Samotna matka w trudnej sytuacji finansowej przez pomyłkę wysłała SMS-a do miliardera, prosząc o pieniądze na mleko dla dziecka — i tak zaczęła się niesamowita historia.

polregion.pl 3 godzin temu

Samotna matka w trudnej sytuacji finansowej przez pomyłkę wysłała SMS-a do miliardera z prośbą o pieniądze na mleko dla dziecka i tak się wszystko zaczęło.

Katarzyna Nowak siedziała w słabo oświetlonej kuchni swojego zniszczonego mieszkania, ciężar wyczerpania przygniatał jej ramiona. Była druga w nocy, a w sąsiednim pokoju jej synek, Tymek, płakał bez przerwy. Kasia od godzin próbowała go uspokoić, ale jego krzyk wyraźnie wskazywał na głód. Miała już tylko jedną porcję mleka modyfikowanego a potem?

Jako samotna matka, ledwo wiążąca koniec z końcem, Kasia nie widziała wyjścia. Praca w barze ledwo starczała na czynsz, nie mówiąc już o podstawowych potrzebach Tymka. Zastawiła choćby obrączkę po mężu, żeby kupić jedzenie, a rodziny nie mogła prosić o pomoc oni też ledwo dawali radę.

Sięgnęła po telefon i otworzyła aplikację bankową: konto było puste. Spojrzenie padło na wiadomość, którą trzymała w szkicach od kilku dni. Napisała ją do numeru znalezionego w internecie ktoś twierdził, iż może pomóc z mlekiem dla dzieci. Kasia spróbowała, ale odpowiedzi były krótkie i rozczarowujące.

Tej nocy, zdesperowana, napisała:

„Cześć Nienawidzę to prosić, ale nie mam już mleka dla dziecka, a wypłatę dostanę dopiero za tydzień. Mój synek płacze i nie wiem, co robić. jeżeli możesz pomóc, będę dozgonnie wdzięczna. Przepraszam, iż zawracam głowę, ale nie mam do kogo się zwrócić. Dziękuję, iż przeczytałaś.”

Westchnęła ciężko i nacisnęła „wyślij” bez zastanowienia, palec drżał nad ekranem. Przyzwyczaiła się już do przepraszania za swoje problemy, ale teraz nie miała nic do stracenia. Z tłumionym szlochem opadła na krzesło, czekając na jakąkolwiek odpowiedź choć nie wierzyła, iż nadejdzie.

Kilka minut później telefon zadrżał.

Pojawiła się wiadomość:

„Dzień dobry, tu Marek Kowalski. Chyba pomyliłaś numer. Ale rozumiem, iż sytuacja jest dla Ciebie trudna. Nie martw się o mleko zadbam, żebyś miała, czego potrzebujesz.”

Kasia wpatrywała się w ekran, nie dowierzając. Nie miała pojęcia, kim był ten człowiek. Marek Kowalski? Imię brzmiało jakoś znajomo, ale nie potrafiła go przypisać do żadnej twarzy. Część jej podejrzewała oszustwo już widziała, jak naciągacze używają pseudonimów, by wyłudzać pieniądze. A jednak ta wiadomość brzmiała szczerze.

Zanim zdążyła odpowiedzieć, przyszedł kolejny SMS:

„Mogę jutro wszystko dostarczyć. Skup się na sobie i dziecku, Kasiu. Już nie musisz się martwić.”

Kasi zaparło dech. To nie był przekręt czuła to. Kimkolwiek był ten człowiek, oferował prawdziwą pomoc.

Łzy popłynęły. Po raz pierwszy od dawna Kasia pozwoliła sobie na odrobinę nadziei.

Następnego dnia pod drzwiami stanęła paczka: kilka dużych kartonów z mlekiem modyfikowanym i krótka notatka.

„Wiem, jak to jest ciężko. Mam nadzieję, iż to pomoże. jeżeli będziesz potrzebować czegoś więcej daj znać.”

