Taki widok u nastolatków to codzienność. "Później cała szkoła będzie szła z kwiatkami"

mamadu.pl 1 tydzień temu
Coraz więcej rodziców traktuje elektryczną hulajnogę jak szybki sposób na odbiór dziecka z przedszkola i sprawny powrót do domu. Problem w tym, iż zapominają o bezpieczeństwie – nie zakładają dzieciom kasków, nie tłumaczą zasad, a hulajnoga bywa prowadzona zbyt gwałtownie i zbyt beztrosko. Wystarczy chwila nieuwagi, by z szybkiego powrotu została tylko droga do szpitala.


Szybki sprzęt na szybki powrót do domu


Odbieram moich synów z przedszkola niemal codziennie o tej samej porze. Stoję przed drzwiami sali, rozmawiam z innymi rodzicami, a czasem po prostu obserwuję, co się dzieje wokół. Od kilku miesięcy regularnie widuję przed przedszkolem jedną mamę, która odbiera swoją córeczkę i razem wsiadają na elektryczną hulajnogę.

I nie byłoby w tym nic dziwnego – takie czasy, łatwiej podjechać hulajnoga pod przedszkole i wrócić z dzieckiem do domu, omijając korki – gdyby nie to, iż ta mama nie zakłada kasku ani sobie, ani dziecku. A potem... gnają przez miasto na jednym sprzęcie. Przez zatłoczone chodniki, przejścia, ulice. Zbyt szybko. Zbyt beztrosko jak na mój gust.

Za każdym razem patrzę na nie z rosnącym niepokojem. Wystarczy chwila – pieszy na pasach, dziura w chodniku, dziecko poruszy się zbyt gwałtownie – i może dojść do tragedii. Elektryczna hulajnoga to nie zabawka. To urządzenie, które bez problemu osiąga prędkości powyżej 20 km/h, a w niektórych modelach choćby 70 km/h. W zderzeniu z twardym podłożem, krawężnikiem czy – co gorsza – samochodem, ciało dziecka nie ma szans.

Tymczasem w Polsce prawo dotyczące hulajnóg wciąż jest pełne dziur. Są pewne przepisy, ale mało kto je zna, a jeszcze mniej osób się do nich stosuje. Policja też raczej nie egzekwuje zasad od rodziców, którzy przejadą z dzieckiem na jednym urządzeniu przez miasto. Brakuje kontroli i brakuje edukacji. Rodzice wiozą swoje dzieci przed sobą – często kilkulatki ledwo sięgają rękami i głową do kierownicy i jadą bez żadnego zabezpieczenia. Bez kasku, bez wyobraźni.

Nastolatki i wiatr we włosach


Ostatnio na Threads trafiłam na filmik, który do dziś mam przed oczami. Użytkowniczka o nicku magdalenahorn47 opublikowała nagranie z dwoma nastolatkami, które jadą elektryczną hulajnogą wzdłuż ulicy. Ramię w ramię z samochodem. Prędkość? 50 km/h. Bez kasków. Bez żadnej osłony. W tle – dźwięki miasta, klaksony, mijające ich auta, komentarz nagrywającego, iż tylko wiatr im plącze włosy. I ten podpis pod filmem:

"A później cała szkoła będzie szła z kwiatkami i wspominała, jakie to dobre uczennice były i jak dzień dobry na klatce mówiły".

Mocne? Bardzo. Ale może właśnie takich mocnych słów potrzeba, żebyśmy się wszyscy obudzili. Sama wielokrotnie spotkałam na spacerach nastolatki, które wyczyniały cuda na elektrycznych hulajnogach. Jeździły po dwie, podnosiły sprzęt i jechały na jednym kole... Dopiero kiedy wydarzy się nieszczęście, może ktoś się ocknie. Ale będzie już za późno na rozmowy i refleksje.

Zanim dasz prezent, naucz zasad


Coraz więcej dzieci w wieku szkolnym i przedszkolnym dostaje hulajnogę na komunię, na urodziny, "bo wszyscy mają". I co dalej? Dalej najczęściej jest hulajnoga jako środek transportu do szkoły, na zakupy, do kolegi. Ale czy ktoś z nimi wcześniej porozmawiał? Pokazał, jak z niej korzystać? Wytłumaczył, dlaczego kask to nie głupota, tylko minimum rozsądku?

Drogi rodzicu – jeżeli kupujesz dziecku elektryczną hulajnogę, weź za to odpowiedzialność. Ustalcie zasady. Zróbcie wspólny przegląd przepisów. Wymagaj zakładania kasku. Obserwuj, jak jeździ. Nie daj się zbyć tekstem "wszyscy tak jeżdżą". Bo właśnie przez to "wszyscy" statystyki wypadków z udziałem dzieci i hulajnóg rosną.

Nie chcę demonizować. Sama rozumiem potrzebę szybkiego przemieszczania się. Ale jestem też mamą i wiem, iż bezpieczeństwo moich dzieci to mój obowiązek. Niech ta elektryczna hulajnoga będzie pomocą – nie powodem do szpitalnych dramatów. Zasady nie są po to, by uprzykrzać życie – tylko by je chronić. I choć nikt nie pilnuje kasków na ulicy (wiem to z doświadczenia jeżdżenia na rowerach z dziećmi), ty możesz pilnować swojego dziecka. To naprawdę kilka – a może uratować życie nie raz.

Źródło: brpd.gov.pl


Idź do oryginalnego materiału