Zauważyłem, iż z moją żoną dzieje się coś dziwnego. Pewnego razu, kiedy wróciłem zmęczony z pracy, nie zastałem jej w domu. Na stole leżała notatka
Znam moją byłą żonę Irenkę od dzieciństwa. Razem ukończyliśmy szkołę. Jeszcze w liceum zakochaliśmy się w sobie. Potem ona wstąpiła na uniwersytet, a mnie zabrano do wojska.
Pamiętam, jak Irenka krzyczała i nie chciała mnie puścić. Pocieszałem ją, mówiłem, iż będę pisać stale. Wciąż na mnie czekała. Za sześć miesięcy wzięliśmy ślub.
Ja dostałem pracę, a Irenka przez cały czas się uczyła. Mieszkaliśmy z rodzicami. Nie mieliśmy możliwości wynajęcia mieszkania. Skrupulatnie zbierałem pieniądze. Po ukończeniu uniwersytetu Irenka ogłosiła, iż jest w ciąży.
Nie byliśmy gotowi, ale jeżeli tak się okazało, to znaczy, iż nadszedł ten czas. Urodził się nam syn. Gdy miał trzy lata, urodziła się nasz córka.
Przy dwójce dzieci było ciężko, ale w pracy awansowałem, zacząłem zarabiać więcej. Dopiero wtedy Irena zaczęła tracić panowanie nad sobą. Z jakiegoś powodu na mnie krzyczała, mimo iż pomagałem jej we wszystkim. Spokojnie mogła chodzić z koleżankami na spacery, do kawiarni czy sklepów. Nie rozumiałem, co jest nie tak z moją żoną, choćby mój głos ją irytował. W ogóle nie wiedziałem, co robić.
Pewnego dnia gdy wróciłem do domu, na stole leżała notatka:
– Odchodzę, nie mogę już tak dalej. Nie potrzebuję takiego życia, wychowuj dzieci sam, są Twoje.
Najbardziej było mi żal dzieci. Przecież były takie małe. Córka miała zaledwie dwa lata. Dobrze, iż babcie z obu stron pomagały mi z dziećmi.
W końcu zebrałem się w sobie. Zostałem prawdziwym ojcem i matką dla moich dzieci. Odrabiałem z nimi lekcje, chodziłem na spacery, myłem, sprzątałem, gotowałem.
Kiedy dzieci podrosły, zaczęły mi pomagać we wszystkim. Mamy naprawdę wspaniałą, przyjazną rodzinę.
Słyszałem od znajomych, iż Irena zmieniła już wielu mężczyzn, ale z nikim nie pozostała długo. Widocznie nie nadaje się do trwałych związków.