Jak zachować spokój, gdy dziecko się złości? To jedno zdanie powtarzam jak mantrę

mamadu.pl 1 miesiąc temu
Jednym z największych wyzwań, przed jakimi stajemy jako uważni rodzice, jest zachowanie spokoju, gdy naszymi dziećmi targają silne emocje. Nas przed laty często negowano za przeżywanie tego, co czujemy, więc dziś chcemy dać dzieciom bezpieczną przestrzeń, wsparcie i pomoc. Teoria jest niezwykle prosta, ale czy sama świadomość wystarczy, by utrzymać własne emocje na wodzy?


Wiemy, iż spokojne reagowanie w trudnych chwilach jest ważne, jeżeli chodzi o budowanie relacji z dzieckiem. Tylko iż sami nie jesteśmy ze stali i bardzo często nikt nie nauczył nas, jak sobie radzić z własnymi emocjami. Mamy swoje zmartwienia, trudy i kłopoty. Stajmy więc czasem przed podwójnym wyzwaniem: zaopiekować się sobą i dzieckiem.

Gdy emocje sięgają zenitu


Na pewno znasz to powiedzenie o zakładaniu w samolocie maski z tlenem najpierw sobie, a dopiero później dziecku. To wciąż najbardziej obrazowy przykład, by uświadomić sobie, iż jeżeli nie zadbasz o siebie i o swój spokój, nie zadbasz o dobrostan dziecka. Jak to osiągnąć? Mnie najbardziej pomaga jedno zdanie.

Są dni, gdy automatycznie wchodzimy w tryb walki. To bezsilność, zmęczenie albo własne zmartwienia, które źle nam podpowiadają. W chwili, gdy moje dziecko się złości, a ja czuję, iż zaczynam bardzo zbliżać się do granicy mojej wytrzymałości, na moment przestaję myśleć o problemie mojego dziecka, o jego krzyku czy płaczu, a skupiam się na sobie.

Zadbać o siebie


Moje dziecko cierpi na atopowe zapalenie skóry, a także liczne alergie. Przez ostanie lata sen nie był czymś, czego mieliśmy z mężem w nadmiarze. Niestety żadne metody nie pozwalają także, by gwałtownie i skutecznie nadrobić te deficyty. Permanentne zmęczenie nie jest dobrym doradcą i ma olbrzymi wpływ na to, ile mamy cierpliwości (nie tylko jako rodzice). Musieliśmy więc nauczyć radzić sobie z taką sytuacją.

Kiedy więc moje dziecko się złości, płacze, na coś mocno się upiera, czasem moja frustracja (za) gwałtownie narasta. Dlatego zawsze, gdy czuję, iż jestem bliska wybuchu, łapię kilka głębokich oddechów i powtarzam sobie jedno zdanie: "To nic osobistego".

Tu nie chodzi o mnie


Przypomina mi ono, iż zachowanie malucha jest po prostu odzwierciedleniem tego, co dzieje się wewnętrznie z dzieckiem. Swoim zachowaniem nie próbuje ono przecież utrudniać mi celowo życia. Bo przecież, dlaczego niby miałoby to robić? W jego złości wcale nie chodzi o mnie, ale to ja mam moc, by mu pomóc. Niby to logiczne, ale zdarzają się trudne momenty, gdy wcale nie tak trudno o tym zapomnieć.

Takie małe przypomnienie sobie, iż ten krzyk, zniecierpliwienie, frustracja to tak naprawdę odzwierciedlenie stresu, który przeżywa moje dziecko (a może także niewyspania, którego również doświadcza). Pomaga mi to wrócić do adekwatnego punktu. Dzięki temu potem mogę zareagować z empatią i współczuciem na problem mojego malucha.

Idź do oryginalnego materiału