Zabieramy syna do teściów, by spędzał czas z dziadkami, a teściowa myśli, iż robi nam przysługę.

twojacena.pl 1 tydzień temu

Kinga stoi przy oknie swojego mieszkania w Łodzi, obserwując, jak Jakub montuje fotelik samochodowy dla ich czteroletniego synka, Krzysia. Chłopiec podskakuje z ekscytacji, nie mogąc doczekać się wizyty u babci i dziadka. Co weekend zabierają go do rodziców Kingi, aby ci mogli cieszyć się czasem z wnukiem. Ale za każdym powrotem Kinga czuje, jak narasta w niej irytacja. Jej matka, Bogumiła, jest głęboko przekonana, iż opieka nad Krzysiem to ogromna przysługa dla córki i zięcia. Ta myśl doprowadza Kingę do granic cierpliwości, ale zaciska zęby, by nie wybuchnąć.

Wszystko zaczęło się dwa lata temu, gdy Krzyś był już na tyle duży, by zostawać u dziadków na weekendy. Kinga i Jakub uznali, iż to świetny sposób, by rodzice mogli zbudować więź z wnukiem. Bogumiła i jej mąż, Wiesław, uwielbiają chłopca – pieką mu drożdżówki, zabierają do parku Słowackiego, czytają bajki. Kinga cieszy się, widząc, jak syn promienieje w ich towarzystwie. Sama pamięta, jak jako dziecko uwielbiała wizyty u babci, i chce, by Krzyś miał podobne wspomnienia. Nie przewidziała jednak, iż jej dobre intencje obrócą się w taką nieporozumienie.

Za każdym razem, gdy odbierają Krzysia, Bogumiła wita ich z miną męczennicy, która poświęciła się dla ich dobra. *„No cóż, znowu wam pomogłam, możecie odetchnąć”* – mówi, przecierając czoło, choć nie ma na nim potu. Albo: *„Niełatwo z nim, ale robię to dla was, żebyście mieli czas dla siebie”*. Kinga zaciska pięści, czując, jak krew napływa jej do skroni. Chce krzyknąć: *„Nie prosimy cię o przysługę! Przywozimy go, bo to WY macie euforia z jego obecności!”* ale tylko wymusza uśmiech i mruczy: *„Dzięki, mamo”*. choćby spokojny zwykle Jakub traci cierpliwość. W aucie szepcze Kingi: *„Ona naprawdę myśli, iż zrzucamy na nią dziecko, żeby iść na imprezę? To dla nich, nie dla nas!”*

Nie chodzi o to, iż Kinga i Jakub nie cenią czasu z synem. Wręcz przeciwnie – uwielbiają wspólne budowanie zamków z klocków, spacery nad Wisłą. Ale widzą, jak Bogumiła tęskni za wnukiem, jak jej oczy błyszczą, gdy Krzyś wpada do mieszkania z okrzykiem: *„Babciu!”* Chcieli dać rodzicom tę radość, a przy okazji pokazać chłopcu, czym jest miłość dużej rodziny. Z każdym razem jednak słowa teściowej bolą coraz bardziej. *„Zmęczyłam się, ale trudno – zrobiłam to dla was”* – mówi, jakby pozbywali się dziecka, by uciec na wakacje. Kinga czuje się winna, choć nie wie dlaczego.

Przełom nastąpił w zeszły weekend. Gdy przywieźli Krzysia w sobotni ranek, Bogumiła westchnęła: *„Oj, znowu cały dzień za nim biegać. Ale rozumiem, macie swoje sprawy.”* Kinga nie wytrzymała. Jej głos zadrżał, gdy odparła: *„Mamo, przywozimy go nie dlatego, iż nam się nie chce! Chcemy, żebyś ty i tata spędzali z nim czas, żeby was znał i kochał! To nie przysługa dla nas, to prezent dla was!”* W pokoju zapadła cisza. Bogumiła mrugała zdezorientowana, a Wiesław, siedzący w fotelu, zakaszlał i schował twarz w gazecie. Jakub ścisnął dłoń Kingi, jakby mówił: *„Dobrze powiedziane, wreszcie.”*

Tego wieczora, odbierając Krzysia, zauważyli, iż Bogumiła jest cichsza niż zwykle. Nie narzekała, nie wzdychała – tylko przytuliła wnuka i szepnęła: *„Przyjedźcie znów.”* Kinga poczuła ulgę, ale też lekkie ukłucie wyrzutów. Może była zbyt ostra? ale Jakub, wsiadając za kierownicę, uśmiechnął się: *„Niech przyzwyczai się, iż nie zrzucamy na nią dziecka, tylko dzielimy się szczęściem.”* Krzyś, śpiewając piosenkę na tylnym siedzeniu, przypomniał Kingi, iż dla jego uśmiechu warto raz jeszcze wytłumaczyć teściowej prawdę.

Teraz wciąż zabierają chłopca do dziadków, ale ostrożniej. Kinga ma nadzieję, iż jej matka w końcu zrozumiała: nie szukają niańki, tylko chcą, by ich syn dorastał wśród kochających ludzi. Ale za każdym razem, gdy Bogumiła napomknie o *„przysłudze”*, Kinga czuje, jak w środku wrze. Wie, iż ich rodzina to nie transakcja, tylko miłość. I jeżeli teściowa tego nie pojmie – Kinga znów jej to wytłumaczy. Dla Krzysia. Dla prawdy.

Idź do oryginalnego materiału