Tak wychowujecie życiowe ofermy. Przez ten głupi trend moja córka się buntuje

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Dlaczego tak trudno wyznaczyć dzieciom ich obowiązki? fot. Roman Biernacki/pexels


Każdy wychowuje swoje pociechy po swojemu. W pewnym wieku dzieci zaczynają dostrzegać różnice. Buntują się, gdy wydaje im się, iż koleżanki i koledzy mają lepiej. Sylwia ma np. duży problem z egzekwowaniem obowiązków domowych. Jej córka jest przekonana, iż tylko ona musi coś robić w domu... i wygląda na to, iż się nie myli.


"Ostatnio moja 9-letnia córka weszła w etap porównywania domów. Nie dziwi mnie to. To dość normalne, iż dostrzega się, jak inni mają fajnie, a jej matka ciągle się czepia. Każdy z nas to przerabiał. Jednak to, co 'przynosi' do domu, dosłownie mnie dobija.

Niby każdy z nas ma prawo wychowywać, jak chce. Ale jak patrzę, jaką krzywdę robią niektórzy rodzice swoim dzieciom, to aż mnie coś w środku ściska.

Zasada: zero obowiązków


Dzieci dziś absolutnie nie mają żadnych obowiązków. Rodzice, oczywiście chcieliby je wyznaczyć, ale jakoś się ciągle się to nie udaje. Słabo mi, jak słyszę od dorosłych ludzi: 'Próbowaliśmy nakłonić Jasia do wyrzucania śmieci, ale nigdy nie ma ochoty', 'Chcieliśmy, by Hania regularnie wyprowadzała psa, ale jakoś nie wychodzi', 'Prosiliśmy Polę, by co piątek posprzątała pokój, ale jej się nigdy nie chce' itd.


Kochani, obowiązki to zwykle nie jest coś, na co mamy ochotę. Jednak w życiu każdego z nas są rzeczy, które po prostu trzeba robić: chodzić do pracy, sprzątać, prać, gotować...

Za dużo luzu?


OK, rozumiem tę przestrzeń, którą chcecie dać swoim pociechom. Sama nie jestem typem człowieka, co sprząta jak z zegarkiem w ręku co sobotę. Nienawidziłam, gdy mama tego ode mnie wymagała. Jednak nasze dzieci choćby te 8-, 9-, 10-letnie potrzebują już swoich obowiązków, zasad i konsekwencji (nie mówię o karaniu, ale o naturalnych konsekwencjach). To naprawdę ważne, by zrozumiały, iż jeżeli one tego nie zrobią, to się samo nie zrobi.

Tymczasem córka, z którą mamy ustalone określone zadania, tupie nogą, bo inni nie muszą. Myślałam, iż przesadza, po prostu nie widzi, iż inni także mają obowiązki, ale ona ma rację. Przynosi co chwilę takie kwiatki, iż szczękę zbieram z podłogi.

Się zrobi samo


Opowiada, jak tata prosi córkę o wyrzucenie śmieci, a ta mówi, iż tego nie zrobi, bo śmierdzą. Innym razem rzuca, żeby sam se je wyniósł, bo to nie jej. Po czym mężczyzna bierze worek i je faktycznie wynosi. Mama prosi syna, by ten posprzątał łazienkę, a ten pyta o stawkę, bo to nie jego bałagan. Kobieta więc płaci lub wyręcza.

Ze sprzątaniem własnego pokoju wcale nie jest lepiej. Koleżance porządki robi mama, gdy ta jedzie na weekend do taty. Nakrywanie i sprzątanie ze stołu to również abstrakcja. Siedzę u znajomej i widzę, jak nastolatki wygodnie zasiadają i czekają na talerz, sztućce i napoje. Koleżanka pyta, czy pomogą, a one wzruszają jedynie ramionami i mówią, iż w tym tygodniu już to robiły.

Tu nie ma wdzięczności. Dzieciaki uważają, iż wszystkie te zadania to obowiązki rodziców. Do wykonywania ich nikt nie ma prawa ich zmusić i nie zmusza. Tu frajdy nie ma i euforii pewnie nigdy nie będzie, jednak o wspólny dom powinni dbać wszyscy domownicy. Ludzie! Jak te dzieci czegoś mają się nauczyć, jak absolutnie wszystko robicie za nie? Jak one w przyszłości zadbają o swoje cztery kąty? Bo one aktualnie liczą na to, iż to mama posprząta, a tata pójdzie wyrzucić śmieci".

Idź do oryginalnego materiału