Podpisano tylko: Marek Kowalski.

Kasia zamarła, wpatrując się w kartony. Nigdy w życiu nie dostała tak hojnego prezentu, tym bardziej od obcej osoby. Czy to na pewno prawdziwe? Czy nie zniknie tak szybko, jak się pojawiło?

Półprzytomnie zaczęła rozpakowywać paczki. W każdej było pełno rzeczy: chusteczki, pieluchy, mleko znacznie więcej, niż się spodziewała. Po raz pierwszy od miesięcy odetchnęła. gwałtownie zrobiła zdjęcie i wysłała wiadomość do Marka.

„Dziękuję, Marku. Nie potrafię choćby wyrazić, co to dla mnie znaczy. Dałeś mi szansę, bym mogła zadbać o synka jestem Ci dozgonnie wdzięczna.”

Odpowiedź przyszła niemal natychmiast:

„Cieszę się, iż mogłem pomóc. Ale to nie jest jałmużna. To wsparcie dla kogoś, kto go potrzebuje. Sam kiedyś byłem w Twojej sytuacji.”

Kasia mrugnęła. Marek był na jej miejscu? Nic o nim nie wiedziała. Był bogaty? Biznesmenem? Filantropem? Dlaczego w ogóle się nią przejmował?

Zanim zdążyła zadać więcej pytań, kolejna wiadomość:

„Jeśli będziesz potrzebować czegokolwiek mleka, zakupów, cokolwiek powiedz mi. Mogę zorganizować pomoc.”

Kasia osunęła się na krzesło, wpatrzona w ekran. Nie chciała nadużywać jego hojności, ale wdzięczność była tak przytłaczająca, iż nie wiedziała, co odpowiedzieć. Kim był ten człowiek? Dlaczego to robił?

Po długiej chwili napisała:

„Dlaczego mi pomagasz? Nie znasz mnie.”

Odpowiedź Marka przyszła szybko:

„Bo wiem, jak to jest czuć, iż się tonie. Wydaje się, iż nikogo to nie obchodzi, ale zapewniam Cię, Kasiu, iż tak nie jest. Mam możliwości, żeby pomóc. Chcę tylko, żebyś i Twój syn mieli lepszą szansę. Nikt nie powinien przechodzić przez to sam.”

Ręce Kasi drżały, gdy czytała te słowa. To było zbyt wiele, by to ogarnąć. W głębi serca poczuła iskierkę nadziei, którą ostatni raz czuła lata temu. A jeżeli Marek naprawdę był odpowiedzią na wszystkie jej modlitwy?

Z dnia na dzień Marek przysyłał coraz więcej paczek każda większa od poprzedniej. Spłacił jej zaległy czynsz, gdy grożono eksmisją, opłacił zakupy, kupił nowy wózek i łóżeczko dla Tymka.

Aż pewnego dnia przyszedł wstrząsający SMS:

„Chciałbym się z Tobą spotkać. Czas, żebyśmy porozmawiali twarzą w twarz.”

Kasia była zdenerwowana. przez cały czas nie wiedziała, kim on naprawdę był ani dlaczego to robił. Czy to jakiś podstęp? Ale jednocześnie nie mogła powstrzymać ekscytacji. W końcu Marek już zmienił jej życie na tyle sposobów.

Spotkanie ustalono na następne popołudnie w spokojnej kawiarni. Kasia przyszła wcześniej, ściskając telefon. Nie wiedziała, czego się spodziewać wciąż nie mogła uwierzyć w to, co się działo.

Wtedy drzwi otworzyły się i wszedł mężczyzna, który emanował pewnością siebie. Wysoki, elegancki, z twarzą jak z okładki magazynu. Serce Kasi przyspieszyło. To był on Marek Kowalski.

Podszedł do jej stolika z ciepłym uśmiechem.
„Kasia

Idź do oryginalnego materiału