Wąchanie światła

tablicaodjazdowhome.wordpress.com 3 dni temu

Piątek. Wczoraj wielka, żółta pełnia, nisko, wręcz na kominie, kiedy wracałyśmy z Mo z lekcji muzyki (mówiłam, iż jest już ciemno, jak wracamy ze szkoły?? Skandal!).

Na dworze dziwnie ciepło, choć deszczowo. Aura wilgotna i mglista, nad ziemią opary jesieni. Lubię zapach butwiejących liści, muszę nawąchać sie na zapas. I lubię jeździć rowerem, bo można świat wąchać. Ze wszystkich zmysłów najczulsze mam powonienie, oczywiście przeważnie nie jest to przyjemne. Nie lubię proszków do prania ani zmiękczaczy do płukania, bo one po prostu śmierdzą chemią. Lubię zapach szafy, ubrania, które leżą długo w szafie pachną jak moja babcia. Zapach kurzu i pająków też jest przyjemny. Lubię zapach zimy, kiedy jest śnieg, i zapach letniej nocy we Wrocławiu, koniecznie w pobliżu dworca, bo wtedy czuć woń podkładów kolejowych. I zapach smażonego czosnku na ulicy koło chińskiej knajpy. W ogóle lubię dziwne zapachy, czasem bardzo dziwne (nie powiem jakie).

Kolejny tydzień pracy za mną, tak oto niepostrzeżenie minęła 1/4 roku akademickiego, czy ktoś może w to uwierzyć??

Widok z klasy.

W tym tygodniu robiłam same interesujące rzeczy w pracy, codziennie wstaję i dziękuję światu, tfu, wróć, wstaje i klnę, iż muszę tak rano wstawać, robię gimnastykę, biorę prysznic, suszę włosy, jem owsiankę na zimno, robię oko, jedno, potem drugie i piję kawę. I wtedy dopiero myślę sobie, iż mam taką ciekawą pracę. Ostatnio ciekawi mnie styk socio i psychologii, mam wrażenie, iż psychologowie właśnie odkrywają to, co sociologowie mówią od 100 lat, tylko nikt ich nie słucha.

Mo w tym czasie na śniadanie je obiadek, pierożki, albo zupkę, bo nie lubi kanapek i przy okazji bazgrze długopisem. Wczoraj walnęła taki japoński pejzażyk:

Zaczynają mnie tylko trochę męczyć wykłady w nocy, to znaczy mogłabym mieć wieczorowych, gdybym nie miała dziennych i nie musiała wstawać o 7 rano, bo jak skończę zajęcia o 21.30, zanim dojadę do domu, zanim coś zjem, zanim się umyję, a najważniejsze zanim wyłączę motorek, bo jestem najkręcona przeważnie jak mały samochodzik, jest północ.

Wczoraj do mnie napisała mama niemowlęcia, która znalazła moje zapomniane ogłoszenie w zakamarku korytarza szpitalnego i zgłosiła się do obserwacji infanta:D Od razu zrobiło mi się bardzo miło, jakby znalazła moją butelkę, którą dwa lata temu wrzuciłam do oceanu. Ja już jestem gdzie indziej, ale za jej zgodą, przekazałam numer studentom dwa lata niżej. Ktoś się bardzo ucieszy.

Jutro jestem cały dzień na zajęciach klinicznych. Mi wyjechał na weekend na swoje dramy i teatry, zostałyśmy z Mo same, w planach po zajeciach szydełkowanie i oglądanie dziewczyńskich seriali.

Słucham nowego albumu Lily Allen i robi mi się smutno, potem googlam wszystko o jej ostatnim rozstaniu i myślę sobie różne rzeczy. Trudno być artystą, zastanawiam się, czy jej córki słuchają jej piosenek, czy jest w stanie je jakoś ochronić.

Idź do oryginalnego materiału