Wychowawca kolonijny łapie się za głowę: "Zawartość walizek to porażka"

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Rzeczy, o które prosi organizator, są naprawdę potrzebne. fot. Marek BAZAK/East News


Lista rzeczy, które dziecko ma zabrać na wyjazd, powinna być dobrze przemyślana, szczgólnie gdy nasza pociecha jedzie na kolonie. By ułatwić rodzicom zadanie, organizatorzy szykują specjalne zestawienia. Nasza czytelniczka Monika twierdzi jednak, iż coraz mniej rodziców z nich korzysta. Przestrzega, czym grozi wyjazd bez odpowiedniego ekwipunku.


"Od wielu lat wyjeżdżam z młodzieżą, zarówno latem jak i zimą, jako wychowawczyni. Kocham Tatry, a także aktywne spędzanie czasu. Bardzo lubię także zarażać dzieciaki moją miłością do gór i to dlatego właśnie tam jeżdżę na kolonie.

Na górski szlak czy na wybieg?


Zadanie mam jednak mocno utrudnione i to nie przez dzieci, a przez rodziców. Decydując się na wysłanie dziecka w góry, logicznym by się wydawało, iż trzeba je odpowiednio przygotować. Jednak mimo uprzednio przesłanej listy niezbędnych akcesoriów, dzieci mają walizki wypełnione ciuchami, które absolutnie nie są potrzebne na takim wyjeździe.

Rodzice odpowiednio wcześniej otrzymują listę rzeczy niezbędnych, jak np. buty do chodzenia po górach, sportowe spodnie, ciepłe bluzy, kurtki czy czapki. Pogoda w górach bywa kapryśna, więc trzeba być przygotowanym na różne ewentualności. Nikt nie zabiera dzieci na jakieś trudne szlaki, ale w góry się jedzie po to, by właśnie wędrować. Pakowny plecak, w który można spakować rzeczy, czy wygodne obuwie to podstawa. Często ich jednak brak.

Wyjazd w góry to nie rewia mody, a mimo to dziewczynki mają sandałki japonki lub stylowe klapki, plażowe bluzki, sukienki i spódniczki, także torebki lub miniplecaczki. Chłopcy z kolei nie mają plecaków i nakryć głowy, a zabierają jeansowe spodnie.

To się zemści na dzieciach


Rozumiem, iż zarówno chłopcy jak i dziewczynki chcą wyglądać ładnie. I nie mam nic przeciwko takim ubraniom, o ile nie dzieje się to kosztem tych, które naprawdę są potrzebne.

Potem dzieci narzekają i płaczą, bo trampki to nie obuwie na godziny marszu po kamienistym podłożu. Marzną, bo zamiast porządnego polaru, zabierają stylową kurteczkę. Ubrania niosą w ręku, bo do plecaka ledwo się kanapki mieszczą.


Nie wiem, z czego wynika problem, może rodzice sami nigdy nie byli w górach? A może dzieci same się pakują? Ciężko mi powiedzieć, ale te listy, które wręczamy przed wyjazdem, to nie wymysły czy zbędny wydatek. To rzeczy, które sprawią, iż wyjazd będzie nie tylko przyjemny, ale i bezpieczny.

Skręcona noga zawsze może się zdarzyć, ale bez odpowiedniego obuwia to niemal pewne. Podobnie jak przeziębienie, gdy dziecko przemarznie. Niestety jako opiekunka ja nie mam zbyt dużego pola manewru, jeżeli dziecko nie ma potrzebnych rzeczy w walizce.

Jeśli nie chcecie kupować tego, o co prosi organizator, to może lepiej zrezygnować w ogóle z wyjazdu, bo zapewniam, iż taki wyjazd nie będzie przyjemny dla dziecka".

Idź do oryginalnego materiału