Teściowa troszczy się o obce dzieci, a wnuki ignoruje.

polregion.pl 1 tydzień temu

W Krakowie jesień otuliła miasto szarą mgłą, ale w moim sercu szalała burza żalu i rozczarowania. Jak można zachować spokój, kiedy teściowa, niczym obca osoba, odwraca się od własnych wnuków? Nie potrafię pojąć, jak można być tak zimnym i obojętnym wobec własnej krwi? A Krystyna Janowska powtarza tylko jedno: „Wasze dzieci to wasza sprawa. Ja swój dług spłaciłam, wychowując syna”.

Teściowa przeszła na emeryturę wcześniej niż planowała. Jej młodsza córka, Kinga, właśnie urodziła bliźniaki. Przez pierwsze trzy lata Krystyna pomagała jej, zajmując się maluchami, ale gdy tylko chłopcy poszli do przedszkola, od razu znalazła sobie dodatkową pracę. I jaką! Została nianią w zamożnej rodzinie, gdzie całe dnie spędza z obcymi dziećmi.

Teraz w domu bywa tylko w weekendy, a te dni poświęca sprzątaniu, spotkaniom z przyjaciółkami i odpoczynkowi. Tak, zarabia niemałe pieniądze, ale dla własnych wnuków – moich synów, czteroletniego Jakuba i dwuletniego Wojtka – nie ma ani chwili. Ani odrobiny ciepła.

Wielokrotnie błagaliśmy z mężem, żeby pomogła. Musiałam wrócić do pracy, by utrzymać rodzinę, ale dzieci często chorowały, opuszczając przedszkole. Moja mama mieszka w innym mieście, setki kilometrów stąd, więc jedyną nadzieją była teściowa. Ona jednak odmówiła bez wahania.

„Wynajmijcie nianię – rzuciła zimno. – Nie odrywajcie mnie od pracy”.

Byłam w szoku. Gdyby moja mama mieszkała bliżej, rzuciłaby wszystko, by pomóc. Obiecała przyjechać na kilka tygodni w czasie urlopu, ale co mi po tych tygodniach? To nie rozwiąże problemu. Podczas gdy Krystyna wozi obce dzieci po zagranicznych kurortach, pływa z nimi jachtami i pozuje na plażach, ja siedzę w domu, rozdarta między chorymi synami a strachem przed utratą pracy. Rozumiem, iż złapała „żywę złotą”, ale jak można być tak pozbawionym serca? Czy naprawdę pieniądze są dla niej ważniejsze niż własne wnuki?

Za każdym razem, gdy widzę w mediach społecznościowych jej zdjęcia z obcymi dziećmi – uśmiechniętymi, wystrojonymi, w drogich parkach rozrywki – serce mi się ściska. Moi chłopcy nigdy nie widzieli babci na swoich występach, nie słyszeli od niej bajek na dobranoc. Pytają: „Mamo, dlaczego babcia Krysia do nas nie przychodzi?”. A co mam odpowiedzieć? Że ich babcia woli obce dzieci, bo one przynoszą jej pieniądze?

Próbowałam rozmawiać z mężem, Bartoszem, ale on tylko rozkłada ręce. „Mama zawsze taka była – mówi. – Jej nie zmienisz”. Ale jak mam się z tym pogodzić? Czuję się zdradzona, jakby teściowa odwróciła się nie tylko od wnuków, ale też od nas z synem. Jej obojętność jest jak nóż, który powoli wbija się w serce.

Czasem myślę: może za dużo wymagam? Ale wtedy przypominam sobie, jak moja mama, mimo zmęczenia, zawsze znajdowała czas dla mnie i moich braci. Czy to nie właśnie czyni babcię babcią? Miłość, troska, ciepło? A Krystyna Janowska zna tylko kalkulację i egoizm.

Co o tym myślicie? Czy to normalne, iż teściowa stawia pieniądze ponad własne wnuki? Jak zachowalibyście się na moim miejscu?

Idź do oryginalnego materiału