Zastanów się, co będzie, jeżeli niewinne dziecko twojego męża trafi do domu dziecka…

newsempire24.com 19 godzin temu

*”Pomyśl, jak będziesz dalej żyć, gdy niewinne dziecko twojego męża, Daga, trafi do domu dziecka…”*

Był weekend, można było poleżeć w łóżku. Ale Weronika przeciągnęła się, odrzuciła kołdrę i wstała. Umyła twarz, zaparzyła świeżą herbatę, piła ją małymi łykami, patrząc przez okno na smętne podwórko z ogołoconymi drzewami i kałużami po deszczu. Niebo zasnuwała szara, ciężka chmura – lada chwila mogło zacząć sypać drobnym, mokrym śniegiem.

Ale wyjść trzeba było, choćby po to, by wynieść śmieci. Miała dosyć siedzenia w domu i użalania się nad sobą. Nic już się nie zmieni – Dominika nie da się przywołać z powrotem. Gdy umiera ktoś bliski, wydaje się, iż część ciebie umiera razem z nim. Weronika czuła pustkę w środku, której, mimo wysiłków, nie potrafiła niczym wypełnić. Czas nie leczy – czas tylko zagrzebuje ból głębiej, zaciera wspomnienia. Była zmęczona cierpieniem, tęsknotą i łzami. *Jak żyć, gdy Dominika już nie ma? Po co?*

Poznali się na studiach. Na pierwszym wykładzie usiadł obok niej. Sympatyczny chłopak patrzył na świat z taką samą ciekawością i euforią jak ona. Potem razem biegali po korytarzach, szukając sal wykładowych. Razem pędzili na stołówkę w przerwach.

Na piątym roku rozumieli się bez słów, jak małżeństwo po latach wspólnego życia.

*— Jak ja będę żył bez ciebie? Nie wyobrażam sobie. Zdamy egzaminy i rozjedziemy się. Słuchaj, a może byśmy… nie rozstawać się? — zapytał kiedyś Dominik.*

*— I co proponujesz? — odpowiedziała pytaniem Weronika.*

*— Wyjdź za mnie — wyznał wprost.*

*— To ma być oświadczyny? — spoważniała. — Myślałam, iż nigdy tego nie usłyszę. No to dobrze, zgadzam się.*

*— Naprawdę? — ucieszył się.*

*— Z czego się cieszysz? Do małżeństwa nie wystarczy propozycja i chęć bycia razem. Trzeba jeszcze kochać.*

*— Zżyliśmy się przez te lata. Kto powiedział, iż ja ciebie nie kocham? A ty? Kochasz mnie?*

Weronika wiele razy zadawała sobie to pytanie. I zawsze odpowiadała, iż tak. Umarłaby, gdyby Dominik związał się z inną dziewczyną. Pod koniec sierpnia wzięli ślub. Weronika mieszkała z rodzicami, Dominik przyjechał na studia z małego miasteczka.

Rodzice obojga zebrali oszczędności i kupili im kawalerkę. Bez słów oboje zdecydowali, iż z dziećmi poczekają. Weronika czuła, iż to wszystko jest jak gra. Ale czas mijał, byli razem i byli szczęśliwi. Dwa lata później Dominik z przyjacielem Markiem otworzyli własną firmę.

Weronika nie chciała ryzykować – zostawiła dotychczasową pracę. Gdyby im nie wyszło, ona przynajmniej miałaby stały dochód. Ale Dominik i Marek odnieśli sukces. W końcu i Weronika do nich dołączyła. Zajęła się księgowością, by uniknąć niespodzianek.

Dwa lata późnej kupili duże mieszkanie, samochód, wyjeżdżali za granicę na wakacje. Przywozili stamtąd mnóstwo zdjęć i nagrań. Po śmierci męża Weronika usunęła wszystkie pliki z pulpitu. Nie mogła na nie patrzeć – natychmiast zaczynała płakać.

Pamiętała tamten feralny dzień w najdrobniejszych szczegółach. Był weekend. Jedli śniadanie. Nagle Dominikowi ktoś zadzwonił i zaczął się gwałtownie ubierać.

*— Dokąd idziesz? — zapytała.*

*— Marek nawalił, klient chce wycofać pieniądze. Muszę tam jechać — odparł, całując ją w policzek w drzwiach.*
Gdyby wiedziała, iż widzi go po raz ostatni… Nie miała przeczucia. Później żałowała, iż pozwoliła mu wyjść samemu.

Godzinę później zadzwoniła policja. Powiedzieli, iż Dominik miał wypadek, a ona ma natychmiast przyjechać do szpitala. Wzięła taksówkę i pojechała. Gdyby nie żył, powiedzieliby od razu. Więc wierzyła, iż mąż żyje, dopóki kapitan nie zaprowadził jej do kostnicy.

Śmierć Dominika zakończyła też życie Weroniki. Pogrzebem zajął się Marek. Powiedział, żeby się nie martwiła, nie spieszyła z powrotem do pracy…

Weronika przebrała się. CałeWeronika spojrzała przez okno na pierwsze promienie wiosennego słońca, czując, iż choć ból nie minął, w jej sercu zrodziła się nowa siła, by żyć dalej – nie tylko dla siebie, ale i dla pamięci Dominika.

Idź do oryginalnego materiału