Przyszła przeprosić za swojego syna. “Wiem, iż cię krzywdzi. Chcę pomóc, jak tylko mogę” – i podała mi kopertę

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

Mąż wrócił później niż zwykle. Dzieci wybiegły go przywitać, na stole czekała kolacja, a on… zamiast do nas, poszedł do szafy i zaczął pakować rzeczy. Zapytałam, co się dzieje. Powiedział mi, iż odchodzi do innej kobiety. W ciszy spakował walizki, przeprosił byle jak, zostawił klucze i wyszedł.

Siedziałam z dziećmi chyba godzinę, próbując zrozumieć, co się stało. Zosia w końcu się rozpłakała, Michałek zamknął się w sobie i godzinami siedział w kącie z zabawkami.

Rozwód był szybki, mąż nie rościł sobie praw do mieszkania, ale alimenty, które przychodziły na dzieci, były śmiesznie niskie. Znając jego zarobki, wiedziałam, iż zaniża dochody – zgłosił minimalną krajową, a resztę wypłacano mu “pod stołem”. Dobrze wiedział, jak to zrobić – był zaprzyjaźniony z szefem.

Po jakimś czasie dowiedziałam się, iż jego nowa partnerka to nie żadna młódka, ale kobieta z dwójką własnych dzieci, która właśnie była na urlopie macierzyńskim. Mój były nie tylko ją i jej dzieci utrzymywał, ale jeszcze spłacał kredyt za ich mieszkanie.

Moje dochody były skromne. Samotne wychowywanie dwójki dzieci w Polsce to ogromne wyzwanie. Każda choroba oznaczała mniej pieniędzy na koncie, bo znikały dodatki i premie, a wydatki rosły z każdym miesiącem.

Pewnego dnia, odbierając Michałka z przedszkola, zobaczyłam przed wejściem moją byłą teściową, panią Marię. Czekała na mnie. Przywitała się, ale rozmowa nie kleiła się najlepiej. W końcu westchnęła głęboko i powiedziała:

— Bardzo tęsknię za wnukami. Przyszłam przeprosić za mojego syna. Wiem, iż krzywdzi was finansowo, a ja chcę pomóc tak, jak potrafię. — Po czym podała mi kopertę z pieniędzmi. — jeżeli mogę, chciałabym czasem odwiedzać wnuki…

Podziękowałam pani Marii za pomoc – była nam naprawdę potrzebna – i powiedziałam, iż może odwiedzać dzieci, kiedy tylko chce.

Od tamtej pory dzieci regularnie widują się z babcią. Mogę na nią liczyć, gdy muszę zostać dłużej w pracy lub załatwić coś ważnego. Nigdy nie spodziewałam się, iż teściowa, która kiedyś była wobec mnie chłodna, okaże się tak serdeczna i pomocna, oszczędzając choćby ze swojej emerytury, by pomóc wnukom.

A mój były mąż? przez cały czas oficjalnie pracuje za najniższą krajową i liczy, iż te grosze wystarczą dzieciom, resztę bierze do kieszeni.

Pani Maria rozwiązała dla nas jeszcze jedną sprawę – i to sama, bez mojej prośby. Po kilku miesiącach powiedziała mi, iż syn nagle zaczął interesować się “swoim udziałem” w mieszkaniu. Nie wiem, jak dowiedziała się o jego konsultacjach z prawnikiem, ale pewnego dnia pojechała do niego i urządziła mu poważną rozmowę. Od tej pory zrezygnował z wszelkich roszczeń do naszego mieszkania, a dzięki niej mamy już podpisaną notarialnie darowiznę: “od taty – dla dzieci”. Teraz musimy tylko dopełnić formalności w urzędzie.

Tak wygląda nasza rodzinna historia. Nie spodziewałam się, iż największe wsparcie dostanę od osoby, której się najmniej spodziewałam.

Idź do oryginalnego materiału