Zacząłem zauważać, iż moja żona zaczęła się zmieniać. Stała się chłodna, zdystansowana – wobec mnie i choćby wobec naszej córki. Tłumaczyłem to sobie pracą, zmęczeniem… aż któregoś wieczoru Wiktoria wróciła do domu i przyznała, iż od dawna ma innego mężczyznę. Powiedziała, iż nie potrafi już dłużej mieszkać ze mną pod jednym dachem. A co więcej – wszystko wyszło na jaw, bo żona tego mężczyzny dowiedziała się o ich relacji. Teraz Wika nie wie, co robić

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

Z Wiktorią poznaliśmy się na domówce u wspólnych znajomych. W tamtym czasie byłem przekonany, iż nie zamierzam się żenić. To był ciepły, spokojny wieczór, gdy zadzwonił ktoś do drzwi. Mój kumpel przyszedł z dziewczyną – przedstawił ją jako przyjaciółkę swojej żony. Miała na imię Wika.

Wystarczyło jedno spojrzenie i wiedziałem – zakochałem się. Zaczęliśmy się spotykać. Mijały dni, miesiące, Wika wprowadziła się do mnie, skończyła studia i miała więcej wolnego czasu. Wszystko układało się wspaniale. Przynajmniej tak mi się wydawało. Pracowała wtedy w szpitalu.

Po trzech latach postanowiliśmy wziąć ślub. Stanęło na dylemacie – kupno mieszkania czy duże, huczne wesele. Wika bez wahania wybrała wesele. Powiedziała, iż zamieszkamy u jej mamy – duże, trzypokojowe mieszkanie, a mama się zgadza. A wtedy jeszcze jedna wiadomość – Wiktoria jest w ciąży. Byłem tak szczęśliwy, iż zgodziłem się na wszystko.

Pobraliśmy się, urodziła się nasza córeczka – Krystynka. Nie posiadałem się z radości. Pracowałem dzień i noc, żeby niczego im nie brakowało. Wziąłem drugą pracę, wszystko dla rodziny.

Po trzech latach Wika postanowiła wrócić do pracy na oddziale. Byłem przeciwny, ale upierała się – mówiła, iż ma dość codziennej rutyny i chce wrócić do ludzi. Krystynka poszła do przedszkola, a ja wciąż pracowałem, ile sił.

Wiedziałem, iż życie to nie bajka, ale starałem się, jak mogłem, żeby moim dziewczynom było dobrze. Z czasem musiałem zrezygnować z jednej pracy, bo Wika pracowała w systemie zmianowym, a ktoś musiał zajmować się córką. Odprowadzałem ją do przedszkola, odbierałem, chodziłem na spacery, robiłem zakupy. Spędzaliśmy razem dużo czasu. Nasze wspólne chwile z Wiką były coraz rzadsze. Ale jej nie obwiniałem – wiedziałem, iż w pracy bywa ciężko.

Mijały lata, Krystynka miała już dziesięć lat. Jeździliśmy razem na różne atrakcje, gotowaliśmy kolacje i czekaliśmy na mamę. Ale coraz częściej widziałem, iż Wika jest nieobecna, chłodna, jakby wszystko było jej obojętne. Myślałem, iż to stres, przemęczenie. Ale znajomi zaczęli szeptać, iż widzieli ją z jakimś mężczyzną. I to nie raz.

Porozmawiałem z nią. Zbyła mnie. Powiedziała, iż nie ma czasu w głupoty, iż ciągle pracuje, i żebym jej dał spokój. Była tak chłodna, iż zacząłem mieć wątpliwości. Zaczęła wracać coraz później, tłumacząc to nadmiarem pacjentów i brakiem personelu. Wierzyłem. Bo ją kochałem.

Aż któregoś wieczoru Wika wróciła i powiedziała wprost: ma romans od dłuższego czasu. Nie chce już ze mną żyć. Co gorsza – cała sprawa się wydała, bo żona tamtego mężczyzny wszystko odkryła. A ona sama nie wie, co teraz robić.

Byłem w szoku. Jakby ktoś mnie uderzył w twarz. Przez chwilę milczałem. Potem powiedziałem spokojnie, iż nie mam zamiaru tego znosić – koniec, rozwód. I iż zabieram Krystynkę ze sobą, bo Wika i tak nigdy się jej wychowaniem nie interesowała.

Następnego dnia przeprowadziłem się do wynajętego mieszkania. Powiedziałem córce, iż jedzie ze mną. Zapytała: „Dlaczego tak?”. Odpowiedziałem tylko: „Jak podrośniesz, wszystko ci opowiem”. Ale… niestety, Krystynka oznajmiła, iż nigdzie się nie rusza. Że zostaje z mamą.

Zgubiłem się. Nie potrafię jej powiedzieć, jak podle zachowała się jej matka.
Nie wiem, co mam robić. Nie umiem wyobrazić sobie życia bez córki. Bez jej śmiechu, obecności, codziennego „tato”. Ale przebaczyć też nie potrafię.
A przecież wszystko zaczęło się tak pięknie…

Idź do oryginalnego materiału