test z dwiema kreskami. Potem ślub. Potem syn Jakub. Dwa lata później — córka Zosia.

Patrząc na swoje dzieci, Jadwiga czasem myślała, jak mogłaby dalej tkwić w tamtym małżeństwie, cierpiąc w milczeniu. Ale odważyła się — i odnalazła szczęście.

Wojtek nigdy więcej się nie ożenił. Jego matka teraz i jego krytykowała — życie ani jemu, ani Ewie się nie ułożyło. Pewnego dnia, przechodząc przez park, zobaczył Jadwigę z dziećmi. Śmiała się, huśtała Zosię, a Kuba biegł do niej z latawcem. Odwrócił wzrok. I poszedł do domu.

Do domu, w którym już nigdy nie było dla niego miejsca.

Idź do oryginalnego materiału