1/48 F-4E Phantom II – spadochron hamujący – Eduard

kfs-miniatures.com 2 miesięcy temu

1/48 F-4E parachute PRINT

for Meng

Eduard – 648910

Dość nietypowy to dodatek, nie tylko jak dla Eduarda. Trudno mi bowiem sobie przypomnieć żeby jakiś znany producent żywic modelarskich wypuścił coś takiego jak spadochron hamujący do współczesnego odrzutowca. Owszem, jest co najmniej jeden, półamatorski wytwórca z Tajwanu, który takie cuda robi (i to całkiem niezłe), ale jednak tzw. mainstream aftermarketowy takie tematy raczej omijał.

A jednak, Eduard z nieznanych mi przyczyn postanowił taki spadochron wypuścić i ma go w swojej ofercie. Nie jest to temat łatwy, bo było nie było jest to miniatura czegoś, co wykonane jest w 100% z tkaniny, więc żywica musi tu być bardzo cienka, a jednocześnie nie łamać się pod spojrzeniem modelarza. W tym wypadku sprawdziła się technologia druku 3D, w której czeski producent wykonał rzeczony dodatek.

Od razu warto zaznaczyć pewną istotną sprawę. Modele myśliwców wykonane razem z hamującym, rozwiniętym spadochronem mają z reguły tę wadę, iż sam spadochron musi być czymś (na dioramie, podstawce etc.) oparty, bo raczej trudno dziś o odpowiednio cienkie i jednocześnie sztywne materiały, które mogłyby go utrzymać w powietrzu i jednocześnie wiarygodnie imitować linki. Eduard niejako ominął ten problem i zrobił to zgrabnie.

Otóż, czasza spadochronu została wykonana w postaci nieco wygiętej, imitując jej spłaszczenie podczas uderzenia w płytę lotniska. Sprytne to rozwiązanie nie tylko zdejmuje z modelarza kłopotliwy temat podparcia tego elementu, ale dodatkowo jeszcze zwiększające realizm imitacji spadochronu, który przecież podczas hamowania samolotu nie zawsze jest w pełni i symetrycznie rozwinięty. Tak więc po prostu wystarczy czaszę położyć na podstawce i w dowolny sposób połączyć ją z modelem imitacjami linek. Ewentualnie można też lekko go unieść, a pochylona i spłaszczona część bez trudu powinna ukryć ewentualną podpórkę. Możliwości tutaj jest kilka.

Szkoda tylko, iż sama czasza jest, co widać na zbliżeniu, dość gruba. prawdopodobnie ograniczenia technologii druku 3D dały tu o sobie znać. Mimo tego, dodatek wygląda całkiem realistycznie i nie razi swoją „tuszą”.

Wspomniane linki Eduard wykonał już nie tak finezyjnie, bo ze zwykłych blaszek trawionych. I od razu warto je zamienić na cokolwiek innego, co ma przekrój okrągły, a nie plaski. Z drugiej jednak strony producent wykonał te imitacje w sposób, który bardzo ułatwia połączenie ich z czaszą spadochronu. Wytrawiono te elementy jako połączoną całość, którą wystarczy zrolować, żeby otrzymać coś na kształt „korony” z cienkich drucików. Dzięki temu, bez trudu zachowujemy równe odległości pomiędzy linkami i naturalnie odpada mozolne doklejanie pojedynczych lin do spadochronu. Ale za to są one płaskie, i niestety odrobinę zbyt szerokie, tak więc coś za coś. Ja bym szukał zamiennika.

Eduard naturalnie nie zapomniał o imitacji spadochronu inicjującego oraz zasobnika na spadochron główny. Tenże zasobnik wydrukowano od razu z otwartą pokrywą, więc w zasadzie mamy tu wszystko co potrzeba do odtworzenia wiarygodnego i wizualnie efektownego procesu hamowania Phantoma. Acha – wspomniany pojemnik należy umieścić w ogonowej części gotowego modelu, potrzebny będzie więc tam niewielki i chyba dość prosty zabieg chirurgiczny. W końcu miejsce na to trzeba jakoś zrobić, a sam model Menga nie przewiduje takiego dodatku ani też opcji.

Trochę w tej sytuacji szkoda, iż nie otrzymujemy żywicznej imitacji liny, na której przecież to wszystko musi się trzymać. Zamiast tego w instrukcji montażu otrzymujemy poradę, aby użyć 0,75 milimetrowego profilu polistyrenowego. Moim zdaniem akurat wykonanie takiej liny, która wyglądałaby jak kawał liny a nie plastikowego patyka, nie byłoby zbyt trudne. Szczególnie biorąc pod uwagę technologię używaną przez Eduarda.

Dariusz Żak

Zestaw przekazany do recenzji przez firmę Eduard

Idź do oryginalnego materiału