Współcześni rodzice choćby nie zauważają, iż wychowują samolubów. Sytuacja u dentysty dowodem

mamadu.pl 5 godzin temu
Zdjęcie: 7-latek traktował poczekalnię u dentysty jak prywatny plac zabaw. Fot. 123rf.com


To nic nowego, iż u lekarza zwykle trzeba poczekać. Dla większości dzieci to może być niełatwe zadnia, dlatego warto zabrać coś z domu, by kilkulatek miał jakieś zajęcie. Okazuje się, iż można też zupełnie się nie przejmować tym, iż nasza pociecha komuś przeszkadza... "Dzieci są tylko dziećmi, ale iż rodzice mają to w nosie? Wstyd!" – żali się nasza czytelniczka.


"Niedawno miałam wizytę u dentysty. Ponieważ było opóźnienie, musiałam poczekać około 20 minut na swoją kolej. Chwilę po mnie do przychodni wszedł tata z około siedmioletnim chłopcem. Nie dało się nie zauważyć tego dziecka – nie potrafiło usiedzieć na miejscu, co chwilę się przesiadało, kładło nogi na kanapę i stolik, głośno rozmawiało, a czasem po prostu podbiegało do innych osób. Kilkulatek nie był agresywny, ale jego zachowanie ewidentnie przeszkadzało wszystkim dookoła. Większość ludzi patrzyła na niego z irytacją. To jednak nie zachowanie chłopca, a jego taty wkurzyło mnie najbardziej.

Przeszkadzało wszystkim, tylko nie tacie


Muszę nadmienić, iż sama jestem mamą chłopca z nadpobudliwością ruchową. Wiem, iż dzieci są różne, a niektóre po prostu nie potrafią siedzieć spokojnie przez dłuższą chwilę. Tak mają i już. Dlatego absolutnie nie chcę oceniać tego 7-latka – rozumiem, jak trudno jest czekać bez ruchu, szczególnie w tak stresującym miejscu jak poczekalnia u dentysty. Jednak co innego mnie zmartwiło: brak reakcji ze strony rodzica. Mężczyzna niby rzucił raz: 'bądź grzeczny', ale choćby nie oderwał wzroku od telefonu.

Każdy, kto ma dziecko, wie, iż nie zawsze da się je wyciszyć na zawołanie, ale przecież można próbować! Ja np. zawsze staram się mieć w torebce – książkę, grę, a choćby zwykły ołówek i kartkę, by syn mógł porysować. Często też po prostu rozmawiamy.

Zawsze gdy go roznosi energia, tłumaczę, iż są wokół inni ludzie, którzy mogą być zmęczeni, zdenerwowani albo potrzebują spokoju. Takie małe gesty mogą naprawdę wiele zmienić. Tymczasem 7-latek ewidentnie się nudził i szukał uwagi (i żeby było jasne, nie widzę w tym nic złego, to normalne zachowanie dziecka).

Olał zupełnie temat


Tymczasem tata tego chłopca zupełnie nie reagował. Patrzył w ekran telefonu, jakby kompletnie nie zauważał, co robi jego dziecko. A przecież to właśnie nasza rola jako rodziców – ukierunkować energię dzieci, nauczyć je, jak odnaleźć się w różnych sytuacjach, jak zwrócić uwagę na potrzeby innych. Nie chodzi o to, by kazać dzieciom być cicho i siedzieć bez ruchu, ale żeby nauczyć je, iż nie są w centrum i iż nie wszystko im wolno.

Rozumiem, iż czasem łatwiej jest zająć się sobą, włączyć telefon i 'odciąć się' od rzeczywistości. Jednak warto pamiętać, iż dzieci uczą się od nas i od tego, jak reagujemy na otaczający świat. Więc może warto czasem oderwać wzrok od ekranu i pokazać dziecku, iż są też inni ludzie, których trzeba szanować? Nadmiar energii to nie wymówka, choćby takiemu kilkulatkowi też można wiele wytłumaczyć".

Idź do oryginalnego materiału