Teściowa nie akceptuje zięcia: „Przyjeżdżaj tylko z córką”

twojacena.pl 1 tydzień temu

Każda kobieta marzy, by pewnego dnia spotkać godnego mężczyznę, założyć silną rodzinę, urodzić dzieci i być naprawdę szczęśliwą. Lecz, jak to mówią, nie wszystkim dane jest żyć w bajce. Im mocniej kochasz, tym boleśniejsze bywa upadanie.

Alicja była pewna, iż spotkała swoją drugą połówkę. Jeszcze w liceum poznała Krzysztofa — wysokiego, przystojnego chłopaka z uśmiechem niczym z okładki. Od pierwszego wejrzenia oszołomił ją zupełnie. Wspólne spacery, wyznania pod księżycem, długie rozmowy… Po kilku latach zostali parą.

Jej matka, Elżbieta Stanisławówna, od początku nie darzyła Krzysztofa sympatią. Widziała w nim lenia, człowieka bez ambicji. Ale Alicja była zaślepiona — dla niej był całym światem. Ona dostała się na uniwersytet z dobrymi wynikami, a Krzysztof ledwo przebrnął przez technikum. Nauka nie szła mu łatwo, w końcu rzucił szkołę.

— Mamo, ty go nie rozumiesz! To prawdziwa miłość! — powtarzała Alicja, nie chcąc słyszeć słowa krytyki.

Gdy Krzysztof dostał pracę jako sprzedawca w sklepie z elektroniką, uznał to za wielki sukces. Choć ledwo starczało mu na piwo i chipsy, był zadowolony. Elżbiecie Stanisławównie to jednak nie wystarczało. Próbowała przemówić córce do rozumu, ale na próżno.

Zakochani urządzili skromny ślub. Zamieszkali w starej kawalerce na warszawskiej Woli, po znajomych Krzysztofa, gdzie ściany były cienkie, a sąsiedzi wścibscy. Alicję to nie martwiło — liczyła się tylko miłość. Krzysztof pracował byle jak, a na prośby o pomoc tylko wzruszał ramionami. Coraz częściej Alicja musiała prosić matkę o pieniądze. Elżbieta Stanisławówna nie odmawiała: pomagała, jak mogła — żywnością, ubraniami, choćby oszczędnościami.

Każde spotkanie z zięciem przyprawiało ją o dreszcz. Wydawał się jej obcym, nie na miejscu, słabym. Nie widziała w nim mężczyzny.

Gdy sytuacja stała się naprawdę trudna, Alicja poprosiła, by mogła z mężem zamieszkać u matki na kilka miesięcy. Chcieli odłożyć na wynajem mieszkania. Elżbieta Stanisławówna zgodziła się niechętnie, ale gwałtownie pożałowała — Krzysztof leżał na kanapie od rana do wieczora, a cała praca spadła na córkę. Alicja próbowała studiować, dorabiała zdalnie — wyczerpana, ale uparcie broniła męża.

— On po prostu jest zmęczony… — tłumaczyła.

Po trzech miesiącach Krzysztof nie wytrzymał napięcia i namówił Alicję, by wrócili do kawalerki. Tam, choć ciasno, nie słychać było moralizowania. Matka odetchnęła z ulgą, bojąc się tylko jednego — by córka nie zaszła w ciążę.

Lecz los lubi płatać figle. Krzysztof stracił pracę. Alicja zaś dostała awans i zaczęła zarabiać przyzwoicie. niedługo okazało się, iż spodziewa się dziecka.

Elżbieta Stanisławówna ucieszyła się na wieść, iż zostanie babcią. Ale euforia gwałtownie minęła — zięcia nie akceptowała wcześniej i nie chciała go widzieć teraz. Gdy Alicja, zmęczona ciasnotą, znów poprosiła o schronienie, matka postawiła warunek:

— Tylko ty i dziecko. Krzysztofa nie przyprowadzaj. Ani na próg.

— Mamo, on jest ojcem mojego dziecka! — wybuchnęła Alicja.
— A myślałaś o tym, kiedy za niego wychodziłaś? — odcięła się zimno matka. — Niech najpierw stanie się człowiekiem.

Alicja rozdarła się wewnętrznie. Z jednej strony — zmęczenie, noworodek, brak miejsca. Z drugiej — duma i uraza. Wróciła do męża do tej ciasnej kawalerki, mając nadzieję, iż matka zmieni zdanie. ale Elżbieta Stanisławówna została nieugięta.

Dla niej Krzysztof był obcym, nie takim, jakiego chciałaby widzieć u boku córki i wnuczki. Ale cóż można zrobić? Dzieci wybierają sercem, nie rozumem. Serce matki cierpiało, ale decyzji nie zmieniła.

Czas pokaże, kto miał rację. Tymczasem dwie kobiety — matka i córka — uczą się kochać na odległość, akceptując wybory, które nie zawsze idą w parze z marzeniami.

A ty co sądzisz? Czy Elżbieta Stanisławówna postąpiła słusznie? Czy może jednak powinna była przyjąć zięcia, byle tylko córka i wnuczka były przy niej?

Idź do oryginalnego materiału