Największe wyzwanie dotyczy rodziców małych dzieci, które jeszcze nie mają karty rowerowej, ale już nie jeżdżą w przyczepce lub foteliku. Co chwilę słyszę o jakiejś awanturze dotyczącej kilkulatków na drodze rowerowej lub rodziców na chodniku (warto wiedzieć, iż przepisy jasno to określają). Są też spory o kaski, a kolejne zagadnienie to to, czy dziecko powinno jechać przed czy za rodzicem?
Dziecko na rowerze – przed czy za rodzicem?
Zgodnie z artykułem 2 Kodeksu Drogowego dziecko do lat dziesięciu kierujące rowerem jest pieszym. Z tego wynika, iż nie może poruszać się po jezdni, ale tylko po chodniku. Osoba dorosła opiekująca się dzieckiem może iść obok niego po chodniku lub jechać na rowerze – także po chodniku.
Przepisy jednak nie precyzują sposobu jazdy rodzica (obok, za lub przed dzieckiem). Oznacza to, iż to, iż prawo w tym przypadku nie rozwieje wątpliwości, bo to rodzic decyduje, co jego zdaniem jest bezpieczne. Ja jednak uważam, iż odpowiedź może być tylko jedna, a sytuacja, której byłam świadkiem, jest tego najlepszym dowodem.
Ja jeżdżę za moim dzieckiem
Oczywiście idealny układ to dziecko między rodzicami, ale takiej możliwości często nie ma. Wybierając więc z trzech różnych opcji, ja zawsze ustawiam się za dzieckiem. W ten sposób córka sama narzuca odpowiednie tempo, do którego jest mi łatwiej się dostosować, ale w rozwiązaniu tym dostrzegam przede wszystkim bezpieczeństwo.
Cały czas widzę, co robi, mogę na bieżąco upominać, by zjechała bardziej do boku lub na moment się zatrzymała. Czasem jeździmy po drogach, gdzie nie ma chodników, ścieżek i pobocza, więc gdy dojeżdżamy do jakiegoś skrzyżowania czy przejazdu, mogę ją wcześniej poinstruować i uprzedzić, co powinna zrobić. Łatwiej także mi kontrolować to, co dzieje się na drodze: innych uczestników ruchu, pieszych, zwierzęta, auta i także ją ostrzegać.
Córka początkowo bała się jeździć jako pierwsza, dziś to uwielbia. Moim zdaniem to świetna okazja do nauki, analizowania sytuacji, a nie tylko naśladowania rodzica. Bez wątpienia przyda się to, gdy będzie zdawać na kartę rowerową i zacznie sama jeździć po okolicy.
Z przodu bezpieczniej?
Wielu rodziców woli jechać z przodu, gdyż boją się, iż np. dziecko się nie zatrzyma. Oczywiście wiele zależy od małego rowerzysty, bo przecież 5-latek i 9-latek zupełnie inaczej będą uważali na drodze, mimo to nie zmieniłabym kolejności. Moim zdaniem, jadąc za dzieckiem, rodzic ma znacznie większą kontrolę nad tym, co robi jego pociecha.
Niedawno wybrałam się z moimi córkami na wycieczkę rowerową (młodsza jeszcze jeździ w foteliku). W naszej okolicy pozostało sporo dróg, gdzie nie chodników i pobocza. Przed nami właśnie po takiej ulicy jechała kobieta z dwoma chłopcami. Młodszy jechał za mamą, która co jakiś czas oglądała się na swoje pociechy lub krzyczała, pytając: "czy wszystko ok".
Na oko 5-6-letni chłopczyk nie bardzo jeszcze chyba rozumiał zasadę trzymania się jednej strony, a może ma jeszcze problemy z równowagą, w każdym razie zauważyłam, iż jedzie niewielkim slalomem.
Gdy usłyszałam, iż nadjeżdża auto, jak zawsze ostrzegłam jadąca przede mną córkę. W tym samym momencie mały chłopiec wyjechał na sam środek drogi. Krzyknęłam, by zjechał do prawej, bo jedzie auto. Kierowca też na szczęście był uważny, ale prawda jest taka, iż mama nie miała absolutnie kontroli i wiedzy, co robi jej dziecko.
Byłam świadkiem kilku podobnych sytuacji i utwierdza mnie to w tym, iż lepiej jechać za niż przed dzieckiem. Uważam również, iż kilkulatek jadący za rodzicem kilka się uczy, mniej uważa, często goni opiekuna i bezmyślnie go naśladuje.