*Siedzimy cicho, żeby uniknąć wizyty wnuków*
Nigdy bym nie pomyślał, iż kiedyś powiem głośno: Nie chcę, żeby wnuki nas odwiedzały. Sam się wstydzę tej myśli. Ale każda historia ma dwie strony, i może, gdy posłuchacie naszej, zrozumiecie, dlaczego z żoną chowamy się we własnym mieszkaniu.
Mam 67 lat, moja żona, Halina, ma 65. Zostaliśmy dziadkami wcześnie nasza córka, Magda, miała ledwie 30 lat, gdy urodziła pierwszą córeczkę. Mała Zosia pojawiła się na świecie i to było, jakby nowa młodość do nas przyszła. Biegaliśmy z wózkiem po Łazienkach, rozpieszczaliśmy ją, kupowaliśmy zabawki. Szczęście było tak wielkie, iż choćby żartowaliśmy: Młodzi dziadkowie to i więcej radości. Wtedy wydawało się to błogosławieństwem.
Potem przyszło drugie dziecko też dziewczynka, Lena. Kochaliśmy ją tak samo, zabieraliśmy je na weekendy, pomagaliśmy, gdzie się dało. Magda nie prosiła to my nalegaliśmy. Kochamy nasze dzieci i wnuki. Ale potem urodziły się bliźniaki… I nagle wszystko się zmieniło.
Z Jankiem i Wojtkiem dom zamienił się w chaos. To już nie były spokojne weekendy, tylko prawdziwe przedszkole. Krzyki, bieganina, płacz ciągły harmider. Zmęczyliśmy się. Nie miłością, ale wyczerpaniem. Ja po operacji serca, a Halinie lekarze zakazali dźwigania. Ale Magda jakby tego nie widziała. Dzwoniła: Jedziemy do was, nie pytając, czy to dobry moment. Czasem zjawiali się bez zapowiedzi, jakby to był ich obowiązek.
Pewnego dnia, widząc ich podchodzących pod bramę, szepnąłem do Haliny: Udajmy, iż nas nie ma. Skinęła głową. Zgasiliśmy światła, zamarliśmy w bezruchu. Pukali, dzwonili, choćby próbowali otworzyć drzwi kluczem ale schowaliśmy się jak przestraszone dzieci.
Gdy odeszli, Halina rozpłakała się. Nie z euforii z goryczy. Jak do tego doszliśmy? spytała. A ja nie umiałem odpowiedzieć.
Kochamy wnuki, ale nie jesteśmy przecież darmowym żłobkiem dla emerytów. Chcemy żyć spokojnie, czasem być tylko we dwoje, poczytać książkę, wyjść do teatru. Nie musimy być całodobowymi opiekunami.
Magda obraziła się, gdy zrozumiała, iż byliśmy w domu i nie otworzyliśmy. Powiedziała, iż staliśmy się egoistami. Ale pytam: czy to egoizm chcieć odrobiny spokoju i szacunku dla naszego czasu?
Piszę to nie po to, by się tłumaczyć. Tylko żeby przypomnieć: starość to nie wyrok. choćby dziadkowie mają prawo do odpoczynku i granic. Kochać wnuki to nie znaczy pozwolić, by nas deptały. To troska, ale i troska o siebie.
















