Dziś coraz rzadziej dziecko podejdzie z pytaniem do mamy czy taty. Dlaczego? Bo sami często odsyłamy je do technologii: "Nie wiem, sprawdź w internecie, będzie szybciej". Ba! Sami podsuwamy interesujące apki. Mamy poczucie, iż to wygodniejsze i czegoś je nauczy. To też mniej czasochłonne, bo w natłoku obowiązków często brakuje chwili na dłuższe rozmowy czy wspólne rozwiązywanie problemów. Ale czy to zawsze najlepsza droga?
Coś nam umyka
Pomyśl, kiedy ostatni raz usiadłaś razem z dzieckiem, żeby wyjaśnić mu coś osobiście? Nie w biegu, między jednym a drugim zadaniem, ale naprawdę razem, krok po kroku? A może zamiast internetowej porady, moglibyście razem poszukać odpowiedzi w książkach? Zrobić eksperyment, wyjść z domu, by obejrzeć coś na własne oczy. Albo zadzwonić do dziadka, który z pewnością ma więcej życiowego doświadczenia niż jakakolwiek aplikacja.
Technologia jest super, to jasne. I chwali się niezależność i samodzielność dzieci, które potrafią znaleźć potrzebne treści. Ale w tej pogoni za szybkimi rozwiązaniami zapominamy, iż rozmowy i wspólne poszukiwanie odpowiedzi to coś więcej niż tylko znalezienie odpowiedzi. To budowanie więzi, przekazywanie doświadczeń, zrozumienie, iż ktoś z bliskich zawsze jest gotowy pomóc.
Nie wszystko da się googlać
Może następnym razem, gdy dziecko przyjdzie z pytaniem, nie spiesz się z odpowiedzią w stylu: "Sprawdź w Google". Może warto usiąść razem, porozmawiać i poszukać odpowiedzi w bardziej tradycyjny sposób. To nie tylko rozwiązanie problemu – to budowanie relacji, które są o wiele cenniejsze niż każda informacja z internetu.
To także istotny znak, iż dziecko może do ciebie przyjść ze wszystkim. W dzisiejszych czasach tak łatwo to przegapić...