Mieszkanie to nie tylko cztery ściany – to przestrzeń, która często staje się odbiciem relacji rodzinnych. Ale co zrobić, gdy dziecko zaczyna się jej wstydzić? Przed takim pytaniem stanęła pani Ewelina. Jej nastoletnia córka podobnie zresztą jak praktycznie każda młoda osoba w tym okresie swojego życia zaczęła mieć swoich idoli. Niegdyś oglądały ich głównie w telewizji i na stronach gazet, a teraz obserwują ich profile w mediach społecznościowych. Instagram i TikTok dosłownie kipi od estetycznych filmików. Influencerzy i celebryci pokazują nie tylko drogie ubrania, filmiki z dalekich podróży i jedzenie w eleganckich restauracjach, ale czasem ujawniają gdzie i w jakich warunkach mieszkają.
REKLAMA
Zobacz wideo Jak podnosić i nosić dziecko, wózek lub nosidełko
"Córka oznajmiła, iż wstydzi się naszego mieszkania"
Domy większości z nich zostały zaprojektowane przez architektów. We wnętrzach królują biele, szarości i beże z dodatkiem innych kolorów np. na meblach lub szafkach kuchennych. Chociaż w niektórych mieszkaniach można zobaczyć inspirację PRL-em np. w postaci mebli na nóżkach, w tej chwili króluje minimalizm i większość osób, urządzając nowe mieszkania, raczej nie bierze pod uwagę zakupu meblościanki. Nie każdego jednak stać na remonty i nowe meble, a pokoik rodem z Instagrama jest marzeniem niejednej nastolatki. Dążenie do jego spełnienia może być przyczyną niesnasek z rodzicami. Przekonała się o tym pani Ewelina. - Odkąd córka poszła do liceum, bardzo się zmieniła. Cały czas spędza z nosem w telefonie i chce, żeby coś jej kupować. Pewnego dnia po powrocie ze szkoły, oznajmiła mi, iż wstydzi się naszego mieszkania. Zbliżają się jej urodziny i ogłosiła, iż nie zamierza zaprosić gości, jeżeli będzie tak wyglądało. Byłam w szoku - twierdzi czytelniczka.
"Wciąż słyszę, iż mieszkamy, jak w PRL-u"
Ewelina przyznaje, iż co prawda dawno nie robiła remontu, ale mieszka w dobrych warunkach. - Córka ma własny pokój, mamy dwa telewizory, obszerny salon i dużą lodówkę. Bez żadnych luksusów, ale jest czysto. Córka nagle zażyczyła sobie, aby mąż pomalował boazerię na biało. Gdy odmówiłam wyrzucenia perskiego dywanu, usłyszałam, iż nie mam gustu. Przecież to śmieszne. Wciąż słyszę, iż mieszkamy, jak w PRL-u. Może i mam meblościankę po babci, ale lubię ją, więc w czym problem? Jak córka pójdzie do pracy i będzie zarabiać, kupi sobie meble, jakie tylko zapragnie. Mnie nie stać na te wymysły. Ostatecznie poszliśmy na kompromis i pomalujemy ściany w jej pokoju na biało. Na więcej mnie jednak nie nie namówi - podkreśla.