Tajna Prawda Odkryta W Dniu Mego Ślubu: Moja Żona Ma Córkę!

twojacena.pl 2 godzin temu

Sekret ujawniony w dniu mojego ślubu: moja żona ma córkę!
Szymonie, nie chciałam ci tego mówić w dniu twojego ślubu W każdym razie, wiesz, iż twoja nowa żona ma córkę? moja koleżanka z pracy dosłownie przygwoździła mnie do fotela.

O czym ty mówisz? nie chciałem w to uwierzyć.
Moja żona, widząc twoją Zofię na waszym ślubie, szepnęła mi do ucha: To dziwne, czy pan młody wie, iż jego narzeczona ma córkę w domu dziecka?
Wyobrażasz to sobie, Szymonie? Omal się nie zakrztusiłam sałatką. Moja żona twierdzi, iż sama zajmowała się sprawą porzucenia tej dziewczynki. Moja Kasia jest położną. Pamięta twoją Zofię po znamieniu na szyi. Powiedziała też, iż Zofia nazwała córkę Agnieszka i dała jej swoje nazwisko. To było chyba pięć lat temu koleżanka obserwowała moją reakcję z zaciekawieniem.

Zamarłem za kierownicą. Co za wiadomość!
Postanowiłem sam wyjaśnić sprawę. Nie chciałem wierzyć w taką historię. Wiedziałem, iż Zofia nie ma osiemnastu lat w dniu ślubu miała trzydzieści dwa. Na pewno miała życie przede mną. Ale jak można porzucić własne dziecko? Jak potem z tym żyć?

Dzięki mojej pracy gwałtownie znalazłem dom dziecka, w którym wychowywała się Agnieszka.
Dyrektor przedstawił mi radosną dziewczynkę z promiennym uśmiechem:
To nasza Agnieszka Nowak zwrócił się do dziecka powiedz panu, ile masz lat, kochanie.
Nie dało się nie zauważyć, iż dziewczynka zezuje. Zrobiło mi się jej żal. Od razu poczułem do niej ogromną sympatię. W końcu to była córka mojej ukochanej żony! Moja babcia zawsze mawiała:
Dziecko, choćby krzywe, to skarb dla rodziców.

Agnieszka odważnie podeszła do mnie:
Mam cztery lata. Czy ty jesteś moim tatą?
Poczułem się zakłopotany. Co odpowiedzieć dziecku, które w każdym mężczyźnie widzi ojca?
Agnieszko, porozmawiajmy chwilę. Chciałabyś mieć mamę i tatę? oczywiście, moje pytanie było głupie, ale już chciałem przytulić to urocze dziecko i zabrać je do domu.
Tak! Zabierzesz mnie? Agnieszka wpatrywała się we mnie intensywnie, szukając odpowiedzi w moich oczach.

Przyjdę po ciebie, ale przecież musimy się przygotować. Poczekasz na mnie, kochanie? miałem ochotę płakać.
Będę czekać. Obiecujesz? Agnieszka stała się poważna.
Obiecuję pocałowałem ją w policzek.
Wróciwszy do domu, opowiedziałem wszystko żonie.
Zosiu, nie ważne, co było przede mną, ale musimy zabrać Agnieszkę. Ja ją zaadoptuję.
A mnie spytałeś o zdanie? Czy ja chcę tego dziecka? I jeszcze zezuje! Zofia podniosła głos.

To twoja własna córka! Wyleczymy jej oczy. Będzie dobrze. Dziewczynka jest cudowna! Zakochasz się w niej od razu byłem zaskoczony reakcją żony.
Nie było łatwo przekonać Zofię do adopcji.

Musieliśmy czekać rok, zanim zabraliśmy Agnieszkę do domu. Często ją odwiedzałem. W ciągu zbudowaliśmy piękną więź. Zofia jednak nie była zachwycona i choćby chciała przerwać proces adopcyjny. Nalegałem, by go dokończyć.

W końcu nadszedł dzień, gdy Agnieszka przekroczyła próg naszego mieszkania. Najprostsze rzeczy wypełniały ją zachwytem. niedługo okuliści poprawili jej zeza. To zajęło półtora roku. Cieszyłem się, iż nie było potrzebZ czasem Agnieszka przestała chować sucharki pod poduszką, a w jej oczach zagościło prawdziwe dziecięce szczęście, którego już nikt nie mógł jej odebrać.

Idź do oryginalnego materiału