Matka odmówiła przyjęcia zięcia: „Niech przyjedziesz tylko ty i wnuczka”
Każda kobieta marzy, by pewnego dnia spotkać wartościowego mężczyznę, zbudować silną rodzinę, mieć dzieci i być naprawdę szczęśliwą. Ale, jak to mówią, nie wszystkim pisane są bajkowe zakończenia. Im mocniej kochasz, tym boleśniejsze bywa upadanie.
Ewa była pewna, iż znalazła swoją drugą połówkę. Jeszcze w liceole poznała Darka — wysokiego, przystojnego chłopaka z uśmiechem jak z reklamy. Od pierwszego wejrzenia zawrócił jej w głowie. Przyjaźń, spacery przy księżycu, wyznania… Po kilku latach zostali parą.
Jej mama, Katarzyna, od razu nie polubiła Darka. Widziała w nim coś leniwego, niepoukładanego. Ale Ewa była ślepa na jego wady — dla niej był całym światem. Ona dostała się na studia z wysokimi wynikami, a Darek ledwo przebrnął do technikum. Nauka szła mu ciężko i niedługo rzucił szkołę.
— Mamo, ty nic nie rozumiesz! To prawdziwa miłość! — powtarzała Ewa, nie chcąc słyszeć żadnych uwag.
Gdy Darek dostał pracę jako sprzedawca w sklepie z elektroniką, uważał to za wielki sukces. Prawda była taka, iż ledwo starczało mu na piwo i chipsy, ale jemu to pasowało. Katarzynie — nie. Próbowała dotrzeć do córki, ale bezskutecznie.
Zakochani wzięli skromny ślub. Zamieszkali w pokoju u znajomych Darka, w starej kawalerce w Łodzi. Tam, gdzie ściany są cienkie, a sąsiedzi słyszą każde słowo. Ale Ewę to nie przerażało — najważniejsze, iż była z ukochanym. Darek pracował byle jak, a na prośby o pomoc tylko wzruszał ramionami. Ewa coraz częściej pożyczała pieniądze od matki. Katarzyna nie odmawiała — pomagała jak mogła: jedzeniem, ubraniami, choćby oszczędnościami.
Każde spotkanie z zięciem wywoływało w niej burzę. Wydawał się jej obcy, nie na miejscu, słaby. Nie uważała go za prawdziwego mężczyznę.
Kiedy sytuacja stała się naprawdę trudna, Ewa poprosiła mamę, by mogła u niej zamieszkać na kilka miesięcy. Chcieli odłożyć na wynajem mieszkania. Katarzyna zgodziła się niechętnie, ale gwałtownie pożałowała — Darek leżał na kanapie od rana do nocy, a cała praca spadła na córkę. Ta próbowała się uczyć, dorabiała online — zmęczona, ale uparcie broniła męża.
— On po prostu jest zmęczony… — tłumaczyła.
Po trzech miesiącach Darek nie wytrzymał presji i namówił Ewę, by wrócili do kawalerki. Tam może i ciasno, ale bez ciągłych uwag. Matka odetchnęła z ulgą, bojąc się tylko jednego — iż córka zajdzie w ciążę.
Ale los, jak na złość, zrobił swoje. Darek stracił pracę. A Ewa, przeciwnie, dostała awans i zaczęła zarabiać całkiem nieźle. I niedługo okazało się, iż spodziewa się dziecka.
Katarzyna była szczęśliwa, gdy dowiedziała się, iż zostanie babcią. Ale euforia gwałtownie minęła — zięcia nie akceptowała i nie chciała go widzieć. Gdy Ewa, zmęczona kawalerką, znów poprosiła o możliwość zamieszkania u matki, ta postawiła warunek:
— Tylko ty i dziecko. Darka nie przyprowadzaj. Ani na próg.
— Mamo, on jest ojcem mojego dziecka! — wybuchnęła Ewa.
— A myślałaś o tym, kiedy za niego wychodziłaś?! — zimno odcięła matka. — Niech najpierw stanie się człowiekiem.
Ewa była rozdarta. Z jednej strony — zmęczenie, noworodek, brak komfortu. Z drugiej — duma i uraza. Wróciła do męża do tej samej ciasnej kawalerki, mając nadzieję, iż mama się rozmyśli. Ale Katarzyna pozostała nieugięta.
Dla niej Darek był obcym, nie tym, kogo chciała widzieć przy córce i wnuczce. Ale co poradzisz? Dzieci wybierają sercem, nie rozumem. Serce matki cierpiało, ale decyzji nie zmieniła.
Czas pokaże, kto miał rację. A tymczasem dwie kobiety — matka i córka — uczą się kochać na odległość, akceptując wybór, który może nie zgadzać się z marzeniami.
A ty jak myślisz? Czy Katarzyna postąpiła słusznie? Czy może jednak powinna była przyjąć zięcia dla dobra córki i wnuczki?