Nie kuś, zła matko!
Jak co roku o tej porze dziecięce bikini wracają na tapet. Dla jednych to urocze, a dla innych (i ja do tej grupy się zaliczam) groteskowe. Jakoś nie przekonują mnie kreacje stylizowane na strojach dla dorosłych kobiet. Mam na myśli nie tylko kostiumy kąpielowe, ale i bluzki czy sukienki. Taliowania, wcięcia, wyjęcia, falbanki, czyli coś, co ma podkreślać i eksponować kobiece kształty, moim zdaniem, u małych dzieci często wygląda karykaturalnie.
Gros osób jednak idzie o krok dalej i twierdzi, iż to niepotrzebna seksualizacja dziewczynek i pokusa dla pedofilów. Po co ubierać dziewczynki w małe trójkąciki z troczkami zasłaniające piersi i pupę malca, przecież przy każdym ruchu wszystko się przesuwa, bo przecież nie ma się na czym trzymać? – pytają.
Zwolennicy takich kreacji bronią się argumentami, iż przecież dziecko nie biega na golasa, a wszystko, co trzeba, jest zakryte. Zwracają także uwagę na usilne zakrywanie dziecięcego ciała. Ich zadaniem to niepotrzebne wmawianie dziewczętom, iż nie mogą się ubierać, jak chcą, bo "takimi" wyzywającymi strojami prowokują mężczyzn.
I choć fanką bikini nie jestem, to też nie wciskam córek na siłę w stroje jednoczęściowe, a powód jest bardzo prosty.
One są po prostu niewygodne
Owszem moje dzieci mają jakieś jednoczęściowe stroje, które czasem zakładają na basen. Dostały je w prezencie, jednak jeżeli w grę wchodzi wypad nad wodę i urlop, to już jestem nieco bardziej sceptycznie nastawiona do takich kreacji. Chodzi o względy praktyczne.
Dzieci podczas wyjazdów spędzają cały dzień na basenie lub nad morzem. Jako rodzice, musimy się liczyć z tym, iż dziecko będzie musiało skorzystać z toalety i to kilka razy w ciągu dnia. Ściąganie mokrego obcisłego kostiumu z kilkulatka, któremu bardzo chce się siku, to naprawdę koszmar. Niektóre modele są naprawdę fikuśne... ramiączka na krzyż lub takie jak w koszulce bokserskiej zdecydowanie utrudniają "wypakowanie" zniecierpliwionego dziecka.
Ucieszyło nas, gdy w tym roku młodsza córka przekonała się jednak do dwuczęściowego kostiumu. Jednak zamiast bikini wybieram tankini. Bluzeczka i majtki wyglądają przez cały czas jak dziecięcy strój kąpielowy, a są znacznie prostsze w obsłudze w toalecie. Także o wiele łatwiej dyskretnie przebrać się w coś suchego. Może to kwestia, iż i ja lubię takie stroje.
Do tej pory jednak wcale nie tak łatwo było znaleźć tankini w rozmiarze dziecięcym, na szczęście dostrzegam dużą zmianę w temacie. Chyba stały się bardzo modne i nareszcie każdy może wybierać to, co mu się podoba.