Ważna wakacyjna zasada
"Słyszę często, iż dzieci potrzebują więcej luzu, a ja przez moje podejście tylko rujnuję dobrą zabawę. Ja jestem jednak nieugięta, a w moim domu panuje jedna wakacyjna zasada: latem nic się nie zmienia. Wiem, iż synowie mi za to podziękują, ale to nie jedyny powód, dlaczego postępuję właśnie tak.
Uważam, iż okazji do dobrej zabawy i relaksu dzieci latem mają pod dostatkiem i to przez calutki dzień. Nie mają szkoły, nauki i lekcji, to daje ładnych parę godzin na robienie wszystkiego tego, na co mają ochotę. Mogą rozwijać pasje, czytać książki, grać w gry, oglądać TV, uprawiać sporty, bawić się ze znajomymi na powietrzu, a choćby się nudzić.
Latem bez zmian
Wyrzucenie śmieci czy opóźnienie zmywarki przez cały czas zajmuje tyle samo czasu i skoro przy napiętym szkolnym harmonogramie parafią sobie poradzić, to tym bardziej to ogarną te obowiązki latem. Nie rozumiem także, dlaczego w wakacje moi synowie mieliby dłużej siedzieć wieczorem, a potem rano spać do oporu. Jaki w tym sens? Przecież to rozwala absolutnie rutynę nie tylko dziecka, ale i funkcjonowanie całej rodziny.
Wiem, iż moim synom żal, gdy w piżamach siedzą już w łóżkach i słyszą, iż za oknem zabawa trwa w najlepsze. Tylko iż ja wiem, iż jeżeli pójdą spać później, to i rano nie wstaną. Potem będzie ich ciężko zmotywować do zrobienia czegokolwiek.
Zmiany wprowadzają chaos
Przy takiej dowolności każdy jest głodny o innej porze i wszystkie posiłki się rozjeżdżają. Ciężko też zaplanować coś wspólnego. Dlatego u nas w domu śniadanie i kolacja mają stałą porę, bez względu na to, czy to rok szkolny, weekend czy wakacje. To samo tyczy się pory spania. O godzinie 21:30 każde z dzieci ma być w swoim pokoju po kolacji i po kąpieli.
Ten stały schemat sprawi, iż we wrześniu nie przeżyją szoku, gdy trzeba będzie wejść w szkolny tryb. Robię to także ze względu na siebie. Mam przecież prawo odpocząć.
Słucham koleżanek, które pozwalają dzieciakom ganiać po podwórku do późna: bo pogoda ładna i bawią się dobrze. A chwilę później mówią, iż są zmęczone i nie wiedzą dlaczego. Ja wiem! choćby jeżeli to są samodzielne dzieciaki, to często angażują mamę w kolację czy inne sprawy. Wszystko się rozciąga w czasie, dzieje się to kosztem rodzica.
Ja uważam, iż mam prawo wieczorem zasiąść na kanapie. W ciszy i spokoju poczytać książkę lub pooglądać telewizję, bez obecności dzieci i to bez względu na porę roku. Po prostu o to dbam, więc nie wmawiajcie mi, iż rujnuję dzieciom wakacje".