Niby wiemy, iż nie powinniśmy uczyć dziecka tłumienia emocji, tylko pokazywać, jak sobie z nimi radzić, jednak bardzo często popełniamy wciąż i wciąż ten sam błąd. Mówimy „nie płacz”, gdy jest złe, zdenerwowane, gdy płacze chociażby po upadku. Wyrywa się nam to „nie płacz” i choć gdzieś na horyzoncie zapala się czerwona lampka, to brniemy dalej wycierając łzy i mówiąc: „no już wszystko dobrze, nic się nie stało, przestań się mazać”.
Tyle tylko, iż właśnie się stało, bo mówiąc „nie płacz” dajemy dziecku komunikat: nie akceptuję twoich emocji, choć nam dorosłym pewnie bardziej chodzi o zachowanie. Tymczasem tym bagatelizowanym wyrażeniem wyrządzamy dziecku naprawdę dużą krzywdę.
Wyobraźcie sobie, iż ktoś sprawił wam przykrość, powiedział kilka bardzo niesprawiedliwych słów na wasz temat i z żalu, złości i bezsilności płaczecie, po prostu, łzy płyną wam ciurkiem. Jak byście się poczuli, gdyby ktoś wam w takim momencie powiedział: „nie płacz, nic się nie stało”? Czulibyście się niezrozumiani, nieakceptowani, czy może ktoś z was pomyślałby sobie: „może coś ze mną jest nie tak, iż tak to przeżywam?”. A co myśli płaczące dziecko, które dopiero poznaje świat i własne emocje?
Smutek i płacz, który za nim idzie, jest naturalny. Smutek to jedno z najbardziej empatycznych uczuć, gdy sobie na nie pozwalamy, otwieramy się na drugiego człowieka, na jego krzywdę, na jego smutek i cierpienie. Gdy dziecko nie dostaje od rodzica akceptacji własnego smutku, jak ma zrozumieć smutek innych ludzi, jak ma chcieć pomóc koledze, który zgubił kluczyk od szafki w szkole i płacze? Dla dziecka, które słyszy „nie płacz nic się nie stało”, ten płaczący kolega będzie synonimem tego, iż nie ma o co się mazać, iż nic nie jest wystarczającym powodem do płaczu.
A przecież płacz jest naturalnym mechanizmem radzenia sobie z naszymi emocjami. jeżeli chcemy, by dzieci rozumiały swoje uczucia i potrafiły sobie z nimi radzić, powinniśmy z naszych wypowiedzi usunąć pewne frazy i wyrażenia, najlepiej zacząć od „nie płacz”.
– Daj im spokój – powiedziała babcia.
– Komu? – spytała wnuczka.
– Twoim łzom, przestań je wycierać. Wiem, iż czasami wydaje ci się, iż jest ich tyle, iż za chwilę w nich utoniesz, ale tak się nie stanie.
– Myślisz, iż przestaną lecieć?
– Oczywiście. Łzy nie pozostają na długo. Wykonują swoją pracę i pozwalają ci iść dalej.
– Jaką pracę?
– To woda. Łzy są czyste, są jak deszcz, a po deszczu wszystko wygląda inaczej.
Kiedy dajemy dzieciom miłość i akceptację ich lęki znikają. jeżeli pomożemy im zidentyfikować przyczyny płaczu i nazwać to, co się dzieje, z pewnością poprawi się ich zdolność do regulacji emocjonalnej, a to ogromna wartość dla wszystkich dziecka!
Powinniśmy uczyć dzieci, iż smutek ma wiele przyczyn, iż jest naturalną odpowiedzią, gdy się zdenerwujemy, gdy jest nam przykro. Samoregulacja emocjonalna to też zmierzenie się z emocjami, zastanowienie się nad tym, co smutek i dyskomfort nam dają, czego nas uczą. Emocje są niezwykle skomplikowane, umiejętność ich zrozumienia, nazwania, mierzenia się z nimi buduje naszą dojrzałość emocjonalną już od najmłodszych lat. Nie zapominajmy o tym.
inspiracja: exploringyourminde.com