Cieszyłam się z uwolnienia synowej, choć syn zniszczył swoją rodzinę.

twojacena.pl 1 tydzień temu

Helena siedziała na ganku swojego domu w Poznaniu, zaciskając dłonie na kubku z zimną herbatą. Jej serce rozdzierało się na pół: jedna część płakała za synem, Jakubem, który własnymi rękami zrujnował wszystko, co miał, druga zaś po cichu radowała się dla Zofii, byłej synowej, która w końcu uwolniła się z jego sideł. Helena wiedziała, iż tych sprzecznych uczuć – tej mieszaniny miłości i wstydu, litości i ulgi – sąsiedzi plotkujący o rozwodzie nigdy nie zrozumieją. Ale nie potrafiła inaczej, patrząc na gruzowisko pozostawione przez syna i na nowy blask w oczach Zofii.

Jakub był jej jedynym dzieckiem, jej dumą. Wychowywała go sama, po tym jak mąż odszedł, zostawiając ją z niemowlęciem na rękach. Wkładała w niego całą duszę: szyła mu koszule, nocami sprawdzała lekcje, oszczędzała na sobie, by miał nowe adidasy. Marzyła, iż wyrośnie na mądrego, uczciwego człowieka. I długo wydawało się, iż tak będzie. Jakub ożenił się z Zofią – dobrą, pracowitą dziewczyną, która patrzyła na niego z uwielbieniem. Urodziła im się córeczka, Hania, i Helena myślała, iż jej syn wreszcie odnalazł szczęście. Ale myliła się.

Jakub się zmienił. A może wreszcie pokazał, kim naprawdę był. Zaczął zanikać nocami, wracać z obcymi perfumami na ubraniu. Zofia, z oczami czerwonymi od płaczu, milczała, próbując ratować rodzinę dla Hani. Helena widziała, jak synowa gaśnie, ale nie interweniowała – bała się, iż syn się obrazi. A on, zamiast docenić żonę, która dźwigała dom, dziecko i jego samego, szukał przygód na boku. Próbowała z nim rozmawiać, ale Jakub tylko machnął ręką: „Mamo, nie wtrącaj się, wiem, co robię.” Milczała, ale każde jego słowo krajało ją jak nóż.

Upadek zaczął się niewinnie, ale skończył katastrofą. Jakub zaczął romans z koleżanką z pracy, nie kryjąc się zbytnio. Zofia odkryła prawdę, ale zamiast awantury cicho spakowała walizki. Wniosła o rozwód, zabrała Hanię i wyjechała do rodziców. Helena pamięta ten dzień, gdy syn wrócił do pustego mieszkania. Był zagubiony, ale nie żałował. „Ona sama jest winna, mnie nie doceniała” – rzucił, a ona po raz pierwszy spojrzała na niego jak na obcego. Jej chłopiec, jej duma, stał się człowiekiem, który przez głupotę i egoizm zburzył własną rodzinę.

Sąsiedzi szeptali, oskarżając Zofię: „Porzuciła męża, zabrała dziecko, jaka samolubna!” Helena milczała, ale w środku gotowała się ze złości. Wiedziała prawdę. Wiedziała, jak Zofia nocami kołysała Hanię, jak harciła na dwóch etatach, gdy Jakub „odpoczywał” ze znajomymi. Wiedziała, jak synowa walczyła o ich związek, zanim on podeptał jej godność. Teraz, gdy Zofia odeszła, nie potrafiła jej potępiać. Przeciwnie – podziwiała jej siłę. Odejść od ukochanego, by ratować siebie, to czyn heroiczny, którego jej syn nigdy nie pojmie.

Minął rok. Jakub żył sam, narzekając na samotność, ale nie starając się zmienić. Obwiniał wszystkich – Zofię, los, choćby matkę, która „go nie wsparła”. Helena patrzyła na niego i widziała nie mężczyznę, ale rozpuszczonego chłopca, którego może sama zepsuła ślepą miłością. Serce bolało ją za nim, ale nie umiała już usprawiedliwiać jego czynów. Wspominała, jak krzyczał na Zofię, jak ignorował Hanię, i rozumiała – to jego wybór.

Zofia zaś rozkwitła. Znalazła nową pracę, zapisała się na wymarzone kursy fotografii. Hania, jej mała kopiąca, śmiała się częściej niż płakała. Helena widziała je kiedyś w parku – Zofia huśtała córeczkę, a dziewczynka chichotała radośnie. Wtedy poczuła dziwną ulgę. Jej synowa, którą tak kochała, była wolna. Zrzuciła kajdany, które nałożył na nią Jakub, i żyła tak, jak na to zasługiwała. Helena uśmiechnęła się przez łzy. Cieszyła się dla Zofii, ale płakała nad synem, który wszystko stracił.

Teraz żyje z tą sprzecznością. Kocha Jakuba, ale nie może być z niego dumna. Tęskni za Hanią, ale cieszy się, iż dziewczynka rośnie przy matce uczącej ją siły. Myśli o Zofii i modli się, by nigdy nie oglądała się za siebie. I pyta siebie: czy mogła wychować syna inaczej? To pytanie dręczy ją nocami, ale odpowiedzi nie ma. Jest tylko prawda: jej syn zniszczył swoją rodzinę, a synowa znalazła w sobie moc, by zacząć od nowa. I w tym gorzkim zakończeniu Helena widzi nadzieję – nie dla siebie, ale dla tych, którzy zdołali uciec.

Idź do oryginalnego materiału