To nie opiekunka ani służąca

twojacena.pl 1 tydzień temu

Nie jestem nianią ani służącą.

Mam 62 lata, mieszkam we Wrocławiu i ostatnio przeżyłam sytuację, która złamała mi serce. Moja córka, Kinga, i jej mąż, Jacek, uznali, iż powinnam poświęcić swoje życie opiece nad ich córeczką, moją wnuczką Zuzią. Zawsze starałam się być dobrą babcią, ale teraz moja cierpliwość się skończyła. Odmówiłam bycia darmową nianią, co wywołało burzę oburzenia. Nie jestem nianią ani pokojówką – ja też mam prawo do własnego życia!

Gdy Kinga urodziła Zuzię, rzuciłam jej się na pomoc. Opiekowałam się malutką, wychodziłam z nią na spacery, karmiłam, prałam jej ubrania, żeby córka mogła choć trochę odpocząć. Wiem, jak ciężko jest być młodą mamą, i chciałam wesprzeć rodzinę. Z czasem jednak moja pomoc zaczęła być traktowana jako coś oczywistego. Kinga i Jacek żyli, jakbym była ich prywatną opiekunką. Zapisywali się na siłownię, chodzili na kursy, spotykali się ze znajomymi, a Zuzię zostawiali u mnie ze słowami: „Posiedz z nią, mamy sprawy”. W ogóle nie interesowało ich, czy ja mam własne plany. Jestem na emeryturze i, do cholery, zasłużyłam na odpoczynek i małe przyjemności!

Kinga potrafiła zadzwonić w środku dnia i oznajmić, iż mam odebrać Zuzię z przedszkola, bo ma firmową imprezę, a Jacek wyjechał na grzyby. Wściekałam się, ale i tak jechałam po wnuczkę – nie zostawię jej przecież samej! Kocham Zuzię, ale ta sytuacja zaczęła mnie dusić. Czuję się wykorzystywana, a mój czas i pragnienia nikogo nie obchodzą.

Dziś wydarzyło się coś, co ostatecznie wyprowadziło mnie z równowagi. Kinga zadzwoniła i z euforią oznajmiła, iż razem z Jackiem wyjeżdżają na dwa tygodnie do Grecji. Ucieszyłam się, myśląc, iż Zuzia będzie szczęśliwa nad morzem. Ale wtedy okazało się, iż postanowili zostawić wnuczkę ze mną, choćby nie pytając o zdanie! Po prostu postawili mnie przed faktem dokonanym, jakbym była zobowiązana podporządkować się ich zachciankom. Krew we mnie zawrzała. Nie mogłam już milczeć i powiedziałam Kingi, iż nie zamierzam być ich nianią. Mają dziecko i powinni planować swoje życie, biorąc to pod uwagę. Chcą podróżować? Niech zabiorą Zuzię albo znajdą inne rozwiązanie!

Zapytałam, dlaczego podjęli taką decyzję bez konsultacji. Odpowiedź Kingi mnie oszołomiła: „Przecież jesteś na emeryturze, i tak nie masz nic do roboty”. To było jak policzek. Powiedziałam jej, iż mam własne plany: wybieram się z przyjaciółką do sanatorium nad jeziorem, żeby wreszcie odpocząć. Niech biorą Zuzię ze sobą albo sami kombinują, ja nie jestem ich służącą!

Nasza rozmowa skończyła się kłótnią. Kinga nazwała mnie okropną babcią, a ja ledwo powstrzymywałam łzy. Nie rozumie, jak boli mnie słyszeć coś takiego po wszystkim, co dla nich zrobiłam. Kocham wnuczkę, ale nie mogę poświęcić całego życia dla cudzych kaprysów. Nie jestem nianią ani służącą – jestem kobietą, która też ma prawo do szczęścia. Teraz stoję przed wyborem: bronić swoich granic lub znów ustąpić, żeby zachować spokój w rodzinie. Ale jedno wiem na pewno: tak dalej być nie może.

Idź do oryginalnego materiału