Z życia wzięte. "Na emeryturze w końcu odnalazłem swoje szczęście i zakochałem się": Mimo iż moja żona powtarzała mi, iż jestem bezwartościowy

zycie.news 1 tydzień temu
Zdjęcie: Nowa miłość, źródło: Pexels


Ale dopiero teraz zdałem sobie sprawę, iż przez całe życie umiejętnie mną manipulowała. Kiedy poznałem Sylwię, miałem 22 lata. Byłem sportowcem, nie piłem i nie paliłem, różniłem się od moich rówieśników.

Odziedziczyłem też mieszkanie po dziadku. choćby nie myślałem o małżeństwie — studiowałem na uniwersytecie i robiłem plany na przyszłość. Ale pewnego dnia spotkałem Sylwię w grupie przyjaciół. Była cztery lata starsza ode mnie i dokładnie wiedziała, czego chce od życia.

Zanim się zorientowałem, zaczęliśmy się spotykać. Moi przyjaciele byli zaskoczeni: - "Po co ci ona? Ona ma straszny temperament, doprowadzi cię do szału." Nikogo nie słuchałem, chyba byłem zakochany, a Sylwia zawsze przejmowała kontrolę nad wszystkim, rządziła mną, a mnie to nie przeszkadzało.

Wkrótce powiedziała mi, iż jest w ciąży i pobraliśmy się. Zamieszkaliśmy w moim mieszkaniu. Starałem się zadowolić żonę: dobrze zarabiałem, opiekowałem się dzieckiem, pomagałem w pracach domowych, ale nigdy nie usłyszałem od niej wdzięczności. Wręcz przeciwnie, robiła mi tylko wyrzuty.

W pewnym momencie byłem gotowy odejść. Chociaż kochałem mojego syna, nie mogłem już tego znieść. I wtedy Sylwia znów zaszła w ciążę. Tak toczyło się nasze życie rodzinne. Ja ciężko pracowałem, a ona, niczego nie potrzebując, cały czas mnie poniżała. Kilka lat temu przeszedłem na emeryturę. Nie rzuciłem pracy, ale coś zmieniło się w moim umyśle. Stało się to po tym, jak mój przyjaciel nagle zmarł na atak serca. Wtedy zdałem sobie sprawę, iż życie może się skończyć w każdej chwili. I jakoś tak się złożyło, iż w tym okresie poznałem Marię.

Jest lekarką, doskonałą gospodynią domową, spokojną i opiekuńczą — dokładnym przeciwieństwem mojej żony. Ma 52 lata, jest rozwiedziona, mieszka z córką i zięciem. Zaczęliśmy spotykać się w tajemnicy. Kilka miesięcy temu postanowiłem zmienić swoje życie i powiedziałem Sylwii:

-Chcę się rozwieść. Dzieci są już dorosłe.

-Myślisz, iż jestem z tobą szczęśliwa? Całe życie ciągnęłam cię za sobą, a beze mnie jesteś bezwartościowy.

-Jestem z inną kobietą.

-Nie wstyd ci uganiać się za spódniczkami w wieku 63 lat? Nikt nie spojrzy na ciebie bez pieniędzy...

-Zobaczymy...

-A może postanowiłeś wyrzucić mnie z mieszkania? Ani się waż!

Potem spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy i odszedłem. Zostawiłem wszystko mojej byłej: moje mieszkanie i wszystko, co zarobiłem uczciwą pracą. Byłem przerażony, bo nic mi nie zostało. Poszedłem do Marii i powiedziałem jej szczerze:

-Nie mam nic. Zrozumiem, jeżeli nie zechcesz mnie w takim stanie.

-Wiesz, mam pomysł. Zamieszkajmy na wsi. To oczywiście daleko, ale jest tam autobus, więc możemy dojechać do pracy. A potem wszystko się ułoży.

Cieszę się, iż zdecydowałem się na ten krok. Nigdy nie myślałem, iż życie może się tak potoczyć. Ale jedna rzecz mnie martwi — moje dzieci są obrażone, nie chcą się ze mną spotykać. Mam nadzieję, iż z czasem zrozumieją i mi wybaczą.

Idź do oryginalnego materiału